REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Cena bęnzyny

-

Cena benzyny, wybory i nowa drużyna

Ledwo czytelnik zdoła przetrzeć oczy a tu nie tylko sporo wydarzeń, lecz przede wszystkim cena benzyny na poziomie trzech dolarów i kilkunastu centów. Jak na odczucia amerykańskich konsumentów, choć nie tylko amerykańskich, jest to porażające i stąd też ze wszystkich stron dochodzą informacje o tym, co należy zrobić, aby powstrzymać dalszy wzrost cen.

Republikańscy senatorowie zastanawiają się, jak piszą dziennikarze w „Washington Post” i NYT, nad rozwiązaniami, które byłyby najlepsze. Proponuje się rabat dla podatników w wysokości stu dolarów, oczywiście przy zakupie paliwa. Dyżurną propozycją w takich nadzwyczajnych sytuacjach jest rozpoczęcie wydobycia ropy z terenów Alaski, z obszarów zwanych Artic National Wildlife Refuge. Najtrudniejsza w realizacji będzie chyba propozycja, aby opodatkować wielkich producentów benzyny.

Przeciwko tej ostatniej propozycji wypowiada się Steve Chapman w dzienniku „Chicago Tribune” argumentując, że opodatkowanie jest formą wymuszenia i kontroli cen, jest też konfiskatą zysków. Producenci benzyny robili odwierty już w latach 90., w czasach, jak przypomina komentator, gdy ropy było pod dostatkiem, a cena przy pompach wynosiła dolara za galon (dokładnie 3,785 litra). Takie podejście jest karaniem za dalekowzroczne inwestycje a także powiedzeniem, że tych inwestycji nie powinno być, a to oznaczałoby, że obecnie cena wyniosłaby $4 czy $5 za galon. Taki podatek, określany jako windfallprofit tax, wprowadził prezydent Jimmy Carter, co spowodowało spadek krajowej produkcji benzyny o trzy procent i wzrost jej importu o osiem procent. Od takiej polityki odszedł, jak przypomina komentator, prezydent Ronald Reagan, który uwolnił rynek surowców energetycznych w latach 80. Jak pisze Chapman, wydaje się, że prezydent Bush nie chce wyciągnąć z tego odpowiedniej nauki.

Wydaje się, pisze „Washington Post”, że ostatnie zmiany na stanowiskach w Białym Domu oznaczają zwrot ku większej otwartości. Tworzy się tam nowa drużyna, której pierwszymi postaciami są Joshua Bolten, jako szef prezydenckiej kancelarii, i Robert Portman, jako dyrektor prezydenckiego Biura Budżetu i Zarządzania. Teraz dołącza do nich Tony Snow, do niedawna prezenter telewizyjnego programu „Fox News Sunday” na kanale Fox News, po uzyskaniu od prezydenta Busha obietnicy, że obejmuje stanowisko sekretarza prasowego z perspektywą awansu do doradcy w sprawach bieżącej polityki (daytoday strategy).
Przed drużyną stoi zadanie naprawy kulejącej polityki, to znaczy poprawy stosunków między prezydentem i Kongresem, ze środkami przekazu i ogólnie z opinią publiczną, która staje się coraz bardziej sceptyczna. Doradcy mają nadzieję, jak pisze dziennik, że nastąpi „efekt Boltena”, zważywszy na rozwój sytuacji w Iraku, konieczność utrzymania cen paliwa na niskim poziomie i potrzebę ulepszenia przepisów emigracyjnych. Tymi sprawami ma się zająć właśnie Tony Snow, pięćdziesiąciolatek, który kierował pisaniem przemówień dla starszego Busha, komentator dziennika „USA Today”, także w „Washington Times”.

Joshua Bolten, jako szef prezydenckiej kancelarii, pisze tygodnik „Time”, daje wyraźnie do zrozumienia, kto jest nowym szeryfem. Wobec tego Karl Rove, człowiek o ogromnej władzy, najbliższy doradca, zastępca poprzedniego szefa Białego Domu, zajmujący się wszystkim: od formalności przez ustalanie kalendarzy politycznych do redagowania raportów kierowanych do Busha, musi opuścić gabinet w zachodnim skrzydle (West Wing), w którym pracował. Dokonuje się zmiana zakresu jego obowiązków, jak się mówi w żargonie administracyjnym. Rove oddaje bieżącą politykę i przejmuje sprawy o charakterze strategicznym.

Na to miejsce Bolten ściąga swego kolegę. Jest nim Joel Kaplan, 36letni absolwent Wydziału Prawa na Uniwersytecie Harvard, dotychczasowy zastępca w Biurze Budżetu i Zarządzania  we frazeologii tygodnika brzmi to tak „Harvardtrained wunderkind Joel Kaplan”. Kaplan pracował jako urzędnik w Sądzie Najwyższym, był oficerem w piechocie morskiej.

Jak pisze tygodnik, Bolten ma przed sobą wiele pracy, w tym sześciomiesięczną kampanię, której celem jest uniknięcie republikańskiej porażki w jesiennych wyborach uzupełniających (midterm elections). Poza tym istnieje nieoficjalny pięciopunktowy „plan przywracania zdrowia”, którego zasadniczym celem jest wzrost poparcia opinii publicznej, działaczy i bazy partyjnej dla Busha. Na pierwszym miejscu stawiane jest bezpieczeństwo wewnętrzne, w sensie zacieśnienia kontroli na granicy z Meksykiem (zwiększenie patroli straży granicznej na pojazdach terenowych)  to oznacza, jak pisze tygodnik, że ustawodawstwo imigracyjne zostanie odłożone na pewien czas. Na drugim miejscu  uszczęśliwienie Wall Street dalszymi obniżkami podatków od dywidend i od opodatkowania oszczędności bankowych. Po trzecie, zwiększenie informacji medialnych o sukcesach w realizacji programu „leki na recepty” w ramach Medicare. Po czwarte, przywrócenie wiarygodnej polityki w sprawach bezpieczeństwa  czytaj: dalsza presja na Iran dla zniwelowania kompromitujących wiadomości z Iraku. I po piąte, uwodzenie mediów dla naprawienia błędów z poprzedniego okresu (stąd inicjatywa Boltena, aby Tony Snow z Fox News został przeniesiony do Białego Domu).

Błędy w polityce wobec mediów, wyjaśnia tygodnik „Newsweek”, są efektem „wojny plemiennej” (tribal warfare) toczonej przez Biały Dom. To prasa określa warunki wzajemnych kontaktów, a nie prezydent Bush. Inaczej mówiąc, dotychczas prezydenckie biuro prasy nastawione było przeciwko korpusowi prasy (the press office vs. the press corps), nigdy nie próbowało zyskać przychylności mediów, dominowała postawa kierowania prasą, postawa patronowania (jak pisze komentator, atmosfera z prezydenckiego samolotu Air Force One wracającego do kraju).

Nowe okoliczności wymagają, jak pisze „Newsweek”, aby nowy sekretarz prasowy zdecydowanie przypomniał prezydentowi, że Waszyngton to nie Teksas. Nowy rzecznik prasowy musi przekonać prezydenta do częstszego korzystania z samolotu Air Force One, bo istnieje potrzeba prowadzenia kampanii dla pozyskania poparcia społecznego. Tony Snow winien nakłonić prezydenta, jak pisze komentator, do bardziej szczerych wypowiedzi na temat Iraku. i wreszcie, aby zaprzestano stawiać dziennikarzy przed sądem z oskarżenia o przecieki tajnych informacji.
źródła:

 o dyskusjach Senatu nad propozycjami w sprawie cen benzyny, za dziennikami: 1) „Washington Post”, wydanie na 28 kwietnia, artykuł „Profits, Prices, Spur Oil Outrage”, autorzy, Stephen Mufson i Sheilagh Murray str 2) „New York Times”, wydanie na 27 kwietnia, artykuł „GOP Senators Hurry to Quell Furor Over Gas”, autor Carl Hulse,

 o wyborze właściwej polityki w zakresie cen benzyny, za dziennikiem „Chicago Tribune”, wydanie na 27 kwietnia, artykuł „Pandering wont solve the problem”, autor Steve Chapman,
 o zmianach na stanowiskach w Białym Domu, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 27 kwietnia, artykuł „Snow Pick May Signal Less Insular White House”, autorzy Jim VandeHei i Michael A. Fletcher,
 o znaczeniu nowego zespołu w Białym Domu dla polityki prezydenta Busha w następnych latach, za tygodnikami: 1) „Time”, wydanie na 1 maja, artykuł „Can the New Sheriff Tame the West Wing?”, autor Mike Allen; 2) „Newsweek”, wydanie na 27 kwietnia, artykuł „Can George Bush win back the press?”, autor Howard Fineman.
Andrzej Niedzielski


 

REKLAMA

2090781764 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2090782064 views

REKLAMA

2092578525 views

REKLAMA

2090782349 views

REKLAMA

2090782495 views

Dziecko na zamówienie

FBI kontra hakerzy

Kolorowy ptak

Wiem, gdzie mieszkasz

REKLAMA

2090782639 views