REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedMinął tydzień (1maja, 2009)

Minął tydzień (1maja, 2009)

-

Tuż po nadejściu z Meksyku informacji o świńskiej grypie Rush Limbaugh wygłosił długą obraźliwą tyradę przeciw Barackowi Obamie. Oświadczył, że wszystko, czego prezydent dotknie, kończy się źle. „Wszędzie, gdzie Obama szerzy obamizm dochodzi do śmiertelnej zarazy, czy to wśród odbiorców TARP, czy w biznesie wydawniczym. Pojechał do Meksyku, sprowadził trzęsienie ziemi i świńską grypę”. 

Śladem Limbaugh podążyli inni medialni konserwatyści, w tym Michelle Malkin i Glen Beck z Fox News, którzy za przypadki zachorowań w USA złożyli winę na nielegalnych imigrantów z Meksyku. Niektórzy nawet sugerowali, że Meksykanie celowo przenoszą wirusy przez granicę, by sabotować Stany Zjednoczone. 

Z kolei Wendy Wright, prezeska konserwatywnej organizacji Concerned Women of America, uważa, że wirus ma coś wspólnego z nominacją demokratycznej gubernator Kansas, Kathleen Sybelius, na sekretarza Dept. Zdrowia i Usług Publicznych. Grupa ta była przeciwna nominacji, ponieważ Sybelius jest zwolenniczką prawa do aborcji. „Są ludzie, którzy wierzą, że aferę ze świńską grypą rozpętano po to, by szybciej przepchnąć jej nominację”, oświadczyła pani Wright, przyznając, że wiadomość tę słyszała w programie radiowym. 

REKLAMA

Od momentu, gdy republikanin z Kansas, kongr. Todd Tiahrt, odważył się nazwać Rusha Limbaugh człowiekiem rozrywki, stawiano zakłady o to, w jakim czasie zacznie go przepraszać. Już kilka dni później Tiahrt tłumaczył, że w żadnym wypadku nie chciał obniżyć znaczenia radiowca, którego uważa za „wielkiego lidera” konserwatywnego ruchu w Ameryce.

Ruch, w formie reprezentowanej przez Limbaugh, Malkin, Boortza, czy Hannitego zdecydowanie przestaje cieszyć się powodzeniem. Sondaż przeprowadzony przez Washington Post – ABC News wskazuje, że z Partią Republikańską identyfikuje się zaledwie 21% amerykańskiego społeczeństwa. Wynik ten nie zraża Limbaugh i jego naśladowców, którzy okazali zadowolenie z odejścia sen. Arlena Spectera z GOP-u. Limbaugh poradził mu nawet, by zabrał z sobą McCaina i jego niepokorną córkę, Meghan.

Jako młoda republikanka Meghan nie chce podporządkować się linii reprezentowanej przez starą gwardię i nie daje zamknąć sobie ust. Na zjeździe republikańskich gejów powiedziała, że republikanie starej szkoły są cholernie wystraszeni. Nie pojmują, że partia musi iść z duchem czasu i wierzą w odzyskanie Białego Domu poprzez umocnienie konserwatyzmu. Meghan nie boi się wojny między demokratami a republikanami. Bardziej martwi ją walka w partyjnym łonie między przeszłością a przyszłością. Drażnią ją kąśliwe wypowiedzi Cheneyego i Karla Rove na temat nowej administracji. Uważa, że po 8 latach rządów powinni odsunąć się w cień i nie psuć dłużej atmosfery, gdy kraj usiłuje wydobyć się z kryzysu, za który ponoszą częściową odpowiedzialność.

Menedżer kampanii wyborczej McCaina, w pierwszym publicznym wystąpieniu po ubiegłorocznych wyborach, powiedział, że jednym z powodów porażki było przywiązywanie zbyt dużej wagi do głosów religijnej prawicy. „Jeśli sprawy społeczne przepuszczasz przez testy religijne, to stajesz się partią religijną. W kraju demokratycznym partia polityczna nie przetrwa długo, jeśli będzie postrzegana jako partia sekciarska”, ostrzegł Steve Schmidt, apelując o niepowtarzanie tych samych błędów w następnych wyborach.

Konserwatyści z Krajowego Komitetu Republikańskiego (RNC) przyznają, że za administracji Busha republikanie stracili wiarygodność jako partia małego rządu i fiskalnej odpowiedzialności. Obawiają się, że brak im ludzi, którzy mogliby zatrzymać „marsz demokratów na lewo”. Proponują zatem, by nazywać demokratów socjalistami tak często, jak się da, z nadzieją, że taka etykieta zniechęci społeczeństwo do popierania programu prez. Obamy. 

Lider mniejszości w Izbie Reprezentantów, republikanin z Ohio, kongr. John A. Boehner, powiedział, że „liberalna ustawa, popychana przez prez. Obamę i demokratów skłania go do wymiotów, a pierwsze sto dni Obamy w Białym Domu świadczą, że nie przejmuje się bezpieczeństwem Ameryki”.
Decyzję o zamknięciu więzienia w Guantanamo Bay i ujawnienie technik interrogacyjnych stosowanych na domniemanych terrorystach Boehner uznał za wystawianie kraju na niebezpieczeństwo. Kongresman ubolewa nad zamknięciem „wspaniałych udogodnień” w Guantanamo.

Całkiem odmiennego zdania jest były menedżer kampanii wyborczej Ronalda Reagana i wieloletni strateg republikański Ed Rollins, który za bezpieczeństwo narodowe wystawił Obamie piątkę. „Prezydent otoczył się bardzo silnym, wypróbowanym zespołem w zakresie bezpieczeństwa i od początku podejmuje dobre decyzje. Nie sądzę, byśmy cokolwiek stracili. Jesteśmy tak samo bezpieczni jak za Busha”.

Po odejściu sen. Arlena Spectera do Partii Demokratycznej, co potencjalnie stawia republikanów w sytuacji politycznego niebytu, zawrzało wśród senackich członków GOP-u. Zaczęto szukać przyczyn „zdrady”.

Orrin Hatch i George Voinovich winią Club for Growth za narzucanie prawicowych testów na republikańskich senatorów. Club for Growth wini Spectera za to, że najpierw przyczynił się do zrujnowania partii, a później się na nią wypiął. Lindsey Graham upatruje winy w zachowaniu przewodniczącego Krajowego Komitetu Republikańskiego, Michaela Steele. Karl Rove wini samego Spectera. Natomiast Specter, zawiadamiając o przejściu do Partii Demokratycznej, przyznał, że nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo w republikańskich prawyborach w Pensylwanii ze swym rywalem, Patem Toomey, byłym kongresmanem i byłym liderem Club for Growth, grupy złożonej ze zwolenników niekontrolowanego wolnego rynku. 

W wywiadzie z prawicową agencją prasową CNSNews.com demokrata z Massachusetts, kongr. Barney Frank, przedstawił swój punkt widzenia na temat swobód. 

Frank jest zwolennikiem całkowitej wolności, jeśli chodzi o indywidualny wybór w takich na przykład sprawach, jak używanie marihuany, czy hazard, tak długo, jak decyzje te nie mają szkodliwego wpływu na innych. Indywidualne swobody kończą się z chwilą, gdy decyzje stawiają w zagrożeniu strukturę ekonomiczną. „Całkowita wolność nie powinna mieć miejsca, jeśli wynik decyzji indywidualnych osób przelewa się na społeczeństwo. Złe decyzje dotykają innych i są przyczyną poważnych problemów ekonomicznych”.

Niemałe zdziwienie i kupę śmiechu wywołały fotografie głównego doradcy ekonomicznego Baracka Obamy, Larryego Summersa, który w czasie spotkania z przedstawicielami firm wydających karty kredytowe zasnął, zanim prezydent skończył krótkie przemówienie. 

Podczas ważnej, bo dotyczącej ograniczenia opłat za usługi i oprocentowania kart dyskusji, Summers raz po raz zapadał w drzemkę. 
W późniejszym wystąpieniu telewizyjnym żartował, że był to moment, w którym przeżywał „American dream”.

Summers i sekr. skarbu Tom Geithner pracują po 15 godzin dziennie, minimum. Choć poświęcenie jest godne uznania, to warto zastanowić się nad słowami Billa Clintona: „Największe pomyłki popełniłem w czasie, gdy byłem bardzo zmęczony”.

Summers i Geithner budują ekonomiczną przyszłość kraju. Trudno uwierzyć w dobrą robotę, gdy wykonawcom kleją się powieki i głowy opadają na kolana. 
Elżbieta Glinka

REKLAMA

2090749891 views

REKLAMA

2090750195 views

REKLAMA

2092546655 views

REKLAMA

2090750481 views

REKLAMA

2090750629 views

REKLAMA

2090750775 views