REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedReporterska przygoda z Polonią

Reporterska przygoda z Polonią

-

Po blisko 25. latach red. Sławomir Sobczak wrócił do Polski

 

REKLAMA

Chicago (Inf. wł.) – Po blisko ćwierćwieczu pracy wśród amerykańskiej Polonii, drugiego października powrócił do kraju popularny dziennikarz telewizyjny, radiowy i prasowy Sławomir Sobczak. Autor kilkuset materiałów telewizyjnych zrealizowanych w „Obliczach Ameryki”, codziennych wiadomości sportowych emitowanych w kilku programach radiowych na stacji WPNA 1490 AM, licznych relacji prasowych z imprez sportowych publikowanych między innymi na łamach ”Dziennika Związkowego” oraz na portalach internetowych, żeby wspomnieć jedynie kilka ostatnich lat. Rozpoczynał swój amerykański sen w 1988 roku od epizodu na „kontraktorce”, sprzątaniu oraz paroletniej przygodzie w wytwórni konstrukcji stalowych skutecznie łącząc te zajęcia „dla chleba” z jednoczesną pracą w polonijnych mediach.

 

Najpierw był to półtoraroczny epizod z TV Polvison, potem na dobre „wyciągnął” go ze stalowani Piotr Latało. To było po siedmiu latach pracy, czyli w 1995 roku. Jeszcze wcześniej popularny „Gruby” robił w „Wietrznym Mieście” pokazy filmowe emitowane w weekendy. Na dobre telewizja lokalna z jego udziałem rozpoczęła się 20 lipca 1996, w pierwszy dzień Igrzysk Olimpijskich w Atlancie. Program nazywał „Teleradio”.

 

Było bardzo huczne powitanie programu – wspominał Sławomir Sobczak w nagraniu do „swojego” programu „Oblicza Ameryki”, które w przeddzień odlotu realizowała red. Agnieszka Topolska.

 

– Zaproszeni goście zobaczyli niesamowicie drgający obraz. Byliśmy kompletnie załamani. Kolega Latało nie spał. Robił dochodzenie dlaczego tak się stało. Pojechał do sieci kablowej, skąd odbywała się emisja naszego programu. Okazało się, że spośród setek maszyn, które tego dnia emitowały programy, jedna się zepsuła, właśnie nasza.

 

I wszyscy wiedzieli, że ten program będzie kontynuowany, bo to tak, jakby za życia uśmiercić człowieka. Wiadomo, że wtedy długo będzie żył. Ta przepowiednia się spełniła. Przez ładnych kilka lat codzienny półgodzinny program państwa Latałów przy mojej pomocy był realizowany i nadawany.

 

Potem przyszła współpraca z telewizją TVN, wcześniej jeszcze była telewizja Polonia, którą zaczynaliśmy propagować. W ramach tego przedsięwzięcia montowaliśmy specjalne programy z dziennikiem publicznej telewizji. Potem jak wspomniałem wcześniej, było TVN, a teraz TV Polsat.

 

I tak się to wszystko teraz toczy. Od ładnych sześciu lat robimy półgodzinny magazyn „Oblicza Ameryki”. Pokazuje on to, co dzieje się w Chicago, czasami mówimy o tym, co dzieje się z Polakami na Florydzie, w Nowym Jorku czy Los Angeles. Nasza kamera była z reporterami w wielu miejscach. Ja sam byłem w kilkunastu stanach. To taka telewizja dla Polaków, bardziej dla tych żyjących tutaj, niż w Polsce, ale wiemy, że ten program jest w Polsce oglądany, i że się podoba.

 

Setki tysięcy ludzi było w Chicago. Jedni krócej, drudzy dłużej. Oni na pewno z ciekawości oglądają nasz program, bo tutaj naprawdę się wiele dzieje. Nie tylko na polonijnym rynku, ale także w amerykańskim środowisku z udziałem Polaków lub bez nich. Było wiele ciekawych imprez o światowym wręcz rozmachu. Były arcyciekawe festiwale muzyczne i filmowe. Jest to dziewięciomilionowa aglomeracja kojarzona z Polakami. Opowiada się, że jest nas tutaj ponad milion, co uważam za bzdurną historię. Nie ma nawet jednej trzeciej, którzy by mówili po polsku i do polskości się przyznawali. Nowojorska aglomeracja z Polakami jest dużo, dużo większa, co nie jest jednak najważniejsze. Tutaj naprawdę wiele się dzieje i to pokazujemy.

 

Nie mam pojęcia ile tematów w programie „Oblicza Ameryki” zrobiliśmy, ale sam przygotowałem ich około siedmiuset. To trochę pracy jest. Było co robić, było z kim się spotykać. To były ciekawe czasy.

 

Wyjeżdżam po 24 latach i czterdziestu paru dniach. Miałem więc okazję uczestniczyć w wielu ciekawych wydarzeniach i być świadkiem wielu z nich, takich jak: Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej i Olimpiady W Atlancie, Olimpiady gejów i lesbijek, przegranej walki Chicago o Igrzyska i wielu innych. W tym czasie było tylko dwóch burmistrzów. Richard Daley, który po swoim ojcu rządził chyba przez siedem kadencji, a teraz od bodajże 2 lat jest Rahm Emanuel.

 

Kiedy przyjechałem prezesem Związku Narodowego Polskiego był mec. Alojzy Mazewski. Potem długo rządził Edward Moskal, a teraz jest Franciszek Spula. Świat się zmienił. Ameryka w kryzysie. Kilkanaście lat temu nas zaatakowano. Zmieniło się życie w Chicago. Jest niewątpliwie trudniejsze i nie tak radosne jak dawniej, kiedy to nawet kierowcę na „dwóch gazach” policja potrafiła odstawić do domu. Teraz jest to nie do pomyślenia.

 

Polonia się zmieniła w tym czasie. Kiedy ja przyjechałem, to byli głównie ludzie starsi oraz spora grupa emigracji solidarnościowej. Jednak większość Polaków w Chicago jest z powodów ekonomicznych. Sam się śmieję, że na bułkę z masłem, to miałem w Polsce zawsze, tutaj przyjechałem za „szynką”. Przyjechałem zresztą w ramach podróży poślubnej. Teraz wracam, ale już z inną żoną, nie mniej w przyjaźni z poprzednią. Pozostawiam mnóstwo przyjaciół. Tysiące poznanych ludzi z racji pracy w polonijnym radiu, telewizji, prasie i portalach internetowych.

 

Nie jestem pewien, czego najbardziej będzie mi w Polsce brakowało, bo o tym przekonam się na miejscu, ale z pewnością będzie mi brakowało tego amerykańskiego uśmiechu, wiecznego zadowolenia tutejszego społeczeństwa. W Polsce jest wręcz odwrotnie. Nawet jeżeli się komuś znakomicie wiedzie, to i tak potrafi narzekać. Na pewno będzie mi brakowało spacerów po plaży z moim ulubionym psiakiem, ale w Krakowie są Błonia…

 

Na szczęście nie wracam z powodów zdrowotnych czy losowych, bo żadna tragedia się nie stała. Postanowiliśmy z Moniką (żoną) popróbować czegoś nowego i wystartować w Polsce na nowo, zacząć inne życie. Troszeczkę dla rodziców żony, którzy oczekują od nas, żeby być bliżej siebie. To zrozumiałe, żona jest jedynaczką i rodzice w jesieni życia chcą się trochę więcej nacieszyć jej i moją obecnością. Monika tutaj pracowała w Muzeum. Myślę, że w Polsce też będziemy pracować w jakiś instytucjach związanych z kulturą.

 

Docelowym miejscem jest Kraków, miasto którego zbyt dobrze nie znam, bo cały czas byłem związany z Wrocławiem. Kraków, którego się trochę boję, ale wiem, że jest to kochane miasto, bo spotkałem bardzo wielu Krakusów, którzy są w nim najzwyczajniej zakochani. Jesteśmy trochę tacy rozdwojeni pomiędzy kontynentami, ale chyba da się żyć. Byłoby idealnie, gdyby się tak ułożyły losy w Polsce, żeby przebywać parę miesięcy tu i tam.

 

Zresztą, ja tak całkowicie z Polonią się nie rozstaję, bo tak jak do tej pory będę przygotowywał korespondencje sportowe dla słuchaczy radia WPNA 1490 AM. Niektóre osoby nawet się nie zorientują, że wyjechałem. Do grudnia mam już plan pracy ułożony. Mam już kilka akredytacji na ważne imprezy sportowe. Nie tylko Kraków i Wrocław są piękne, ale cała Polska i mam nadzieję, że się o tym ponownie przekonam – stwierdził Sławek przed odlotem.

 

Kilka dni wcześniej, 28 września w siedzibie klubu sportowego „Eagles” redaktora Sławka Sobczaka żegnali przyjaciele i znajomi. Gwoździem wieczoru był program muzyczny poświęcony pamięci Waldemara Koconia. Wystąpili w nim legendarni polonijni muzycy i piosenkarze: Marek Kulisiewicz, Włodzimierz Wander, Andrzej Dylewski, Tomek Ciastko i inni.

 

Dziękujemy i życzymy powodzenia, tym razem w grodzie Kraka, gdzie wraz z małżonką Moniką Nowak popularny „Gruby” rozpoczyna kolejny rozdział swojej wyprawy po życiową „bułkę z szynką.

 

Tekst i zdjęcia:

Andrzej Baraniak/NEWSRP

REKLAMA

2091066748 views

REKLAMA

2091067047 views

REKLAMA

2092863506 views

REKLAMA

2091067328 views

REKLAMA

2091067474 views

REKLAMA

2091067618 views