Toyota podpisała porozumienie z rodziną czterech osób, które poniosły śmierć w wypadku na autostradzie niedaleko San Diego. Zarzutem postawionym koncernowi w sporze były wady w wyposażeniu pojazdu.
Nie podano szczegółów porozumienia, na wyraźne życzenie rodziny ofiar, która nie chciały ujawnić wysokości odszkodowania. Wiadomo jedynie, że producent nie wziął odpowiedzialności za dealera, skąd był wypożyczony samochód bierący udział w wypadku i że w dalszym ciągu w sądzie jest sprawa przeciw Bob Baker Lexus. Do wypadku doszło 28 sierpnia 2009 roku na autostradzie, na przedmieściach San Diego. Mark Saylor wypożyczył z salonu sedana produkowanego przez Toyotę. Jechał z żoną Cleofe, córką Mahalą i bratem Cleofe, Chrisem Lastrella, kiedy pojazd gwałtownie zaczął przyspieszać osiągając prędkość przekraczającą 193 km/h. Samochód uderzył w auto SUV, wpadł do rowu, kilkakrotnie przekoziołkował, a następnie stanął w płomieniach.
W czasie śledztwa wykryto, że do nadmiernej prędkości samochodu przyczynił się źle dopasowany rozmiarowo chodnik blokujący pedał gazu.
Wkrótce po wypadku Toyota przeprowadziła wymianę chodników w produkowanych przez siebie samochodach. Wypadek z San Diego zwrócił także uwagę na problemy z blokadą pedału gazu. Doprowadziło to do największej w historii akcji serwisowej, którą objęto 1,8 mln. aut na całym świecie.
JM (AP, CNN, inf. wł.)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.