Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 13 stycznia 2025 13:25

Australian Open - Świątek i Fręch w drugiej rundzie. Porażki Linette i Chwalińskiej

Iga Świątek i Magdalena Fręch awansowały do drugiej rundy wielkoszlemowego Australian Open. Wiceliderka światowego rankingu pokonała Czeszkę Katerinę Siniakovą 6:3, 6:4. Z kolei rozstawiona w turnieju z numerem 23 Fręch wygrała z Poliną Kudiermietową 6:4, 6:4. Przegrały natomiast Magda Linette i Maja Chwalińska,. Pierwsza uległa Japonce Moyuka Uchijima 6:4, 2:6, 6:7 (8-10), a druga Niemce Jule Niemeier 0:6, 1:6.
  • Źródło: PAP
Iga Świątek nie miała problemów z awansem do drugiej rundy Australian Open fot. Facebook/Eurosport

Było to premierowe wielkoszlemowe spotkanie Polki pod wodzą trenera Wima Fissette'a, z którym współpracuje od października, a jednocześnie pierwsze od trzech lat w imprezie tej rangi, gdy nie jest najwyżej rozstawiona.

23-letnia Świątek potrzebowała 81 minut, by wygrać pierwszy w karierze mecz z pięć lat starszą najlepszą obecnie deblistką świata, która w singlowym zestawieniu jest 50. W Wielkim Szlemie raz - w 2019 roku w Paryżu - była w 1/8 finału, co w zestawieniu z pięcioma tytułami Polki wypada blado.

Świątek zaczęła pewnie i spokojnie. W pierwszych dwóch własnych gemach serwisowych nie straciła żadnego punktu. Rywalka często ryzykowała, gdyż miała świadomość, że w trakcie dłuższych wymian może nie wytrzymać tempa i siły raszynianki. W szóstym gemie faworytka uzyskała pierwsze przełamanie, po którym zrobiło się 4:2 i wydawało się, że będzie już "z górki".

Czeszka jednak podjęła rękawicę, po chwili wygrała gema przy podaniu Świątek, ale na więcej w premierowej partii nie było jej stać. Polka kontrolowała wydarzenia na korcie i zwyciężyła 6:3.

Drugiego seta Polka rozpoczęła od przełamania, ale ambitna Siniakova odrobiła straty i wyrównała na 2:2. Kluczowy okazał się siódmy gem, który Świątek wygrała przy podaniu tenisistki z Hradca Kralove i wyszła na 4:3. Dzieła dokończyła głównie dzięki skutecznemu serwisowi, praktycznie uniemożliwiając przeciwniczce skuteczny return.

O 3. rundę powalczy z 28-letnią Sramkovą, która pokonała w poniedziałek Amerykankę o ukraińskich korzeniach Katie Volynets 3:6, 6:2, 6:2. Również będzie to ich pierwsze starcie.

Zawodniczka z Bratysławy zajmuje 49. miejsce na liście WTA, a rok 2024 zakończyła na najwyższej w karierze 43. pozycji. Zawdzięcza ją dobrej postawie w końcówce sezonu, kiedy m.in. wygrała jedyny dotychczas turniej - w Hua Hin w Tajlandii oraz była w dwóch finałach imprez niższej rangi.

Wygrana dałaby byłej liderce listy WTA wyrównanie wyniku z poprzedniej edycji. Najlepiej w dotychczasowych sześciu startach w Melbourne spisała się w 2022 roku, kiedy dotarła do półfinału.

27-letnia Fręch po raz pierwszy w karierze jest rozstawiona w Wielkim Szlemie. Poprzedni sezon był najlepszy w jej karierze, a rozpoczął się od życiowego sukcesu w zawodach tej rangi, jakim był awans do 1/8 finału Australian Open.

Łodzianka w losowaniu nie miała szczęścia. Co prawda trafiła na zawodniczkę z kwalifikacji, ale sześć lat młodsza Kudiermietowa sezon zaczęła wręcz sensacyjnie - dotarła do finału turnieju w Brisbane, co pozwoliło jej awansować na najwyższe w karierze, 57. miejsce w światowym rankingu.

W przeszłości obie tenisistki spotkały się dwukrotnie i oba pojedynki bez straty seta wygrała Polka, ale bukmacherzy tylko nieznacznie wyżej oceniali szanse Fręch.

Zaczęło się od festiwalu przełamań - żadnego z pierwszych siedmiu gemów nie rozstrzygnęła na swoją korzyść serwująca, ale to podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego prowadziła 4:3. I to ona pierwsza zrobiła użytek z własnego podania i m.in. dzięki jedynemu w tej odsłonie asowi po chwili "poprawiła" na 5:3. Premierową partię wygrała 6:4 po 40 minutach rywalizacji.

Druga trwała niemal tyle samo, zakończyła się identycznym wynikiem, ale miała nieco inny przebieg, bo przełamań było tylko trzy, w tym dwa na korzyść Polki.

Fręch, choć sezon zaczęła od porażek w pierwszych meczach w Brisbane i Adelajdzie, zaprezentowała tenis, który przynosił jej sukcesy w minionym roku. Grała stabilnie, stosunkowo bezpiecznie, co przełożyło się na większą liczbę uderzeń wygrywających (16) niż niewymuszonych błędów (12). Posłała trzy asy, nie przytrafił się jej żaden podwójny błąd w tym elemencie.

Kudiermietowa była zorientowana bardziej ofensywnie, ale 29 tzw. winnerów znalazło się w cieniu aż 36 punktów "oddanych" Polce po nieudanych zagraniach.

W 2. rundzie na Fręch, która w poprzednim sezonie m.in. wygrała turniej Guadalajarze i była w finale w Pradze, czeka Anna Blinkowa. Rosjanka w niedzielę, w pierwszym dniu imprezy, który jednak został storpedowany przez opady deszczu, wygrała z reprezentantką gospodarzy Darią Saville 1:6, 6:4, 7:5.

Blinkova zajmuje 73. lokatę w klasyfikacji WTA, ale półtora roku temu była na 34. miejscu. Z Fręch ma bardzo korzystny bilans 4-1, choć dotychczas rywalizowały na niższych tenisowych szczeblach i ostatnio w maju 2022.

Linette zajmuje 40. pozycję w światowym rankingu, a Uchijima jest sklasyfikowana 23 miejsca niżej. Było to ich czwarte spotkanie i pierwsze zwycięstwo Azjatki.

Dziewiąty w karierze start w turnieju głównym na kortach Melbourne Park zaczął się po myśli 32-letniej Polki, która w czwartym gemie - po serii dobrych zagrań - przełamała podanie rywalki i wyszła na 3:1. Nie cieszyła się długo z tej przewagi, gdyż w szóstym gemie, który zakończył się jej podwójnym błędem serwisowym, wszystko wróciło do równowagi, a po chwili Japonka wyrównała na 4:4.

Później jednak do głosu doszła Linette. Wygrała osiem kolejnych punktów, w tym dwa ostatnie wskutek podwójnych błędów serwisowych Uchijimy, co pozwoliło jej zwyciężyć w pierwszej partii 6:4 po 35 minutach gry.

Druga odsłona zaczęła się od najdłuższego gema spotkania, w którym po 12 rozegranych punktach dziewięć lat młodsza przeciwniczka Polki po raz drugi w meczu cieszyła się z przełamania. W czwartym gemie Linette miała cztery break pointy, ale zawodniczka urodzona w malezyjskim Kuala Lumpur wyszła z opresji i prowadziła 3:1. Końcówka seta to już wyraźna dominacja Japonki, która wygrała go 6:2 i wyrównała stan meczu.

Decydująca partia miała idealny z punktu widzenia Linette początek, gdyż szybko odskoczyła na 3:0. Później podopieczna trenera Marka Gellarda straciła przewagę, co zapoczątkowało serię przełamań, a obie zawodniczki prześcigały się we własnych błędach. Wydawało się, że pierwsza emocje opanowała Polka - w dziewiątym gemie, przy prowadzeniu 5:3, miała nawet meczbola, ale straciła szansę po... podwójnym błędzie serwisowym.

Po chwili było już jednak 5:5, a do wyłonienia triumfatorki potrzebny był super tie-break, który - przy wyniku 6:6 w decydującej partii - jest rozgrywany do 10 punktów.

Zaczął się tak, jak trzeci set, czyli po myśli Linette, która prowadziła 2-0. Błyskawicznie jednak zrobiło się 4-2 dla Japonki, ale wtedy trzy punkty z rzędu zdobyła poznanianka, gdyż znowu obie tenisistki miały kłopoty przy własnym serwisie. Z 7-5 dla Linette zrobiło się 7-9. Pierwszą piłkę meczową poznanianka obroniła udanym forhendem, ale w kolejnej akcji w ten sam sposób sukces przypieczętowała Uchijima.

Japonka w piątym starcie w Wielkim Szlemie po raz trzeci zameldowała się w 2. rundzie. O pierwszy w karierze awans do 3. etapu zagra z rozstawioną z numerem 14. Rosjanką Mirrą Andriejewą.

Linette z kolei po raz szósty, m.in. podobnie jak przed rokiem, odpadła z Australian Open w 1. rundzie. Najlepszy wynik osiągnęła w edycji 2023, kiedy dotarła do półfinału.

23-letnia Polka - po przejściu kwalifikacji - po raz drugi w karierze wystąpiła w zasadniczej części wielkoszlemowej imprezy; debiutowała w Wimbledonie 2022, w którym dotarła do drugiej rundy.

Rówieśniczka Świątek do zawodowego tenisa wchodziła w podobnym czasie, ale jej kariera nigdy nie nabrała podobnego rozpędu. Kilka miesięcy po wielkoszlemowym debiucie musiała poddać się operacji kolana.

Chwalińska ponad dwa lata czekała na kolejny wygrany mecz w WTA Tour. W październiku 2024 w meksykańskiej Meridzie udało jej się przebrnąć pierwszą rundę. Na początku grudnia wygrała natomiast imprezę WTA 125 - rodzaj challengera - w brazylijskim Florianopolis. W drodze do tytułu wyeliminowała m.in. 65. na świecie Egipcjankę Mayar Sherif.

W światowym rankingu zajmuje 126. miejsce, co jest jej życiowym wynikiem.

Dwa lata starsza Niemeier notowana jest na 93. pozycji, ale ich doświadczenia nie sposób porównać, gdyż Niemka w sezonie 2022 była w ćwierćfinale Wimbledonu i 1/8 finału US Open, a w minionym roku w Nowym Jorku dotarła do 3. rundy.

Dwa lata temu na otwarcie zmagań na kortach Melbourne Park potrafiła wysoko zawiesić poprzeczkę Świątek, więc to wszystko kazało w niej upatrywać faworytkę konfrontacji z Chwalińską.

Na korzyść Polki przemawiało ogranie z kwalifikacji i zwycięstwo w ich jedynej wcześniejszej potyczce zawodowej - w 2023 roku w turnieju w Kozerkach pokonała ją w trzech setach.

Urodzona w Dąbrowie Górniczej zawodniczka klubu BKT Advantage Bielsko-Biała w Melbourne nie nawiązała jednak walki z Niemeier.

Pierwszy set - kompletnie bez historii. 29 minut i 6:0 dla Niemki. Polka nie miała nic do powiedzenia z silniejszą fizycznie i dużo mocniej uderzającą piłkę rywalką. Nie miała też atutów, którymi mogłaby jej zagrozić, z miała kłopot ze swoim pierwszym serwisem, po którym wygrała tylko dwie akcje.

Początek drugiej partii wyglądał podobnie, choć gra było nieco bardziej wyrównana. Chwalińska sprawiała jednak wrażenie zniechęconej, bez wiary, że może odwrócić losy spotkania. Jedynego gema wygrała przy stanie 0:3. Mecz trwał 64 minuty.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama