Na środkowym wybrzeżu Kalifornii utrzymuje się pożar, który spustoszył obszar 425 hektarów. Ewakuowano ponad 500 osób.
Pożar, zwany Colorado Fire, obejmujący tereny między Carmel i regionem na środkowym wybrzeżu - Big Sur, opanowano w niedzielę w 25 proc. Wciąż jednak płonie na terytorium wielkości 425 hektarów, podkreślają tamtejsze media.
„Podczas niedzielnego porannego briefingu Kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej (Cal Fire) poinformował, że ogień przesuwa się w kierunku północno-wschodnim, w kierunku Palo Colorado” – podała lokalna telewizja KSBW.
Cal Fire donosił w niedzielę przed południem o uszkodzeniu przez ogień tylko jednej struktury. Poinformowano także o częściowym zniszczeniu wozu strażackiego w trakcie walki z żywiołem.
Biuro szeryfa hrabstwa Monterey wydało nakaz obowiązkowej ewakuacji na wszystkich obszarach na zachód od 3800 Palo Colorado Road do autostrady 1 i na południe do Bixby Creek. Z innych źródeł wynika, że jeszcze w piątek wieczorem do ewakuacji wezwano ponad 500 mieszkańców w rejonie Big Sur.
„Ze względu na potencjalne uszkodzenia infrastruktury systemu wodnego spowodowane pożarem lub utraty ciśnienia w wyniku przerwy w dostawie prądu, Departament Zdrowia Hrabstwa Monterey zaleca użytkownikom systemu wodnego, aby dla bezpieczeństwa używali przegotowanej wody z kranu lub wody butelkowanej do picia i gotowania” – informowała KSBW.
„New York Times” zauważył, że chociaż szczyt kalifornijskich pożarów ma miejsce zazwyczaj w lecie, to w ostatnich latach największe pożary nawiedziły stan w grudniu i w styczniu.
"Wszyscy mówią, że Kalifornia ma sezon pożarowy przez cały rok. (…) A to dopiero początek" – cytuje nowojorski dziennik kapitana Cal Fire George Nuneza.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)