Rufus Carson, oskarżony o gwałt na młodej Polce latem 2018 r., który występuje w roli własnego obrońcy, podczas przesłuchania 3 grudnia w sądzie powiatu Cook mówił, że potrzebuje więcej czasu na przestudiowanie przekazanej mu przez prokuraturę dokumentacji, zwłaszcza dowodów związanych z DNA. Tymczasem ofiara w Polsce oraz jej bliscy od ponad trzech lat czekają na sprawiedliwość.
Na grudniowym przesłuchaniu po raz kolejny miał zostać wyznaczony termin rozprawy z ławą przysięgłych, której domaga się Rufus Carson. Wcześniej mężczyzna trzykrotnie odrzucił ugodę z prokuraturą, która oferowała mu 30 lat więzienia za przyznanie się do winy, a w kwietniu br. zwolnił swoje obrończynie publiczne i oznajmił, że dalej będzie bronić się sam.
Ze względu na nieobecność asystentki prokuratora prowadzącej sprawę, inna asystentka w jej imieniu poprosiła o termin przesłuchania w styczniu. Wtedy też ma być ustalony termin rozprawy.
Sędzia Thaddeus Wilson mimo wszystko zapytał oskarżonego Rufusa Carsona, czy jest gotowy na wyznaczenie daty rozprawy. Mężczyzna, który był obecny osobiście na sali sądowej, zawahał się przez chwilę, po czym zaczął tłumaczyć, że objętość otrzymanej przez niego dokumentacji sprawy jest bardzo pokaźnych rozmiarów.
„Zajmuje mi to trochę czasu. Robię to po raz pierwszy, wysoki sądzie” – odpowiedział swobodnie Carson.
Dodał, że jedna rzecz, która się przeciąga, to analiza dowodów dotyczących DNA. (chodzi o testy, które potwierdziły, że Carson był sprawcą ataku i gwałtu – red.)
„Spędzam nad tym najwięcej czasu, próbuję to jakoś złożyć… To trochę trudne” – powiedział oskarżony.
Obrona nadal przegląda dokumentację – zaprotokołował sędzia i ustalił termin przesłuchania na styczeń, zaznaczając, że wówczas ustalona będzie data rozprawy.
Sędzia Wilson dodał również, że ponieważ w ostatnim czasie wchodzą w życie nowe obostrzenia związane z podróżowaniem, w styczniu będzie chciał wyznaczyć termin rozprawy „jak najszybciej”.
„Proszę być przygotowanym” – powiedział do Carsona, który jest jednocześnie i obrońcą, i oskarżonym.
Sędzia przytoczył też z dokumentacji, że oskarżony ma na koncie jeszcze jedno niedawne wykroczenie – nieprzyzwoitości publicznej – obnażenia się w więzieniu. Przesłuchanie w tej sprawie również ma odbyć się w styczniu.
Latem sędzia Thaddeus Wilson dał Carsonowi czas do listopada na zapoznanie się z dokumentacją przekazaną mu przez prokuraturę.
Gdy w kwietniu Carson rezygnował z obrończyń publicznych, sędzia Wilson wyjaśniał mu, że oskarżonemu reprezentującemu samego siebie nie przysługują żadne specjalne względy, ulgowe traktowanie przez sąd ani dodatkowy czas na przygotowanie się.
Reprezentacja samego siebie w procesie karnym
O wyzwania związane z obronę „per se”, czyli przez samego oskarżonego, zapytaliśmy emerytowanego sędziego powiatu Cook, Tadeusza Machnika. Wyjaśnia, że zgodnie z amerykańską konstytucją, oskarżony ma prawo do jakiejkolwiek reprezentacji, w tym własnej.
– Sędziowie różnie odnoszą się do wyboru reprezentacji samego siebie; w większości przypadków ten wybór nie jest wskazany. Mimo to żaden sędzia nie może odmówić oskarżonemu prawa do reprezentowania samego siebie. Jeśli dojdzie do rozprawy, może wyznaczyć „prawnika w gotowości”, który może doradzać lub odpowiadać na pytania oskarżonego, lecz oficjalnie go nie reprezentuje – tłumaczy Machnik.
Aby uniknąć niezręczności polegającej na zadawaniu pytań samemu sobie, podczas rozprawy oskarżony/obrońca wygłasza oświadczenia, po czym przesłuchiwany jest przez prokuraturę. Sam ma prawo do przesłuchania każdego świadka wezwanego przez prokuraturę, w tym samą ofiarę – wyjaśnia Machnik.
Machnik potwierdza również, że do ostatniej chwili prokuratura może zaoferować oskarżonemu ugodę lub też oskarżony/obrońca może sam z nią wystąpić.Według Machnika, obrona samego siebie jest czasem strategią wybieraną przez osoby z doświadczeniem w systemie kryminalnym, która ma na celu grę na zwłokę. Dopóki oskarżeni przebywają w powiatowym więzieniu, mogą mieć kontakt z rodziną, podczas gdy jest on ograniczony przy odsiadywaniu wyroku w stanowym zakładzie karnym.„Doświadczeni przestępcy” czasem wybierają również tę drogę w nadziei, że przeciągnie to sprawę, a przez to rozmyje pamięć ofiar – mówi dalej emerytowany sędzia.
Tylko w przypadku bardzo niewielkiego odsetka osób, reprezentacja samego siebie w rozprawie karnej zakończyła się sukcesem. „To nie więcej niż 1-2 procent” – szacuje Machnik.
Tragiczny finał wakacji w Chicago
Rufus Carson, który odpowiada na zarzuty usiłowania zabójstwa, uprowadzenia i napaści seksualnej, ma za sobą bogatą przeszłość kryminalną. W chwili gwałtu był na zwolnieniu za kaucją.
Do zdarzenia doszło 26 sierpnia 2018 roku rano. 18-letnia wówczas Polka, studentka na wakacjach odwiedzająca rodzinę w Chicago, szła z kolejki do Starbucksa przy Ogden i Grand w chicagowskiej dzielnicy West Town.
Według prokuratury i nagrań okolicznych kamer, Carson rzucił się w pościg za dziewczyną jadącą na górę ruchomymi schodami. Zaciągnął ją w jedną z bocznych uliczek, gdzie ciężko pobił ją i wielokrotnie zgwałcił.
Nieprzytomną, umierającą dziewczynę na tyłach placu budowy znalazł dopiero półtorej godziny później pracownik budowlany. Przez następnych parę dni dziewczyna była w śpiączce. Kilka miesięcy spędziła w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie od nowa uczyła się chodzić i mówić. Powrót do zdrowia, w tym po doznanej traumie psychicznej, kontynuowała w Polsce.
Rufus Carson został aresztowany następnego dnia po zdarzeniu. Testy DNA potwierdziły, że był sprawcą ataku i gwałtu.
Jeżeli Carson zostanie uznany winnym, grozi mu kara od 22 do 120 lat więzienia, z czego będzie musiał odsiedzieć 85% kary (za przestępstwo seksualne). Poprzednia prokurator Mikki Miller wcześniej zapowiadała, że będzie domagać się maksymalnej kary.
Wcześniej, w 2019 i 2020 r. Carson trzykrotnie odrzucił ofertę ugody z prokuraturą, która oferowała mu 30 lat więzienia w zamian za przyznanie się do winy.