REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedUroki Saskiej Kępy (Korespondencja z Warszawy)

Uroki Saskiej Kępy (Korespondencja z Warszawy)

-

Warszawa jest dla mnie miastem o trudnym do sprecyzowania przesłaniu architektonicznym. Kiedy myślę o charakterze stolicy, nasuwa mi się przede wszystkim jej funkcja użytkowa — w Warszawie się mieszka, śpi, pracuje, ale w żaden sposób nie można jej podziwiać. Nie oznacza to jednak, że brakuje w niej miejsc atrakcyjnych dla oka. Może właśnie dzięki swojemu rozdarciu pomiędzy postkomunistycznymi upiorami, zurbanizowaną nowoczesnością, a przedwojennym szykiem znajduje się magiczny środek tego miasta.

Gdzie więc znajduje się empiryczny dowód na to, że Warszawa jest w stanie zaskakiwać, powalać na kolana, a nawet rozkochać w sobie ponowoczesnego odbiorcę? Dla mnie takim złotym środkiem jest część dzielnicy Praga Południe — Saska Kępa. Położona w prawobrzeżnej części miasta jest jednym z niewielu wyjątków potwierdzających regułę na to, że nie taki diabeł straszny, jakim go malują. A więc . . . nie taka Warszawa potworna, jaką na co dzień ją widzimy.
Saska Kępa jest dowodem na to, że jak mówi jedno z haseł reklamowych — w stolicy można się zakochać. To miejsce o klimacie zupełnie innym niż reszta miasta — zaraz po wkroczeniu na ul. Francuską czujemy miłą odmianę.

REKLAMA

Jesteśmy w zupełnie innym świecie, czas zaczyna płynąć wolniej … Specyfiką tej dzielnicy są chociażby jej mieszkańcy — zazwyczaj uśmiechnięci i rozluźnieni, nikt nie pędzi, nikt się nie śpieszy. Jeszcze chwila, a wskazówka na zegarku zacznie się cofać.

Co zdumiewające, ta błogość towarzyszy nam nie tylko w weekendy, ale także na co dzień, jest w tej dzielnicy coś z dawno zapomnianego lokalizmu, ale też z charakteru środziemnomorskiej mieściny, mającej własne sprawy i tajemnicze życie toczące się w każdym zakamarku, każdej bramie czy zielonym zakątku .

Jak każda ograniczona umownymi granicami przestrzeń i ta dzielnica posiada swoje punkty orientacyjne. Jednym z przysłowiowych “serc” Saskiej Kępy jest odlany z brązu pomnik Agnieszki Osieckiej autorstwa Dariusza i Teresy Kowalskich, mieszczący się przy skrzyżowaniu ul. Francuskiej i ul. Obrońców przed kawiarnią “Rue de Paris”. Został on postawiony w 2007 roku przy okazji cyklicznej imprezy “Vive la France” — święta Saskiej Kępy. Rzeźba przedstawia siedzącą sylwetkę pisarki o rozmiarach trochę większych od naturalnych.

Agnieszka ubrana jest w spódnicę i buty na obcasach, ma założoną nogę na nogę, a na stoliku, przy którym siedzi, rozrzucone są kartki z tekstami piosenek. Dzięki bliskości kawiarni “Rue de Paris” odbiorca ma właściwie wrażenie, że pomnik jest jedną z siedzących tam postaci. Świetny przykład nie tylko upamiętnienia kogoś ważnego, ale także dowód na istnienie w Warszawie czegoś takiego jak sight specificity.

Agnieszka Osiecka była przecież wieloletnią mieszkanką Saskiej Kępy, napisała o niej parę piosenek. I pomimo to, że w miejscu, w którym obecnie znajduje się “Rue de Paris”, za czasów Osieckiej była drogeria, nie zmienia to faktu, że to właśnie z tą dzielnicą kojarzy ją większość warszawiaków. Pisarka zresztą często bywała w dwóch innych mieszczących się nieopodal kawiarniach: “Sax” na Francuskiej 31 i “Cafe Sułtan” na Obrońców. Co do samego charakteru przedstawienia, w moim mniemaniu nazywanie tej rzeźby pomnikiem jest pewnym nadużyciem, zważywszy na niezwykle swojski, nieoficjalny charakter tego dzieła, a poza atmosferą ogólnej dostępności można w nim rzeczywiście dostrzec uchwyconą kwintesencję osobowości Agnieszki Osieckiej, która była niesamowicie skromnym człowiekiem.

Taka jest też w swoim przesłaniu jej rzeźba, która nie onieśmiela swoją monumentalnością, nie jest wymyślna ani nie skrywa w sobie żadnej skomplikowanej metaforyki — jest to przedstawienie naturalistyczne i przez to chyba tak dobrze wpisuje się w dość bezpretensjonalny krajobraz Saskiej Kępy.

Czego chcieć więcej? Szczególnie w miesiącach wiosenno—letnich, kiedy wszystko nabiera kolorów soczystej zieleni, a słońce delikatnie prześlizguje się pomiędzy ulicami. Toteż nie jest niczym szczególnym robienie sobie zdjęć z Agnieszką, picie kawy obok niej czy nawet, o zgrozo, opieranie o nią swojego roweru.

Jest to dowód na stałe wpisanie się tego obiektu w krajobraz dzielnicy. Nie sądzę zresztą, aby ktokolwiek chciał się jej pozbyć, na przestrzeni dwóch lat nie zdarzyły się tu żadne akty wandalizmu sugerujące niechęć tubylców wobec rzeźby. Odlana z brązu postać Agnieszki Osieckiej stała się jednym z tych elementów, które zrosły się z otoczeniem do tego stopnia, że trudno sobie dzisiaj wyobrazić Saską Kępę bez niej. Jest to raczej przykład podręcznikowej symbiozy pomiędzy mieszkańcami dzielnicy a czymś, co stało się nie tylko jedną z jej wizytówek, ale także magnesem przyciągającym turystów. Pokuszę się nawet o stwierdzenie idące o krok dalej, Saska Kępa ze swoimi skarbami realizuje z pomyślnością najtrudniejszą z misji w anonimowych aglomeracjach — jest odskocznią od codzienności dla warszawiaków z innych dzielnic miasta.
Aleksandra Papuga

REKLAMA

2090699502 views

REKLAMA

2090699803 views

REKLAMA

2092496263 views

REKLAMA

2090700087 views

REKLAMA

2090700233 views

REKLAMA

2090700377 views