REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaImigracjaBrak reformy imigracyjnej uderzy w pracodawców

Brak reformy imigracyjnej uderzy w pracodawców

-

Phoenix (Reuters) – Sheridan Bailey oferuje pracownikom stawkę $20 na godzinę za pracę na budowach, które jeszcze bardziej upiększą śródmieście Phoenix w Arizonie. Jedyny problem w tym, że nikogo do tej pracy nie można znaleźć.

„Na nasze ogłoszenia w mediach niemal nie ma żadnej odpowiedzi, a jeśli już się ktoś zjawi, to nie ma odpowiednich kwalifikacji” – mówi Bailey, dyrektor kompanii Ironco Enterprises.

„W zeszłym roku płaciliśmy $15.50 na godzinę” – dodaje Bailey. „Teraz dajemy 20 dolarów na godzinę i wciąż nie możemy znaleźć wystarczającej liczby pracowników”.

Bailey jest tylko jednym z setek pracodawców w Stanach Zjednoczonych, którzy mają nadzieję, że Kongres w końcu uchwali reformę imigracyjną, co doprowadzi do legalizacji 12 mln obcokrajowców i obsadzenia milionów wakujących miejsc pracy.

Bailey i inni pracodawcy niemal zgodnie utrzymują, iż te etaty pozostają nieobsadzone tylko dlatego, iż kompanie ściśle przestrzegają prawa i zatrudniają tylko osoby legalnie przebywające w Stanach Zjednoczonych. Twierdzą, iż ustawa DREAM Act, która niedawno została odrzucona przez Senat odgrywa żywotne znaczenie dla kompani, które oferują pracę niechętnie wykonywaną przez Amerykanów lub legalnych imigrantów.

Carlos Gutierrez, sekretarz handlu USA oświadczył niedawno, iż brak pracowników najbardziej odczuwa się w zawodach wymagających niewielkich kwalifikacji. Ostrzegł jednocześnie, iż jeśli problem ten nie zostanie szybko rozwiązany, to odbije się to ujemnie na amerykańskiej gospodarce.

1 na 20 pracowników zatrunionych w Stanach Zjednoczonych to nielegalny imigrant. W budownictwie wskaźnik ten wzrasta do 1 na 8 i 1 na 10 w hotelarstwie – stwierdza raport przygotowany przez Pew Hispanic Center.
„Wkrótce będziemy oglądać psujące się owoce, trawniki, o które nikt nie dba i, niestety, pacjentów, którym nie zapewnia się właściwej opieki” – powiedział Gutierrez na spotkaniu z reporterami. „Dla naszej gospodarki będzie to efekt domina i to w okresie, gdy gospodarka rozwija się znakomicie”.

Przeciwnicy projektu reformy imigracyjnej, reprezentujący obie partie argumentują, iż ustawa nagradzałaby osoby łamiące prawo i przyczyniłaby się do utraty miejsc pracy przez osoby uprawnione do jej wykonywania. Twierdzenia te odrzuca zarówno administracja prezydenta Busha jak i wielu pracodawców.

Gutierrez potwierdził, że większość Amerykanów nie chce się podjąć trudnych i słabo płatnych zajęć wykonywanych przez imigrantów, gdyż wyższy wskaźnik wykształcenia Amerykanów powoduje u nich wyższe oczekiwania niż u poprzednich pokoleń.

„Obecne pokolenie awansowało. Ma inne ambicje, aspiracje i inne cele. Te zajęcia jednak pozostały, a nawet ich liczba wzrosła” – oświadczył sekretarz pracy.

Wielu pracodawców potwierdza tę tezę, skarżąc się jednocześnie, że wakaty pozostają nieobsadzone, mimo podwyższenia najniższej płacy wahającej się – w zależności od stanu – od $5.15 do $7.93 na godzinę.

J. Carnes, właściciel farmy warzywnej w Teksasie w ostatnich tygodniach znalazł zaledwie połowę spośród 450 robotników potrzebnych do zbierania cebuli na polach w pobliżu Uvalde. Duża część zbiorów pozostała niezebrana, mimo iż oferował od $7 do $13 za godzinę pracy.

„Robimy wszystko, by rozgłosić fakt, że potrzebujemy rąk do pracy. Okazuje się jednak, że istnieje dotkliwy brak amerykańskich pracowników za płace, które może zaoferować amerykański farmer” – mówi Carnes.

David Cortez, właściciel restauracji z pobliskiego San Antonio twierdzi, iż również nie był w stanie zatrudnić 25-30 kelnerów, pomocników kelnerów i pomywaczy, by móc prowadzić znaną jadłodajnię Mi Tierra.

„Wydałem duże sumy na ogłoszenia w prasie, a tu nikt nie przychodzi i nie chce wypełnić podania o pracę” – dodaje, wyjaśniając, iż oferuje pensje od $8 na godzinę.

Brak rąk do prracy ma swoje konsekwencje. Cortez utrzymuje, że z powodu braku personelu musiał zamknąć część swojej restauracji, a plany otwarcia kolejnej podobnej placówki w San Antonio musiał odłożyć na później.
Z kolei Bailey twierdzi, że ze względu na brak 15-20 pracowników nie był w stanie brać udziału w przetargach na wykonanie niektórych robót. Konieczność płacenia zatrudnionym nadgodzin spowodowała też, iż jego firma stała się mało konkurencyjna.

Tymczasem Carnes i inni amerykańscy farmerzy jednoznacznie ostrzegają, że niedostatek niskokwalifikowanej siły roboczej niewątpliwie odbije się na konsumentach. Przerwanie napływu robotników sezonowych spowodowuje, że albo Amerykanie będą płacić wysokie ceny za żywność, albo stanie się to, co z produkcją przemysłową: żywność będzie produkowana za granicą.

„Wydaje mi się, że Amerykanów nie bardzo obchodzi, czy ich koszule są produkowane na Sri Lance czy w Indiach, ale z całą pewnością będzie obchodzić, gdzie jest uprawiane czy hodowane to, co wkładają do ust” – ostrzegł Paul Muthart, kierownik produkcji w Pasquinelli Produce Co. w Yumie, Arizona. (ak)

REKLAMA

2090706562 views

REKLAMA

2090706864 views

REKLAMA

2092503325 views

REKLAMA

2090707148 views

REKLAMA

2090707294 views

REKLAMA

2090707438 views