Piłkarze Lechii Gdańsk po raz pierwszy od sześciu lat pokonali w Warszawie Legię (2:1) i co najmniej do niedzieli zostali liderem ekstraklasy. W 10. kolejce pierwszej porażki w sezonie doznał Śląsk Wrocław.
Od 24 sierpnia 2013 roku piłkarze i kibice Lechii czekali na zwycięstwo w stolicy. Sześć następnych meczów biało-zieloni przegrywali bądź remisowali.
W sobotę także nie zaczęło się po ich myśli. W 11. minucie Gruzin Walerian Gwilia dośrodkował z rzutu rożnego, a obrońców ubiegł Mateusz Wieteska i głową pokonał byłego zawodnika Legii w bramce Lechii Dusana Kuciaka. W 38. minucie zrobiło się 1:1. Po dalekim wrzucie piłki z autu przez Lukasa Haraslina bierność defensorów miejscowych wykorzystał Michał Nalepa. Krótko po przerwie w roli głównej wystąpił następny środkowy obrońca – dośrodkował Karol Fila, przedłużył głową Artur Sobiech, a w odpowiednim miejscu znalazł się Błażej Augustyn i także głową skierował piłkę do siatki.
„Zagraliśmy bardzo dobry mecz, byliśmy dobrze zorganizowani, świetnie zrealizowaliśmy założenia taktyczne. Nawet w pierwszej połowie działało to bardzo dobrze. Do tego dołożyliśmy ambicję, agresję. Mocno zapracowaliśmy na to zwycięstwo. No i pokazaliśmy charakter, pokonaliśmy przeciwności losu. Mecz rzucał nam kłody pod nogi, ale potrafiliśmy zareagować i odpowiedzieć, a to bardzo ważne w sporcie” – skomentował trener gości Piotr Stokowiec.
Legia już po raz drugi w ostatnich 10 dniach mogła zostać liderem ekstraklasy, ale po raz drugi przegrała (poprzednio w Płocku z Wisłą 0:1). Okazję wykorzystała natomiast Lechia i po czwartym z rzędu ligowym zwycięstwie zameldowała się na pierwszej pozycji. Będzie ją zajmować co najmniej do niedzielnego popołudnia, kiedy prowadząca w tabeli przed tą kolejką Pogoń Szczecin zagra w Białymstoku z Jagiellonią.
Obecnie Lechia ma 19 punktów, Pogoń jeden mniej, a po 17 zgromadziły Legia i Śląsk.
Wrocławianie w piątek doznali pierwszej porażki w sezonie – w Kielcach ulegli Koronie 0:1. W 79. minucie gola na wagę drugiego w sezonie, a pierwszego od 20 lipca zwycięstwa uzyskał Serb Milan Radin. Tym spotkaniem przed własną publicznością w roli trenera kielczan zadebiutował Mirosław Smyła.
Gorsze nastroje w ekipie Śląska, która niedawno była liderem tabeli, a teraz jest już czwarta, doznała pierwszej porażki w sezonie i między czasie odpadła z Pucharu Polski z drugoligowym Widzewem Łódź (0:2).
„Nie możemy być zadowoleni, bo przegraliśmy mecz. Wynik determinuje wszystko” – przyznał czeski trener Vitezslav Lavicka.
Świetną serię kontynuuje za to Wisła Płock. Wygrana w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa 2:1 była trzecią z rzędu i piątą w sześciu ostatnich występach.
Beniaminek prowadził co prawda po bramce Kostarykanina Felicio Browna Forbesa krótko przed przerwą, ale w 53. minucie wyrównał Mateusz Szwoch, a już w doliczonym przez arbitra czasie gry szalę na stronę gości przechylił Piotr Tomasik.
„Cieszę się, że moi piłkarze przebijają kolejne mury. Za to można uznać zwycięstwa nad Legią i Wisłą Kraków po wielu latach, wyjazdową wygraną z liderującą wówczas Pogonią, a teraz końcowy sukces, mimo niekorzystnego wyniku do przerwy” – zaznaczył trener „Nafciarzy” Radosław Sobolewski.
Lech Poznań odczarował stadion w Zabrzu i został pierwszą drużyną, która w tym sezonie pokonała Górnika na jego obiekcie. „Kolejorz” wygrał 3:1 i to jego trzecie wyjazdowe zwycięstwo. Szóstego gola w rozgrywkach uzyskał Duńczyk Christian Gytkjaer.
Zabrzanie z kolei po trzech z rzędu sukcesach na swoim terenie dwa tygodnie temu zremisowali bezbramkowo ze Śląskiem, a teraz ulegli Lechowi, który z 15 pkt awansował na ósmą pozycję. Górnik ma trzy mniej i jest 10.
W niedzielę, poza spotkaniem w Białymstoku, Arka podejmie w Gdyni Piast, a w Krakowie dojdzie do derbów między Wisłą a Cracovią. W poniedziałek, na zakończenie tej serii, KGHM Zagłębie Lubin zagra z ŁKS Łódź.
(PAP)
