Nikt tego tak nie odebrał, przynajmniej z takim określeniem się nie spotkałem. A dla mnie było to wydarzenie historyczno-symboliczno-psychastryczne, nad którym unosił się duch globalizacji światopoglądowej, który ująć by można znaczeniowo w te oto słowa: zachowujmy się tak, jak gdyby nic się nie stało! Mam na myśli imieniny pana prezydenta Lecha Wałęsy, a ściśle - bankiet pożegnalny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Taki był bowiem skład socjalno towarzyski, że tego skojarzenia uniknąć się nie da.
Zachowujmy się tak, jak gdyby nic się nie stało - czyli jak gdyby nie było wydarzeń ... takich jak Sierpień 1980, Grudzień 1981, wybory 1989 itd. itp. Jak gdyby przetrwał legalnie i lojalnie Gierek i odszedł spokojnie bez żadnych kłótni, jak gdyby przyszedł po nim bez żadnych kłopotów Generał, a po Generale Siła Spokoju, a po Sile Spokoju Lechu, a po Lechu Kwachu, a po Kwachu - co Bóg da, a partia zatwierdzi, bo zawsze jakaś tam partia prowadzi na czele narodu, nazwa nie ważna, moskiewska czy brukselska, ale swojska. Jednym słowem - ciągłość władzy, o, to właściwe określenie na moje odczucia: ciągłość władzy.
że ta władza ciągnie się trochę jak smród po gaciach (pardon za brak elegancji słownej!) to już nie jest wina ani partii, ani nas, ani - ani nikogo, bo nie elegancko jest wytykać palcami kto kradnie a kto bierze. Jesteśmy po prostu ludźmi biznesu, a reszta to globalizacja. PRL słynął z tego, że mógł w nim siedzieć na bankiecie biskup obok sekretarza partii i obaj czuli się swym towarzystwem zaszczyceni. To był ten skutek chłopskości i szlacheckości naszego narodu. W czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej, szlachta stanowiła siedem procent narodu. To było bardzo dużo, we Francji było tej warstwy zaledwie na jeden procent.
Po szlachcie maniery prze-jęło polskie chłopstwo, zrobiło się klerykalne i pyskate. Wię-kszość biskupów brała się z chłopstwa a spora część sekretarzy w dzieciństwie służyła do mszy.
Jeśli jeszcze dodamy do tego część inteligencji żydowskiej, która wiodła się z fabrykanctwa, kupiectwa lub wysoko wykształconej inteligencji -Ęmamy wysoko scementowany blok skalny, którego nikt nie jest w stanie pojąć, tylko ten, kto Polak, z krwi i kości. Dlatego na imieninach u pana Lecha było tak sielsko i anielsko. Mieliśmy drugie Wesele Wyspiańskiego, tylko zabrakło talentu, który by to opisał. A może ten talent gdzieś tam się czaił...
Ostatni bal peerelu zbiegł się być może z ostatnim balem Unii Europejskiej w wersji francusko-pojęciowej. że coś takiego kołacze się po Europie niech świadczy nawet ostatnie zdarzenie, oto Putin zaprasza na ileś tam lecie Królewca panów: Blaira, Schroedera i Chiraca. Jak nam wiadomo z historii Królewiec lata cała należał do Polski, potem zabrały go nam Prusy. Nigdy nie był ani ruski, ani angielski, ani tym bardziej francuski. Ale Putin jest chory na wielkość. I złość do Polski. I to jest jeszcze jeden pożegnalny cement.
Wszystko ponad głowami narodów. A potem przychodzi referendum konstytucyjne, rewolucja pomarańczowa i nowe ceny ropy. Te ceny zarżną Rosję. Tak jak 10 procent budżetu Unii ładowane we francuskie rolnictwo już kładzie na łopatki tę lampucerę Europy. Polskiego hydraulika z chińską truskawą skrzyżować się nie da, ale jak się bajało o globalizacji - to trzeba było policzyć przynajmniej do trzech, tych trzech coście nazwali: wolność, równość, braterstwo!
Marzy mi się aby Francja, Niemcy i kto tam jeszcze zamknęły się w tym, jak to straszą twardym jądrze. Głowę daję - po trzech latach uduszą się we własnym niehydraulicznym sosie. Z truskawkami chirac a la strawberry!
I to by było na tyle.
Stanisławski
- 07/06/2005 07:15 PM
Reklama