36-letni mieszkaniec Florydy został „wchłonięty” przez potężną jamę, jaka powstała w ziemi pod jego domem. Tzw. lej krasowy ( w jęz. ang. sinkhole) w czwartek pochłonął część domu na przedmieściach Tampy. Z powodu zagrożenia w sobotę ratownicy zmuszeni byli zakończyć poszukiwania Jeffreya Busha.
Choć dom rodziny Bushów na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie normalnie, budynek nadaje się do rozbiórki. W czwartek około godziny 23.30 pod budynkiem dosłownie rozstąpiła się ziemia. Do tzw. leja krasowego o głębokości około 30 metrów wpadł wraz ze swym łóżkiem śpiący w jednym z pokoi 36-letni Jeffrey Bush. Na pomoc mężczyźnie pospieszył jego brat, Jeremy. Nie tylko nie był on w stanie dotrzeć do brata, ale sam utknął w jamie i zdany był na ratunek strażaków.
Od czwartku do zasypanego Jeffreya Busha próbowały dotrzeć ekipy ratunkowe, które za pomocą sprzętu nasłuchowego próbowały zlokalizować 36-latka. W piątek akcja została przerwana i zdecydowano o ewakuacji dwóch sąsiednich budynków, których konstrukcje także są zagrożone zawaleniem.
Próby odnalezienia mężczyzny wznowiono w sobotę, ale szybko zostały one przerwane ze względu na niebezpieczeństwo zawalenia się domu. Dziś przystąpiono do rozbiórki domu.
Powstawanie lejów krasowych na Florydzie, ze względu na budowę geologiczną, nie jest niczym nadzwyczajnym. Stan ten położony się na systemie podziemnych jaskiń częściowo wypełnionych podmywająca je wodą i zbudowanych ze skał wapniowych, które od czasu do czasu ulegają zawaleniu.
Badaniem tego zjawiska geologicznego zajmuje się Florida Sinkhole Research Institute działający przy Univeristy of Central Florida.
mp