Policjant z Newark w New Jersey, który 31 października śmiertelnie potrącił Polaka nie przyznaje się do winy. W wypadku w noc halloweenową zginął 29-letni pielęgniarz Damiana Dymka. Policjant nie udzielił mu pomocy, a jego ciało zawiózł do swojego domu, a potem z powrotem na miejsce zdarzenia. W sprawie oskarżona jest także matka funkcjonariusza i jego kuzyn.
Funkcjonariusz Louis Santiago, który nie był na służbie, sięgnął w czasie hondą Accord jazdy po telefon komórkowy i zjechał na pobocze autostrady Garden State Parkway, przy której szedł Damian Dymka. Według adwokata policjanta, Patricka Toscano Jr., jego klient myślał początkowo, że uderzył w dzikie zwierzę, ponieważ wracający z imprezy halloweenowej Polak był ubrany w ciemny kostium.
Według prokuratorów powiatów Essex Santiago, obok którego siedział jego kuzyn Albert Guzman, odjechał z miejsca wypadku, ale wielokrotnie tam wracał, zanim załadował ciało Dymki do swojego samochodu.
Dymka zmarł na miejscu zdarzenia o godz. 5.27 am, ale dwie godziny po tym, jak został uderzony przez samochód prowadzony przez Santiago.
„W ciągu tych dwóch godzin, Santiago pojechał do domu z ciałem Dymki na tylnym siedzeniu, a następnie wrócił na miejsce wypadku, nie dzwoniąc pod alarmowy numer 911, ani nie próbując udzielić pomocy mężczyźnie” – podała NBC News, powołując się na prokuratorów.
W domu policjant rozmawiał z matką, Annette Santiago, która podeszła do samochodu, aby zobaczyć ciało.
„Zawieź to ciało z powrotem tam, gdzie je uderzyłeś” – miała powiedzieć synowi matka, zgodnie z relacją prokuratorów.
Z miejsca wypadku Santiago zadzwonił do ojca, który też jest policjantem. Ojciec miał powiadomić o wypadku policję stanową New Jersey. Prokuratorzy zaznaczyli, że sprawca wypadku wpadł w złość po tym, kiedy się o tym dowiedział. Ojciec Santiago zadzwonił także do szefa jego syna, komendanta policji w Newark Lee Douglasa.
Policjanci stanowi znaleźli Santiago stojącego obok jego samochodu i ciało Dymki na tylnym siedzeniu. Jak zauważyła NBC News, mimo że funkcjonariusz wyglądał na pijanego, nie został aresztowany na miejscu zdarzenia. Oskarżono go dopiero ponad trzy tygodnie później.
Santiago wypadku postawiono 12 zarzutów, w tym lekkomyślne zabójstwo podczas prowadzenia pojazdu i narażenie na niebezpieczeństwo rannej ofiary. Nie przyznał się do winy. Wyniki badania jego krwi pod kątem obecności alkoholu nie zostały ujawnione.
„Co by było, gdyby policjant natychmiast zadzwonił pod numer 911? Czy Damian mógłby zostać uratowany? Nie wiemy tego z powodu jednej osoby, która była niewiarygodnie samolubna” – powiedziała cytowana przez NBC News przyjaciółka Polaka, Miranda Stone.
Guzman i 53-letnia matka Santiago, którzy nie przyznali się do winy, zostali oskarżeni „o rzekome manipulowanie dowodami i inne wykroczenia”.
Departament Policji w Newark zawiesił policjanta w czynnościach służbowych.
Damian Dymka urodził się w Polsce, ale dorastał w Garfield w New Jersey. W dniu jego śmiertelnego wypadku 31 października 2021 r. brał udział w obchodach halloweenowych w gejowskim klubie Club Feathers w River Edge. Po opuszczeniu klubu miał Uberem pojechać do domu przyjaciela w Bloomfield. Nie wiadomo, dlaczego o godz. 3 am szedł poboczem autostrady Garden State Parkway, gdzie został potrącony przez Santagio.
Na portalu GoFundMe ogłoszono pod hasłem „Justice for Damian” zbiórkę pieniędzy na koszty prawników dla jego rodziny. „Po prostu robimy wszystko, co w naszej mocy, aby Damian otrzymał należną mu sprawiedliwość, nie narażając jego rodziny na niepotrzebne obciążenia finansowe” – czytamy.
(tos, PAP)