Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 18:52
Reklama KD Market

Chwalisz?

Chwalisz?
fot. Depositphotos.com

Usłyszałam ostatnio od pewnego młodego człowieka pytanie: „Co trzeba zrobić, aby inni zauważyli, że coś się robi dobrze?” Zmroziło mnie. Ten chłopiec słyszał niejednokrotnie od swoich rodziców pochwały, a jednak… Ginęły one w ogniu pretensji i uwag, lub też wyrażone były w taki sposób, który nie do końca trafiał do adresata. 

Co się dzieje, kiedy pochwał jest za mało? Czy można kogoś przechwalić? A także jak wyrażać pochwały, aby dotarły do dziecka, lub innego odbiorcy. Na tych właśnie pytania postaram się odpowiedzieć poniżej.

Co za dużo, to niezdrowo

Znam wielu rodziców, nauczycieli, osób, które powstrzymują się przed powiedzeniem kilku miłych, dobrych słów o kimś innym. Jednocześnie bez najmniejszego problemu przychodzi im zwrócenie uwagi, dostrzeżenie i wytknięcie potknięć. Są oni przekonani, że właśnie w taki sposób najlepiej ukształtują młodego człowieka. W końcu, aby coś zmienić, najlepiej wiedzieć, co rzeczywiście jest do zmiany. W  tym wszystkim jednak bardzo łatwo i szybko może zatrzeć się granica między tym, co możemy nazwać obiektywną informacją zwrotną, a krytyką, która dołuje.

Czy jest to złośliwe? Wierzę głęboko, że w większości przypadków nie. Wynika to bardziej z przekonania, że to najlepszy sposób regulacji zachowania drugiego człowieka. Niekiedy powtarzamy sposób wychowania, który sami odebraliśmy, lub obawiamy się, że drugi człowiek, a przede wszystkim dziecko, może „obrosnąć w piórka” od nadmiaru pochwał.

Czy można dziecko przechwalić?

Niezwykle łatwo wpaść w pułapkę jedynej słusznej stanowczej dyscypliny, która jasno określa co można i jak można. Wydaje się, że kiedy zmienimy podejście i zamiast nieustannie temperować, wyznaczać wąskie granice, odpuścimy, zaczniemy doceniać wysiłek, starania i małe kroczki, to dziecko poczuje, że już wszystko wie, umie i nic już nie musi robić. 

A gdybyśmy tak przyjrzeli się sobie. Kiedy nam bardziej się chce? Czy łatwiej jest rozwijać się kiedy nieustannie ktoś nas kontroluje i zauważa, a później wytyka wszystkie potknięcia? A może jednak przyjemniej i efektywniej działamy, gdy czujemy się docenieni, a nasze starania są zauważane? Według mnie odpowiedź jest jasna. Pochwały, a nawet samo zauważenie drobnych postępów, pozwalają dzieciom rozwijać poczucie kompetencji, a przez to również pewność siebie. To właśnie takie działania (wbrew pozorom) ułatwiają porozumienie, współpracę i przestrzeganie ustalonych zasad.

Po drugiej stronie

Skoro już wiemy, że pochwał nigdy dość, to warto spojrzeć również na drugą stronę medalu. Może się wydawać, że takie podejście „hartuje” nasze dzieci, sprawia, że są bardziej odporne, wytrzymałe na krytykę. A jednak… Warto wiedzieć, że pochwały są jednym ze sposobów okazywania miłości i zauważenie drugiego człowieka.

Kiedy szczędzimy dzieciom pochwał, można powiedzieć, że stąpamy po cienkim lodzie. To właśnie w ten sposób buduje się przekonanie o warunkowej miłości. Nasze dziecko może dojść do wniosku, że będziemy je kochać wyłącznie kiedy będzie spełniało nasze oczekiwania, kiedy będzie odnosiło spektakularne sukcesy.

Niestety nie zawsze te wielki sukcesy są rzeczywiście takie ogromne i nie każdego jest na nie stać. Ciężko sobie poradzić w takich sytuacjach bez wsparcia najbliższych, bez dobrego słowa, bez dostrzeżenia włożonego wysiłku. Kiedy taki stan utrzymuje się przez dłuższy czas, kiedy się powtarza, dziecko przestaje szukać rozwiązań, a zaczyna postrzegać siebie jako słabe, niewiele warte. 

Poszukując rozwiązań takiego stanu rzeczy, czegoś, co pozwoli poczuć się lepiej, młody człowiek zaczyna często łamać zasady, buntować się, aby zwrócić na siebie uwagę. Szukając miłości i akceptacji może zacząć podejmować ryzykowne zachowania, wikłać się w relacje z ludźmi, dla których będzie tylko środkiem do osiągnięcia innego celu.

Jak chwalić?

W pochwale najważniejsze jest to, aby nie skupiać się na samym efekcie, rezultacie, ale na włożonym wysiłku, czy po prostu pracy dziecka. Nawet więc jeżeli zauważamy: „Ooo, jaki piękny obrazek”, warto dorzucić „Widzę, że włożyłaś sporo pracy, aby wszystko było dokładnie pomalowane.”

Ciekawym dodatkiem do pochwały słownej są oklaski, które dopełniają ważności danej chwili, czy wydarzenia. Dodatkowo, możemy dziecko wspierać uniesionym kciukiem, szerokim uśmiechem, a przede wszystkim naszą uwagą, zainteresowaniem i skupieniem na tym, co się dzieje.

Pozwalajmy naszym dzieciom samodzielnie opowiadać o swoich sukcesach. Dzięki temu utwierdzają się w poczuciu, że to one są ich autorami. A przede wszystkim zauważajmy i mówmy zarówno o tych małych, jak i tych większych postępach, doceniając każdy kroczek naprzód.

Nigdy nie żałujmy naszym pociechom pochwał. To jeden z elementów naszej miłości do nich. Niech wiedzą, że zawsze jesteśmy z nich dumni i zawsze kochamy je najbardziej na świecie!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama