Po niecałych dwóch godzinach obrad w piątek 10 grudnia ława przysięgłych powiatu Cook uznała Mateusza Zabrzeńskiego winnym morderstwa Czeszki, Sary Krasilovej w Chicago w 2013 r. Polak twierdził, że działał w obronie własnej. Do Stanów Zjednoczonych został ekstradowany w grudniu 2019 r. Grozi mu od 20 do 60 lat więzienia.
Proces 33-letniego Mateusza Zabrzeńskiego rozpoczął się ponad osiem lat od śmierci Sary Krasilovej w mieszkaniu w apartamentowcu przy 6557 W. Addison St. i blisko dwa lata od ekstradycji Polaka do Stanów Zjednoczonych w grudniu 2019 r. Rozprawa toczyła się przez pięć dni w sądzie karnym powiatu Cook w Chicago i zakończyła się w piątek 10 grudnia ogłoszeniem werdyktu.
W ciągu trzech dni zeznań prokuratura wezwała pięciu świadków, w tym przyjaciółki Zabrzeńskiego, które po zdarzeniu odmówiły mu pomocy w zorganizowaniu wyjazdu do Polski, śledczego kryminalistycznego, który przeprowadzał dokumentację miejsca zbrodni, jednego z detektywów prowadzącego sprawę, eksperta od DNA oraz lekarkę sądową, która przeprowadzała sekcję zwłok Sary Krasilovej.
Ze strony obrony zeznawały dwie znajome ofiary, według których Krasilova miała w przeszłości problemy z agresją i alkoholem. Zeznawał też sam oskarżony, Mateusz Zabrzeński, który przekonywał ławę przysięgłych, że działał w samoobronie.
W mowie końcowej asystenci prokuratora stanowego John Brassil i Holly Kremin przekonywali ławę przysięgłych, że Zabrzeński „okłamuje każdego, kogo widzi”, a jego historia „po prostu nie trzyma się kupy”. Dla odmiany, jak podkreślał prokurator, „dowody naukowe nie kłamią”, wyliczając DNA Zabrzeńskiego za paznokciami ofiary, nóż kuchenny zabrany z miejsca zdarzenia i schowany w mieszkaniu matki i zeznania ekspert medycyny sądowej dotyczące obrażeń kobiety.
Obrona w przemowie zamykającej podważała wiarygodność świadków prokuratury, w tym detektywa i lekarz sądowej, i przekonywała, że jej klient odpierał tylko atak rozwścieczonej i pijanej przyjaciółki, kiedy sytuacja wymknęła się spod kontroli. Powoływała się na szczerość Zabrzeńskiego przy składaniu zeznań, który płakał na wspomnienie przyjaciółki „bliskiej jak siostra”, nie zaprzeczał, że Krasilova była wielokrotnie dźgnięta nożem, lecz nie pamiętał sekwencji wydarzeń i nie potrafił wytłumaczyć poszczególnych obrażeń na jej ciele.
Obie strony apelowały do sędziów przysięgłych o kierowanie się zdrowym rozsądkiem przy wydawaniu werdyktu.
Asystent prokuratora stanowego John Brassil tuż po ogłoszeniu werdyktu powiedział „Dziennikowi Związkowemu”, że jest wdzięczny ławie przysięgłych i bardzo zadowolony z werdyktu. Podziękował polskim władzom za ekstradycję oskarżonego, a przez to udzielenie ofierze głosu i możliwości zaprezentowania sprawy przed ławą przysięgłych.– Zasięg kary w tym przypadku to minimum 20 do maksimum 60 lat. Ten wyrok odsiadywany jest w całości – powiedział nam Brassil.
Dodał, że zgodnie z umową zawartą ze stroną polską w chwili ekstradycji Zabrzeńskiego, skazany będzie miał możliwość odsiadywania kary w Polsce, jeżeli taka będzie jego wola.
Zapytany, dlaczego doprowadzenie sprawy przed wymiar sprawiedliwości zajęło ponad 8 lat, Brassil tłumaczył, że proces ekstradycyjny z reguły jest długi, lecz doczekanie się rozprawy w ciągu niecałych dwóch lat od ekstradycji to „tak naprawdę bardzo krótko w powiecie Cook”.
Do zdarzenia doszło 24 czerwca 2013 r. nad ranem w mieszkaniu 24-letniej Krasilovej przy ulicy Addison na północnym zachodzie w Chicago, gdzie tymczasowo wprowadził się Zabrzeński. Dziewczyna miała wrócić pijana do domu i wdać się w kłótnię z współlokatorem. Doszło do szarpaniny, podczas której – według prokuratury – Zabrzeński wielokrotnie ugodził ją nożem i udusił. W ciągu 24 godzin od zdarzenia odleciał do Polski.
Latem 2018 r. krakowski Sąd Okręgowy stwierdził ostatecznie dopuszczalność ekstradycji Mateusza Zabrzańskiego do USA. Jak zawsze w takich przypadkach, ostateczną decyzję w sprawie wydania polskiego obywatela podjął minister sprawiedliwości.
12 grudnia 2019 r. Mateusz Zabrzeński został ekstradowany do Chicago. Od tego czasu przebywa w więzieniu powiatowym przy California i 26th Street.
Kolejne przesłuchanie odbędzie się w styczniu, lecz nie usłyszymy jeszcze na nim wyroku. Odczytanie wyroku odbędzie się w późniejszym, niewyznaczonym jeszcze terminie.