Pewna pinda kolenderska z rzędu w Hadze twierdzi, że polscy pracownicy działają nie fair, bo nie przestrzegają holenderskich norm socjalnych i godzą się na niższe zarobki. A nie przyszło pindzie do łba, że to jej współobywatele holenderscy postępują nie fair zatrudniając na czarno, oszukując Fiskusa holenderskiego, i wyzyskując gło-dną mniejszość narodową z Polski!
Francuzi się wystraszyli, że ich ktoś wyprze w naprawie bidetów i kibelków. Holendrzy się wystraszyli, że im zabronią skrobanek a zwłaszcza ukochanych eutonazji. Nastąpiło nieprawdopodobne zamieszanie kryteriów moralnych. Wspólnota Europejska, która miała być jeszcze do wczoraj rajem - już dziś jest czyścem, a tylko patrzeć jak okrzykną ją piekłem! Walą się takie szlachetne struktury myślowe, ociekające intelektem, jakie wygłaszał prezydent Francji na temat trzymania języka za zębami, żeby nie rzec, że ... mordy w kuble! Premier Francji podał się do dymisji, a na jego miejsce Chirac powołał ponoć pistoleta kompletnego. Opisują, że ma nos orli, włos siwy, krew arystokratyczną, żadnych oporów tylko cyniczny cel. Jaki - nie wiadomo. Widziałem jak parował do pałacu prezydenckiego po buławę. Chodnik czerwony, gwardia z szablami przed twarzą, żandarmii prawa łapa przy kepi, wesoły tłum za barierką. Co z tego?...
Dwa tysiące artystów w Polsce podpisało list w obronie producenta filmowego, skazanego za nakłanianie do korzyści materialnych. żebyż to chociaż namawiał do marnotrawstwa, ale on nie! Z uporem mianiaka namawiał do obopólnych korzyści, swoich, cudzych i powszechnych. Miała z tego powstać produkcja, z której pożyli by ci właśnie ujmujący się za nim artyści, on sam, urząd podatkowy i kto tam jeszcze. Nie odżegnuję się od tego, że i ja również.
Ale sprawa się, jak to mówią "rypła", mleko się wylało, po herbacie.
Kiedy tak artyści ubolewają - inna branża przepraszam mam na myśli braci dominikanów, którzy krępują się teraz publicznie, że jeden z pośród nich pisał zbyt dokładnie wypracowania i nie tam gdzie trzeba. Ale ten, do którego ojciec Hejmo (bo o nim to mowa) pisywał te mizerne listy - stanął w obronie ojca Hejmo i sklął publikę, że grzebie się w tym (jak on to nazwał?... ) szambie, czy inaczej. Jeżeli miał na myśli swój warsztat pracy - to wszyscy byli pracownicy SB powinni mu po koleżeńsku przyłożyć. Albowiem nie godzi się własne gniazdo kalać, nawet gdyby się z kału składało i to własnego!
Nastała dziwna tendencja, aby zamiast nowego programu politycznego, iść do wyborów z nowym partnerem ży-ciowym. I tak pan Stan Tymiński pojawił się z nową żoną, a Sojusz Lewicy Demokratycznej (czy jak jej tam) z nowym przewodniczącym w dwóch osobach: Olejniczak - Napieralski! A gdyby tak odnowić na krzyżowo?... Pan Stan Tymiński z Sojuszem (czy jak mu tam) i pani Tymińska (Chińska!) Olejniczak - Napieralski? ... Olejniczak i Napieralski mają swe osiągi gospodarczo-polityczne, a pani Tymińska nie dość, że gwarantuje rynki chińskie to ponadto znacznie lepiej wygląda niż żelazny elektorat Sojuszu (czy jak mu tam).
I na koniec sensacja: W gazecie, którą każdy czyta, ale nikt nie chwali z wyjątkiem mnie jednego, w "Naszym Dzienniku", były ekspert Komisji Europejskiej pan Carl Bedderman powiedział, że z tych słynnych hydraulików, jak słyszał, pracuje w całej Francji zaledwie.... czterdziestu!!! Mamy zatem nową baśń La Fontainea: "Ali Baba i czerdziestu ... hydraulików"!
I to by było na tyle.
Stanislawski
- 06/16/2005 09:16 PM
Reklama