REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportLekkoatletyczne MŚ – srebrny młot Fiodorow, Coleman królem sprintu

Lekkoatletyczne MŚ – srebrny młot Fiodorow, Coleman królem sprintu

-

Joanna Fiodorow wywalczyła dla Polski pierwszy medal mistrzostw świata w Dausze fot.Valdrin Xhemaj/EPA-EFE/REX/Shutterstock

Srebrny medal Joanny Fiodorow w rzucie młotem to najważniejsze wydarzenie drugiego dnia mistrzostw świata w Dausze. Nie było niespodzianki w biegu na 100 m. Złoto czasem 9,76 wywalczył kontrowersyjny Amerykanin Christian Coleman.

„To był konkurs życia. Medal dedykuję mojemu zmarłemu tacie. A podziękowania kieruję w stronę trenerki Malwiny Wojtulewicz i Wojciecha Nowickiego. Przede mną najważniejszy rok czterolecia i wierzę, że plan przygotowany przez trenerkę jest dobry” – powiedziała Fiodorow.

REKLAMA

Polka, zawodniczka AZS OŚ Poznań w pierwszej próbie rzuciła 76,35 i ten wynik dał jej srebrny medal. Złoto wywalczyła Amerykanka DeAnna Price – 77,54, a brąz Chinka Zheng Wang – 74,76.

Najbardziej oczekiwaną konkurencją dnia był jednak finał 100 m mężczyzn. Królem sprintu został kontrowersyjny Coleman, który – jak uważa wielu – powinien być już wcześniej zdyskwalifikowany. W ostatnim roku uniknął bowiem trzech kontroli antydopingowych, co automatycznie wiąże się z dwuletnim zawieszeniem. Jego prawnicy go wybronili.

Katarczycy przed finałem „setki” zrobili prawdziwe show. Takiej oprawy jeszcze nigdy wcześniej nie było. Gdy zawodnicy stali już za blokami, nagle zgasły wszystkie światła, a na bieżni pojawiły się różne animacje świetlne. Nazwiska wszystkich uczestników finału pojawiły się kolejno na bieżni.

Coleman miał czas 9,76, a tuż za nim był jego rodak – także kojarzony z dopingiem – obrońca tytułu Justin Gatlin – 9,80 i Kanadyjczyk Andre De Grasse – 9,90.

Z polskiego punktu widzenia dobrze spisała się też sztafeta mieszana 4×400 m w składzie Wiktor Suwara, Anna Kiełbasińska, Małgorzata Hołub-Kowalik i Rafał Omelko. Polacy pewnie wygrali swoją serię i awansowali do finału.

„Szansa na medal jest zawsze, ale trzeba pamiętać, że rywale też są mocni. Roszady w składzie są możliwe” – zapowiedział trener Aleksander Matusiński.

O to pretensji nie ma chociażby Hołub-Kowalik. „Wiem, w jakim celu przyjechałam do Kataru i nie mam do nikogo o nic pretensji. Cieszę się, że mogłam pomóc drużynie, bo czuję się jej częścią, nawet jeśli biegam tylko w eliminacjach” – skomentowała.

W sobotę cieszył się jeszcze Piotr Lisek. Z trójki polskich tyczkarzy tylko on awansował do finału. „Poziom jest niesamowicie wysoki i naprawdę wszystko może się wydarzyć. Kilku rywali wygląda naprawdę mocno i zapowiada się wysokie skakanie” – ocenił.

O medal nie powalczy Paweł Wojciechowski i Robert Sobera. Podczas gdy drugi z nich po serii kontuzji próbuje znowu dobić się do światowej czołówki, tak 13. miejsce Wojciechowskiego jest sporą niespodzianką.

„Czułem się dobrze, byłem przygotowany, ale popełniłem błędy techniczne. Wysokość miałem za każdym razem i mogłem skoczyć 5,75, ale nie wyszło. W tej chwili nie mam ochoty na nic i najchętniej bym to rzucił, ale sezon się jeszcze nie skończył, bo czekają mnie wojskowe mistrzostwa świata” – mówił smutny mistrz świata sprzed ośmiu lat.

O zakończeniu kariery wspomniał za to Piotr Małachowski. Po raz drugi z rzędu dwukrotny wicemistrz olimpijski nie dostał się do czołowej „12” imprezy mistrzowskiej. W Dausze rzucił dyskiem 62,20 i odpadł. „Nie ma sensu tego dalej ciągnąc. Szkoda pieniędzy podatników” – mówił rozgoryczony. W finale zabraknie też Roberta Urbanka i Bartłomieja Stója.

Kibiców niepokoi także postawa Adama Kszczota. Dwukrotny wicemistrz świata w biegu na 800 m z trudem przeszedł eliminacje i sam przyznał, że nogi odmówiły mu posłuszeństwa. W swoim biegu był piąty czasem 1.46,20.

„Ale w niedzielę będzie nowe rozdanie i ten bieg nie będzie miał żadnego znaczenia” – zaznaczył.

Wściekła ze stadionu schodziła Ewa Swoboda. Najlepsza polska sprinterka pobiegła 100 m w 11,29 i czasem awansowała do półfinału, ale wyraźnie nie była zadowolona.

„Czy muszę odpowiadać na pytania?” – spytała dziennikarzy. Mimo że początkowo nie chciała jechać na mistrzostwa świata, widać było, że ambicje ma duże. „Kompletnie nie wiem, jak ocenić ten bieg, bo nikogo nie widziałam. Dostałam drugi tor i obok siebie rywalkę ze znacznie słabszym rekordem życiowym, więc kompletnie nie wiedziałam, co się dzieje obok mnie” – powiedziała.

Na półfinale przygodę z mistrzostwami świata zakończyli na 400 m ppł Patryk Dobek (50,18 / 21. miejsce) i w biegu na 800 m Anna Sabat (2.04,00, 21. miejsce).

Na niesamowitym poziomie stał finał skoku w dal. Nieoczekiwanie triumfował Jamajczyk Tajay Gayle wynikiem 8,69.

Niespodziankę sprawiła też na 10 000 m Sifan Hassan. Holenderka etiopskiego pochodzenia z sukcesami biega wszystko do 1500 m do 10 000m. Złoty medal mistrzostw świata wywalczyła po raz pierwszy w karierze. Na mecie miała czas 30.17,62.

(PAP)

REKLAMA

2091098104 views

REKLAMA

2091098405 views

REKLAMA

2092894865 views

REKLAMA

2091098687 views

REKLAMA

2091098834 views

REKLAMA

2091098981 views