REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaWyboista droga do Euro 2012

Wyboista droga do Euro 2012

-

Warszawa –W najbliższy poniedziałek odbędzie się w zachodnioukraińskiej górskiej miejscowości Huta (obwód Iwano-frankowski) posiedzenie polskiego i ukraińskiego komitetu ds. wspólnej organizacji piłkarskich mistrzostw Europy. W spotkaniu ma wziąć udział polski prezydent Lech Kaczyński. Spraw do omówienia i ustalenia będzie mnóstwo, bo żaden z tych krajów jeszcze nie organizował międzynarodowej imprezy na taką skalę. Zdaniem Juszczenki, „Euro 2012 powinno być dla Ukrainy motorem przyspieszającym reformy, rozwój sportu i konsolidację społeczeństwa”.

Górnolotne frazesy z ust rządzących także padają po polskiej stronie granicy, ale ci, którzy zajmują się przygotowaniami na co dzień zaczynają bić na alarm. Zadawane są pytania: czy potrafimy, czy wyrobimy się, czy zdążymy w porę przygotować się na taki najazd zagranicznych kibiców, osób towarzyszących, biznesmenów i dziennikarzy?

W połowie kwietnia br. przez Polskę i naszą Polonię przetoczyła się fala euforii na wieść o tym, że współorganizatorami piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 będą Polska i Ukraina. Owacjami powitali tę decyzję kibice zgromadzeni przed Pałacem Kultury w Warszawie i na placach innych dużych miast, a reszta kraju dzięki obszernym doniesieniom w mediach.

Miłośnicy piłki, patrioci, sektor biznesowy, słowem cała Polska będzie na tym mogła tylko skorzystać. Taka impreza rozsławi kraj w świecie, zapozna z nim rzesze zagranicznych kibiców, którzy następnie będą tu wracać jak zwykli turyści. A zbudowana dzięki Euro 2012 infrastruktura będzie służyła krajowi przez długie lata. Ale od tego czasu minęły niespełna trzy miesiące, a już piętrzą się trudności i słabną nastroje.

Według sondażu przeprowadzonego ostatnio przez instytut badania opinii publicznej Pentor, rośnie sceptycyzm co do możliwości sprawnego zorganizowania mistrzostw. Początkowo pośród rozpierającego entuzjazmu powszechnie uważano, że „na to mamy aż pięć lat”. Ale po uzmysłowieniu sobie ogromu zadań, przed którymi Polska stoi, coraz częściej Polacy mówią, że „to zaledwie pięć lat”.

Na pytanie, czy Polska potrafi zorganizować tę imprezę na wysokim poziomie, tylko połowa respondentów (dokładnie 50,9 procent) odpowiedziała tak. Natomiast tuż po przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji ME 2012 na to samo pytanie twierdząco odpowiedziało 57,3 procent. Powodem tego są pojawiające się raz po raz w mediach doniesienia o trudnościach technicznych, finansowych, organizacyjnych i ogólnoludzkich, niestety gdzie niegdzie pogłębianych przez ludzką nieuczciwość.

Według rzeczniczki Najwyższej Izby Kontroli Małgorzaty Pomianowskiej, „w inwestycjach związanych ze sportem występuje cały szereg nieprawidłowości i błędów, począwszy od fazy projektowania”. A przecież sprawa nie kończy się na stadionach. Do 2012 roku trzeba będzie wybudować lub zmodernizować autostrady i drogi ekspresowe oraz trasy kolejowe łączące miasta piłkarskie z sobą, jak i z granicami kraju. Potrzebne są nowoczesne lotniska, dworce i parkingi. Na szczęście znacznie sprawniejszy sektor prywatny zajmie się budową czy remontem hoteli, restauracji, centrów handlowych itp. obiektów towarzyszących.

Oczkiem w głowie Polaków będzie supernowoczesny Polski Stadion Narodowy, na którym w czerwcu 2012 ma nastąpić oficjalne otwarcie Mistrzostw Europy. Ale jeszcze trochę czasu minie zanim na teren ten wejdą ekipy budowlane. Najpierw trzeba będzie wyburzyć obecnie stojący na tym miejscu Stadion Dziesięciolecia, zbudowany ze stalinowską gigantomanią dla uczczenia 10. rocznicy sowieckiego zniewolenia Polski, czyli przywiezienia do Lublina na sowieckich czołgach marionetkowego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.

Od 1989 r. stadion ten, który niegdyś gościł u siebie gomułkowskie dożynki, Wyścig Pokoju i mszę papieską w 1983 r., znajduje się we władaniu drobnych handlarzy. Wokół jego korony i na terenach przyległych działa Jarmark Europy, podobno największe targowisko na starym kontynencie. Kupcy, głównie z b. republik sowieckich i dalekiego Wschodu, mieli opuścić teren do końca czerwca, by ekipy budowlane mogły rozpocząć wyburzanie betonowego kolosa. Ale powstały protesty ze strony handlujących, którym nie podobają się proponowane im lokalizacje zastępcze, poutykane w różnych zakamarkach wielkiej Warszawy. Ostatecznie termin został przedłużony o dalszy miesiąc, czyli do końca lipca.

Kto za taką decyzją stał i za ile, to pytanie wałkowane nie tylko przez kibiców. Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Mariusz Kamiński, ostatnio poinformował o aresztowaniu dwóch wysokich urzędników Centralnego Ośrodka Sportu, Krzysztofa S. i Tadeusza M. pod zarzutem przyjmowania łapówek. Szefowie przyznali się do zarzuconego im czynu, za który grozi im kara do 8 lat więzienia. Według Kamińskiego, dotychczasowe śledztwo wykazało, że dwójka ta chciała nielegalnie zarobić na budowie Stadionu Narodowego poprzez tworzenie fikcyjnych spółek i odpowiednie ustawianie przetargów, aby te firmy-widma je wygrały.

„To skandal – powiedział „Dziennikowi Związkowemu” 37-letni inżynier Andrzej Mazur, zagorzały kibic Legii. – Nawet tak prestiżowej imprezy nie potrafimy zorganizować bez robienia przekrętów?!” „Dla mnie to świętokradztwo – stwierdziła Anna Woźniak, starsza pani robiąca zakupy na Placu Wilsona w Warszawie. – To mi przypomina pielgrzymki papieskie, które oprócz wiernych, także ściągały kieszonkowców z całego kraju. Jak tu mówić o duchu sportowym czy modlitewnym, jak zawsze ktoś to po swojemu wypaczy?”
Część środków na budowę stadionów, dróg i pozostałej infrastruktury zapewni Unia, ale skąd wziąć robociznę, skoro do remontu prywatnych mieszkań niełatwo jest znaleźć zwykłego murarza czy hydraulika.

Wobec masowych wyjazdów pracowników, szczególnie w branżach budowlanych, rozważa się wykorzystanie do tego celu ok. 20 tys. więźniów. Krążą też propozycje ściągania gastarbeiterów z Dalekiego Wschodu, np. z Chin i Wietnamu. Wobec drożejących od pewnego czasu materiałów budowlanych, jest rzeczą wątpliwą, czy niezbędne roboty da się wykonać w ramach zaplanowanego budżetu. Albo trzeba będzie zwiększyć budżet, albo zdecydować się na skromniejsze rozwiązania.

Super-nieskromnym i bardzo kosztownym rozwiązaniem jest projekt zdemolowania stadionu Dziesięciolecia. Ktoś niedawno w telewizji przedstawił to przedsięwzięcie w ten sposób, że 200 ciężarówek musiałoby przez sześć miesięcy i 24 godziny na dobę wywozić gruz, jaki po jego wyburzeniu zostanie. Nie jestem architektem ani inżynierem, ale sądzę, że znacznie tańszym kosztem istniejący stadion mógłby stanowić fundament, na którym ustawiono by nowe budowle i urządzenia.

Dyrekcja Dróg i Autostrad zapewnia, że cel wybudowania tysiąca kilometrów autostrad do 2012 r. jest nadal realny. Nie można jednak wykluczyć problemów nie tylko z materiałami i siłą roboczą, ale także z ekologami. Roboty w drogownictwie na dobre się jeszcze nie rozkręciły, a już jest ponad sto odcinków wzdłuż wytyczonych tras, które budzą zastrzeżenia obrońców środowiska. Jeśli nawet tylko na nielicznych kwestionowanych odcinkach dojdzie do konfrontacji podobnych do tych z nieszczęsnej Rospudy, to autostrady będą gotowe nie wiadomo kiedy.

Niedawno bezpartyjny poseł Ziemi Łódzkiej, Piotr Misztal, oznajmił publicznie, że wie, jak Polska może zarobić na organizacji Euro 2012. Prawa do organizacji trzeba po prostu sprzedać innemu krajowi na aukcji internetowej, a jego zdaniem cena wywoławcza to €1 miliard ($1,35 mld). Misztal twierdził, że Polska nie będzie w stanie przygotować niezbędnej infrastruktury, gdyż brakuje jej materiałów budowlanych, a fachowcy wyjechali na Zachód. Sprzedaż pozwoli na spore zyski bez inwestowania pieniędzy, a kraj uniknie kompromitacji byle jak zorganizowanej imprezy.

Nikt tego nie potraktował poważnie, a poseł Misztal został powszechnie wyśmiany i skrytykowany. Nie zmienia to faktu, że przygotowanie Euro 2012 będzie nie lada wyzwaniem. Jeśli wszystko pójdzie jak zawsze, to wystąpią opóźnienia na samym starcie oraz nieprzewidziane problemy i zaległości w trakcie wykonywania robót. Prawdopodobnie dopiero na ostatniej prostej nastąpi jako takie przyśpieszenie. Będzie sporo improwizacji, w której Polacy zawsze brylują, oraz koniecznych zmian dokonywanych za pięć dwunasta, ale w końcu jakoś to będzie. Bo jeszcze nie było, żeby jakoś nie było!
Robert Strybel

REKLAMA

2090415787 views

REKLAMA

REKLAMA

2090416087 views

REKLAMA

REKLAMA

2092212547 views

REKLAMA

2090416370 views

REKLAMA

2090416516 views

REKLAMA

2090416660 views