Republikański kandydat na prezydenta, kongresman z Teksasu Ron Paul, miał odwagę powiedzieć to, o czym od lat myśli wielu ludzi. Kandydat stwierdził, że głównym powodem terrorystycznego ataku 9/11 na USA była amerykańska polityka zagraniczna.
W programie telewizji CBS „Face the Nation” Paul przypomniał, że natychmiast po ataku Amerykanie usunęli bazę militarną z Arabii Saudyjskiej. Tu należy przypomnieć, że jednym z podstawowych żądań Osamy bin Ladena było wycofanie wojsk USA ze „świętej ziemi arabskiej”. Stany Zjednoczone ustanowiły tam bazę po najeździe Iraku na Kuwejt.
„Porozmawiajcie z ludźmi, którzy przygotowali atak i tymi, którzy nam źle życzą. Mówią, że nie podoba im się, gdy amerykańskie bomby spadają im na głowy. Zatem argument, że chcą nas skrzywdzić z powodu naszych swobód i dobrobytu, jest bardzo, bardzo niebezpieczny, bo nie ma nic wspólnego z prawdą”, powiedział Ron Paul.
Na pytanie gospodarza programu, Boba Schieffera, czy zdaniem Paula winę za 9/11 ponosi Ameryka, kandydat odpowiedział: „Ameryka to ty i ja. My tego nie spowodowaliśmy. Nie spowodowali tego przeciętni Amerykanie, lecz ludzie odpowiedzialni za politykę. Przyczyniła się do tego błędna polityka”.
Bob Schieffer był wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi rozmówcy, mimo że Paul oparł swoje konkluzje na analizach CIA i Komisj 9/11. Schieffer sugerował, że raporty wywiadu i komisji były „nieprawidłowe”.
(P – eg)