REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumWielkie nadzieje

Wielkie nadzieje

-

Wszyscy oczekują, że amerykańska polityka bezpieczeństwa narodowego będzie miała poparcie obu partii politycznych. Nowa ustawa o bezpieczeństwie narodowym, która jest pilnie potrzebna, ma stworzyć dyplomatyczne i cywilne wsparcie dla konfliktów.

Nie może być tak, że Stany Zjednoczone zostaną skazane na kolejne cztery lata polityki zagranicznej prowadzonej na zasadach wypracowanych przez jedną partię polityczną. Świadomość tego jest tak powszechna, nawet po stronie republikańskiej, że „Washington Post”, jako dziennik amerykańskiej stolicy, usiłuje znaleźć źródła, z których wyjść powinien impuls do odpowiednich działań.

Katalizatorem może stać się współpraca dwóch senatorów: po jednej stronie Joseph Biden, demokratyczny przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, a po drugiej – Richard Lugar, republikański wiceprzewodniczący. Obaj senatorowie dają przykład współpracy ponad podziałami partyjnymi. Taki sam przykład dają demokratyczny senator Carl Levin i jego republikański kolega John Warner, odpowiednio przewodniczący i wiceprzewodniczący senackiej Komisji Sił Zbrojnych. W obecnej sytuacji wydaje się, że ci politycy, pisze dziennik, stwarzają nadzieję na zmiany w amerykańskiej polityce zagranicznej, zmiany, które oczekiwane są powszechnie.

Istnieje pilna potrzeba przyjęcia nowej ustawy o bezpieczeństwie narodowym, twierdzą ci politycy, gdyż trudności o charakterze strukturalnym po prostu uniemożliwiają osiągnięcie celów, jakie stawiane są przed amerykańska polityką zagraniczną. Amerykańska dyplomacja nie ma odpowiedniej wydolności, aby poradzić sobie w sytuacjach, których jaskrawym przykładem jest wojna w Iraku. Brak jest też kadrowej rezerwy cywilno-administracyjnej, z której można byłoby skierować ludzi ze Stanów Zjednoczonych do pracy w irackiej administracji cywilnej, czego nie zrobiono. Senator Biden powiada, że w Iraku nie było ludzi przygotowanych do pełnienia obowiązków burmistrza – a było zapotrzebowanie na sześciuset takich pracowników. Należy przypomnieć, że Condoleezza Rice, sekretarz stanu, mówiła już o utworzeniu kadrowej rezerwy cywilnej, która będzie wykorzystana przez Departament Stanu. To oznacza, że idea zmian jest żywa. Senator Richard Lugar wyraża przekonanie, że należy tak zmienić strukturę polityki zagranicznej, aby kwestiami energii zajmowała się odpowiednia jednostka w strukturze Departamentu Stanu.

Zanosi się na to, pisze dziennik, że dwaj politycy z Komisji Spraw Zagranicznych mogą objąć stanowiska w nowej administracji. Demokrata Joseph Biden jest dobrym kandydatem na stanowisko wiceprezydenta czy sekretarza stanu a Richard Lugar, mimo iż jest republikaninem, może zostać sekretarzem stanu, jeśli zwycięży John McCain, czy nawet wtedy, kiedy zwycięży Barack Obama (Lugar wprowadzał Obamę do Komisji). A nawet gdy pozostaną na dotychczasowych stanowiskach, to nowy prezydent, kimkolwiek on będzie, na Kapitolu będzie miał ludzi przyjaźnie nastawionych do siebie. Obaj są gotowi do współpracy z nowym prezydentem, po przykrych doświadczeniach w kontaktach z Białym Domem, takim, jakim był za prezydenta Busha.

A co do Białego Domu. Demokratyczny członek Izby Reprezentantów ze stanu Ohio, Dennis Kucinich, powiada, że „w domu panuje nieporządek” i dlatego występuje z wnioskiem o postawienie prezydenta Busha w stan oskarżenia (articles of impeachment against George W. Bush). W ubiegłym roku Kucinich złożył podobny wniosek w stosunku do wiceprezydenta Dicka Cheney’ego, ale bez powodzenia. Z kolei międzynarodowe badania, przeprowadzone w dwudziestu krajach, pokazują, że prezydent Bush jest bardzo niepopularny również poza Ameryką. W opinii europejskiej jest on czarną bestią (bête noire), a do tego skończyły się dni, kiedy mógł on wywołać gniew i oburzenie. Dlatego pożegnalna podróż prezydencka w Europie jest przyjmowana z uczuciem ulgi, że wreszcie odchodzi (good riddance), a wszystkie oczy kierują się już na to, co nastąpi po jego oficjalnym odejściu. To dotyczy także hiszpańskiego premiera Zapatero, mającego złą opinię w dotychczasowym Białym Domu.

Kampania, którą prowadzi senator McCain, przez cały czas stoi przed poważnym dylematem, trudnym do uniknięcia. Jest to dylemat Roberta Dole’a, niegdysiejszego kandydata w wyborach prezydenckich, który miał 73 lata, gdy podjął kompanię prezydencką w 1996 roku. Stąd też tygodnik „Newsweek” pisze, że sztab wyborczy McCaina powinien starać się, aby nie powtórzyć błędów, tak katastrofalnych dla Roberta Dole dwanaście lat temu.
Demokraci poddają swą partię pod kontrolę sztabu wyborczego Baracka Obamy, aby zmobilizować ochotników i organizatorów w całych Stanach Zjednoczonych i powtórzyć wynik ze stanu Iowa w wydaniu narodowym. Przewiduje się, że Obama nie odniesie zwycięstwa w stanie Wyoming, ale to nie jest czynnikiem zniechęcającym, bo będzie to okazją do wyboru demokratów z tego stanu do Kongresu. Jak do tej pory, zmobilizowano 3 600 wolontariuszy do pracy na rzecz Obamy w siedemnastu stanach.

W okresie przed datą wyborów prezydenckich kandydat demokratów staje się zwyczajowo szefem partii na całą Amerykę. W związku z tym, siedzibę Narodowego Komitetu Demokratów (National Democratic Committee) przeniesiono do Chicago, gdzie mieści się siedziba sztabu wyborczego nominata. W ten sposób Barack Obama będzie kierować wydawaniem pieniędzy oraz sprawować nadzór nad formułowaniem dyspozycji politycznych (Obama ma 46 milionów na potrzeby kampanii, John McCain – 24 miliony). Takie posunięcia organizacyjne mają zapobiec zamieszaniu powstającemu wtedy, gdy kierownictwo partii mówi swoje, a prezydencki kandydat – swoje.
Źródła:
– o zmianach w amerykańskiej polityce zagranicznej: współpraca ponadpartyjna, nowa ustawa o bezpieczeństwie narodowym (kadrowe rezerw cywilno-administracyjne i kwestie energetyczne w strukturze Dep. Stanu); senator Joseph Biden kandydatem na wiceprezydenta lub sekretarza stanu, senator Lugar – na sekretarza stanu u prezydenta republikańskiego czy demokratycznego, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 19 czerwca, artykuł „Foreign Policy’s Best Hope”, autor Dawid S. Broder, str. A19,
– o postawieniu prezydenta Busha w stan oskarżenia: wniosek składa kongresman Dennis Kucinich, za tygodnikiem „Time”, wydanie na 23 czerwca, Verbatim, str. 14,
– o niepopularności prezydenta Busha na świecie i w Europie (uczucie ulgi, że odchodzi), za 1) tygodnikiem „Newsweek”, wydanie na 23 czerwca, artykuł „Time of the Tough Guys”, autor Jonathan Tipperman, str. 27; 2) ten sam tygodnik, artykuł „Greeting Bush with a Yawn”, autorzy Mike Elkin i Michael Freedman, str. 34-35,
– o dylemacie kampanii senatora Johna McCaina (uniknięcie sytuacji republikańskiego kandydata Roberta Dole’a z 1996 roku), za tygodnikiem „Newsweek”, wydanie na 23 czerwca, artykuł „Aiming to Avoid the Dole-drums”, autor Holly Bailey, str.43-44,
– o zmianach organizacyjnych w kampanii Baracka Obamy: wolontariusze, przeniesienie National Democratic Committee do Chicago, za tygodnikiem „Newsweek”, wydanie na 23 czerwca, artykuł „Everywhere and Beyond”, autor Richard Wolffe, str. 45.
Andrzej Niedzielski

REKLAMA

2090709346 views

REKLAMA

2090709647 views

REKLAMA

2092506107 views

REKLAMA

2090709930 views

REKLAMA

2090710076 views

REKLAMA

2090710220 views