Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 19:18
Reklama KD Market

Dr Bartosz Buchcic z ICU: codziennie przybywa pacjentów

Dr Bartosz Buchcic z ICU: codziennie przybywa pacjentów
Dr Bartosz A. Buchcic (z lewej) fot. arch.pryw/ETIENNE LAURENT/EPA-EFE/Shutterstock

Kilka miesięcy od naszej rozmowy z doktorem Bartoszem Buchcicem, lekarzem pracującym na oddziale intensywnej terapii szpitali na zachodnich przedmieściach, pandemia COVID-19 nie ustaje. Poprosiliśmy lekarza o ponowną ocenę sytuacji oraz podzielenie się z nami wrażeniami z obecnej pracy lekarzy i funkcjonowania szpitali. Mimo napiętego grafiku zgodził się nadesłać odpowiedzi.

Joanna Marszałek: Panie doktorze, we wrześniu rozmawialiśmy o Pana pracy z najbardziej chorymi pacjentami na oddziale intensywnej terapii i szczepieniach przeciw covid. Ośmieliliśmy się nawet prognozować koniec pandemii. Minęły blisko cztery miesiące – jak zmieniła się sytuacja?

Dr Bartosz Buchcic: – Sytuacja zmieniła się diametralnie. Krzywa zakażeń i hospitalizacji wzrastała dosyć stabilnie do połowy listopada, a na początku grudnia poszybowała w górę niemal do pionu. Spowodowane jest to połączeniem fali zachorowań związanej z wariantem Delta oraz nowo wykrytym wariantem Omikron, który rozprzestrzenia się w niesamowitym tempie.

We wrześniu w szpitalach, gdzie Pan pracuje – Central DuPage w Winfield i Delnor w Genevie – 10 spośród 40 łóżek na oddziale intensywnej terapii (ICU) zajmowali pacjenci z covid. Ile łóżek zajmują oni dziś?

– 40-50% pacjentów w ICU to pacjenci z covid. Codziennie ich przybywa.

Kim są pacjenci z covid, którzy dziś trafiają na ICU?

– To przeważnie osoby w wieku 30-70 lat, z których 85% jest niezaszczepionych. Obserwujemy też wzrost hospitalizacji u dzieci. Niepokojący jest odsetek wizyt na izbie przyjęć oraz hospitalizacji dzieci poniżej 5. roku życia. Szczepionka w tej grupie wiekowej nie jest jeszcze zatwierdzona.

Nie wszyscy pacjenci z COVID trafiają na ICU. Ilu pacjentów z covid w ogóle jest w szpitalu?

– Pacjenci z COVID-19 zajmują dziś około 40% łóżek szpitalnych, około 10% z nich trafia na intensywną terapię. Wspólnym czynnikiem ryzyka jest brak szczepionki. Obserwujemy też przypadki COVID-19 wśród zaszczepionych, ale liczba tych pacjentów jest niewielka.

Czy Pana szpitale, podobnie jak w Chicago, przekładają niektóre operacje? Czy są zmiany w odwiedzinach pacjentów?

– Największym problemem jest nałożenie się ogromnej liczby chorych z COVID-19 na sezonowe hospitalizacje związane z okresem zimowym. Szpitale są przepełnione. Żaden z moich starszych kolegów nie pamięta takiej sytuacji z przeszłości. Na ER są kolejki po 10-12 godzin. Brakuje pielęgniarek i łóżek szpitalnych. Dowożony jest dodatkowy sprzęt. Operacje w większości odbywają się w terminie, głównie dzięki dobrej organizacji i odpowiedniemu planowaniu. Codziennie żonglujemy łóżkami.

Czym różni się ta fala zakażeń od poprzednich?

– Nałożeniem się fal dwóch wariantów koronawirusa – Delta i Omikron. Omikron przenosi się w niesamowitym tempie. Wysoka zaraźliwość nowych wariantów sprzyja szybkiej transmisji u ogromnej liczby chorych, co niestety skutkuje dużym odsetkiem pacjentów w szpitalu. Nawet jeśli założymy, ze ten wariant jest łagodniejszy od poprzednich, liczba chorych trafiających do szpitala będzie podobna.

Czy podobnie jak wielu z nas, w ostatnich miesiącach myślał Pan, że najgorsze już za nami?

– Staram się myśleć pozytywnie, ale zdaję sobie sprawę, że odsetek niezaszczepionych pacjentów jest zbyt duży, żeby można było myśleć o końcu pandemii. Pandemie trwają średnio około 3-5 lat, mam ciągłą nadzieję, że wirus COVID-19 zmieni swój kod genetyczny i nie będzie powodował tak silnych objawów i powikłań.

Jak Pan i Pana koledzy radzą sobie z obecną falą? Czy są zachorowania wśród pracowników szpitala?

– Opieka nad chorymi z COVID-19 przebywającymi w szpitalu i na ICU jest bardzo wymagająca. Średni pobyt takiego pacjenta na zwykłym oddziale to ponad 10 dni, często nawet dłużej. Na intensywnej terapii chorzy mogą przebywać tygodniami, a nawet miesiącami. Pracownicy ochrony zdrowia są przemęczeni, ale staramy się pomóc wszystkim, którzy tego potrzebują. W czasie pandemii musimy działać wspólnie i razem pokonywać rożne bariery. Każdy pacjent, który wyzdrowieje, dodaje pozytywnej energii.

Jest sporo zachorowań, co przyczynia się do braków kadrowych. Odsetek osób, które złapały wirusa w trakcie wykonywania pracy jest niewielki. Przeważnie narażeni jesteśmy na infekcję podczas towarzyskich i rodzinnych.

Rozmawialiśmy wcześniej o niechęci Polonii do szczepień i ogólnym zaprzeczaniu pandemii. Czy coś się zmieniło z Pana obserwacji?

– W szpitalu było kilku niezaszczepionych „reprezentantów Polonii”, ale ze względu na lokalizacje szpitali, w których pracuję, Polaków jest niewielu – mieszkają w innych częściach aglomeracji chicagowskiej. Środowisko Polonii jest w dalszym ciągu bardzo nieprzechylne szczepieniom i marginalizuje ryzyko związane z infekcją COVID-19.

Pana żona jest również intensywistą i macie Państwo dwoje małych dzieci. Jak wasza niełatwa praca odbija się na życiu rodzinnym?

– Razem z żoną wykonujemy pracę zmianową po 12 godzin. Zdarza się, że nie widzimy się kilka dni. W opiece nad dziećmi pomaga teściowa. Często konsultujemy się miedzy sobą odnośnie leczenia naszych pacjentów. W dalszym ciągu staramy się, jak tylko możemy, by zabezpieczyć nasze dzieci przed złapaniem wirusa. Nie podróżujemy. Unikamy dużych spotkań ze znajomymi i rodziną. Czekamy, aż najmłodsi też będą mogli się zaszczepić.

Czego obawia się Pan najbardziej?

– Najbardziej obawiam się, że w pewnym momencie zabraknie łóżek albo sprzętu szpitalnego i nie będziemy w stanie wszystkim pomóc. Bardzo obawiam się opóźnień w diagnostyce prewencyjnej innych chorób, opóźnień związanych z przeciążeniem systemu ochrony zdrowia.

Mówi się już o 4. dawce. Czy będziemy musieli szczepić się co parę miesięcy?

– Myślę, że szczepionka będzie sezonowa. Ciężko powiedzieć w tym momencie, jak często będzie wskazane szczepienie. Pojawiły się też nowe leki. Mam nadzieję, że będą skuteczne w zapobieganiu ciężkiej postaci choroby.

Jakie jest dziś Pana przesłanie do naszych czytelników?

– Prosiłbym o nielekceważenie obecnej sytuacji i odłożenie teorii spiskowych na bok. To nie jest zwykłe przeziębienie. „Zwykła grypa” nie powoduje paraliżu systemu ochrony zdrowia. Chciałbym, żeby ludzie przekonali się do szczepień. Tylko wspólnie będziemy mogli wrócić do normalności.

Dziękuję za rozmowę.

Bartosz Buchcic; MD

Dr Bartosz Buchcic pulmonolog i intensywista, od ponad pięciu lat pracuje na oddziale intensywnej terapii w Northwestern Central DuPage Hospital w Winfield i Northwestern Delnor Hospital w Genevie. Skończył Akademię Medyczną w Warszawie. W Stanach Zjednoczonych zrobił specjalizację z pulmonologii i intensywnej terapii (Pulmonary Critical Care). Na co dzień opiekuje się najbardziej chorymi pacjentami – intubowanymi i podłączonymi do wentylatora.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama