Wojna w Iraku a nabór do wojska
W jednym z zeszłorocznych komentarzy, autor będący emerytowanym pułkownikiem, piszącym dla "Chicago Tribune", stwierdził, że rząd amerykański prędzej czy później będzie musiał wprowadzić pobór do wojska tak jak w poprzednich wojnach, aby uzupełnić stan osobowy amerykańskich sił zbrojnych. Do powszechnego poboru jeszcze nie doszło, a tymczasem straty amerykańskie w samym Iraku wynoszą 1700 zabitych.
Obecnie dowiadujemy się się, że władzom wojskowym nie idzie najlepiej z rekrutacją kandydatów na zawodowych żołnierzy. Amerykańskie dowództwo wojsk lądowych informuje, że najgorsze rezultaty zanotowano w kwietniu (tylko 58 procent wykonania planów rekrutacyjnych) i w maju (75 procent wykonania, plan przewidywał rekrutację 6700 rekrutów). Roczny plan rekrutacji zakłada przyjęcie do służby wojskowej 80000 cywilów, wykonanie jest mniejsze o 17 procent, czyli do wojska wstąpiło o 14000 kandydatów mniej. W tej sytuacji, jak informuje dziennik "USA Today", dowództwo wojskowe przewiduje zmiany w systemie zachęt finansowych, aby powstrzymać spadek liczby kandydatów wstępujących do wojska na ochotnika.
W dotychczasowym systemie ochotnikom płacono dwadzieścia tysięcy dolarów za podjęcie służby wojskowej (system ten obowiązuje od listopada 1999 roku). Dowództwo sił lądowych chce zmienić ten system, przede wszystkim podnosząc sumę premii do 40000 dolarów. Przewiduje się też wprowadzenie programu pomocy dla nowych rekrutów w wysokości 500000 dolarów na spłatę pożyczki hipotecznej, ale za podpisanie kontraktu na służbę w wojsku przez okres ośmiu lat. Przewidywane plany zatwierdzić musi Kongres, którego reakcje jak na razie są przychylne, choć jak pisze "USA Today" kongresmani są zdanie, że program naprawy winien uwzględniać także większe świadczenia dla członków Gwardii Narodowej oraz rezerwistów. Dowództwo wojsk lądowych zapowiada także złagodzenie wymagań stawianych przyjmowanym kandydatom, czyli podwyższenie granicy wieku i akceptowanie osób, które popełniły czyny przestępcze. Z uwagi na straty w wysokości 1700 zabitych, dowództwo wojsk lądowych wprowadziło 15miesięczny okres służby bojowej w Iraku.
Ciekawe jest, jak taka informacja zostanie przyjęta w środowiskach polonijnych w naszym drugim największym mieście polskim. Podane powyżej sumy są atrakcyjne dla wielu młodych ludzi poszukujących stabilizacji finansowej. Gdyby, puszczając wodze fantazji, władze amerykańskie zdobyły się na utworzenie, czegoś w rodzaju francuskiej Legii Cudzoziemskiej, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że znaczna liczba kandydatów zgłosiłaby się z Polski. Premie nie są oczywiście wypłacane jednorazowo i z góry, poza tym żołd jest wypłacany miesięcznie, poza premiami.
Tymczasem, jak w innym miejscu pisze dziennik "USA Today", w trakcie dorocznego spotkania ministrów obrony państw członkowskich NATO (czerwiec 2005, Bruksela) omówiono m.in. misję prowadzoną przez siły Sojuszu na terytorium Afganistanu. W ramach tej misji wojska Sojuszu, liczące 8500 żołnierzy, sprawują kontrolę prawie nad połową Afganistanu... Jest też 10000 żołnierzy amerykańskich, ale nie podlegają oni dowództwu wojsk NATO i rozmieszczeni są w południowych rejonach Afganistanu. Oczekuje się, że w przyszłym roku wojska Sojuszu przejmą kontrolę nad całym terytorium tego kraju. W związku z tym zakłada się, że siły amerykańskie zostaną wycofane, chociaż drobne jednostki pozostaną na granicy Afganistanu z Pakistanem dla utrzymania kontroli i poszukiwania Osamy bin Ladena.
Ocena czterech miesięcy od rozpoczęcia drugiej kadencji
Obecna pozycja prezydenta Busha w badaniach opinii publicznej jest najniższa od pierwszych dni po wyborach, tylko 40 parę procent aprobuje prezydencką politykę. Waszyngtońskie elity dają wręcz pesymistyczną dramaturgię powiadając, że reforma ubezpieczeń społecznych jest w martwym punkcie, tak samo jest z iracką wojną, która ponadto traci poparcie społeczne, sam prezydent roztrwonił kapitał polityczny uzyskiwany bezpośrednio po wygranych wyborach a do tego stosujący rozmaite sztuczki obstrukcyjne. Demokraci osłabiają efektywność działań Białego Domu.
Chociaż część tego pesymizmu może być zwykłym pomówieniem, jak pisze Joe Klein w bieżącym komentarzu, jest w tym syndrom znudzenia, bo jednak w Senacie dochodzi do kompromisu przy nominacjach sędziowskich zgłoszonych przez prezydenta. Co do ubezpieczeń społecznych, to zagadano je prawie na śmierć. A na domiar wszystkiego demokraci nie chcą pójść na konfrontację z prezydentem Bushem w kwestiach o ważnym znaczeniu dla kraju, jak generalny remont ubezpieczeń zdrowotnych czy też brak całościowej strategii w Iraku. Z ostatnich wystąpień prezydenta wnioskować można, że wobec niskich notowań nie ma on zamiaru odejść od tematu ubezpieczeń społecznych i obecnie przechodzi od ich prywatyzacji, chociaż nadal jest to ulubiony projekt, do sprawy wypłacalności a nawet występuje z propozycją indeksacji uzależniającej świadczenia od wysokości dochodów, co ma zapewnić więcej świadczeń grupom o niskich dochodach a mniej grupom o wyższych dochodach. Ta ostania propozycja winna przyciągnąć demokratów, ale jak widać są oni zaangażowani sprawami aborcji i taktyką szkodzenia prezydentowi.
Równocześnie prezydent wydaje się być zafascynowany takim tematem jak wykorzystanie soi jako alternatywnego paliwa, ale pod tą fascynacją może się kryć dążenie do przekonania społeczeństwa, że projekt ustawy o energii nie ma na celu ukrycia kolejnych podatków z korzyścią dla przemysłu wydobywczego ropy i węgla. Jest także możliwe, że prezydent daje sygnał, że jest otwarty na zmiany, które w ustawie o energii stworzą zachęty do produkcji i zakupu samochodów o hybrydowych silnikach oraz dla budowy infrastruktury paliw alternatywnych.
Warta odnotowania, pisze komentator, jest niechęć prezydenta Busha do wyraźnego postawienia kwestii irackiej. W ostatnich publicznych wystąpieniach, jak na przykład w czasie wspólnej konferencji z brytyjskim premierem, pełno jest ogólników na ten temat o wyborach irackich z 30 stycznia jako budującego wydarzenia. Tymczasem doniesienia z Iraku pokazują, że przeciwnik jest zorganizowany i skuteczny i to bardziej niż szkoleni przez Amerykanów nowi iraccy policjanci. Ponadto powstają obawy, że polityczna ślepota przywódców szyickich może doprowadziś do wybuchu wojny domowej a nowy rząd iracki oświadcza, że uzbrojone oddziały milicji złożone z Szyitów i Kurdów będą tolerowane. Dlatego Joe Klein odwołuje się do eksperta, byłego prezesa Rady Stosunków Zagranicznych, Lesli Gelba.
Po powrocie z Iraku Gelb uważa, że jest najwyższy czas na podjęcie agresywnej dyplomacji ze strony Stanów Zjednoczonych. "W sumie," pisze w zakończeniu Joe Klein, "Irak musi być przemyślany tak samo jak ilość wojska (amerykańskiego) i rekrutacja na potrzeby sił zbrojnych. Prezydent może przenieść uwagę na polityczne zadania swej drugiej kadencji kiedyś zarzekał się, że sprawie ubezpieczeń społecznych poświęci 60 przemówień w ciągu 60 dni! Demokraci mogą dawać mu wolną drogę w polityce obronnej, ale dziedzictwo Busha utknęło w pustyni Mezopotamii a wraz z tym także bezpieczeństwo narodowe naszego kraju".
O potrzebie zwiększenia liczba wojska amerykańskiego i zdwojenia wysiłków dyplomatycznych pisze także komentator dziennika "New York Times". Chodzi szczególnie o to, aby nowe władze irackie, rząd Stanów Zjednoczonych i w końcu ONZ przystąpiły do wspólnych działań w celu poszerzenia areny dla działalności politycznej w samym Iraku, większego nasilenia prac nad nową konstytucją i większego panowania dyplomatycznego nad całą sytuacją. Tymczasem, jak dodaje komentator, ekipa Busha wykazuje słabość we wszystkich tych sprawach, co pogłębia jeszcze brak ambasadorów w samym Iraku (po odjeździe Johna Negroponte) i w Jordanii.
źródła:
o zachętach finansowych dla zwiększenia rekrutacji do amerykańskich sił lądowych za dziennikiem "USA Today", wydanie na 1012 czerwca, artykuł "Army bonuses may rise to $40K" autor Dave Moniz, str.1A.
o obecności wojsk amerykańskich w Afganistanie za dziennikiem "USA Today", wydanie na 1012 czerwca, artykuł "Home countries canąt handle detainees, Rumsfeld says", autor Noelle Knox, str. 10A,
o efektach czterech miesięcy drugiej kadencji prezydenta Busha za tygodnikiem "Time", wydanie na 20 czerwca, artykuł "Staying and Overstaying the Course", autor Joe Klein, str. 25.
Wojna w Iraku
- 06/30/2005 04:58 PM
Reklama