Na początku spotkania G20 w Seulu prezydent Obama usiłował załagodzić obawy o wojnę walutową i napięcia z innych powodów, które wywarły niekorzystny wpływ na globalne stosunki ekonomiczne. W liście ujawnionym zaraz po przyjeździe do Korei Południowej Obama zapewniał liderów, że sytuacja nie jest zła, a równocześnie stwierdził, że nie mogą dłużej liczyć na amerykańską konsumpcję. „Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że podstawa silnej, trwałej odnowy nie zmaterializuje się, jeśli Amerykanie przestaną oszczędzać i znów zaczną kupować za pożyczone pieniądze. Żadne z państw nie może samodzielnie osiągnąć naszego wspólnego celu, jakim jest silna odnowa gospodarcza”.
Prezydent nie wspomniał o artykule w New York Times, który jako dwie najważniejsze przyczyny napięć na tle ekonomicznym uważa interwencję Chin w wymianę zagraniczną i ostatnią decyzję Federalnych Rezerw o wstrzyknięciu w ekonomię kolejnych $600 miliardów.
List prezydenta miał na celu rozwianie obaw, że spotkanie w Seulu przeobrazi się w wojnę walutową między USA a Chinami.
Przed rozpoczęciem G20 prezydent Chin Hu Jintao powiedział, że każdy kraj musi stanąć w obliczu własnych problemów.
W październiku nadwyżka handlowa Chin wyniosła $27 miliardów. Krytycy winią Pekin za sztuczne utrzymywanie niskiej wartości juana, co pomaga w zwiększaniu eksportu i co przyczyniło się do nagromadzenia olbrzymich rezerw zagranicznej waluty.
(HP – eg)