Lora Vitek, z domu Boryszewski, od wygranych kwietniowych wyborów zajmuje stanowisko burmistrza St. Charles, 33-tysięcznego miasta położonego ok. 40 mil na zachód od Chicago. Burmistrz Vitek, zawodowo dyrektor wykonawcza Delta Dental of Illinois Foundation, prywatnie matka dwójki dzieci, z entuzjazmem opowiada o swoich planach, które chce zrealizować podczas tej pierwszej kadencji.
Joanna Trzos: Nie wszyscy, jak przypuszczam, wiedzą o tym, że Pani rodzina mieszkała kiedyś w Polsce.
Lora Vitek: Tak, stąd moje panieńskie nazwisko – Boryszewski. Zarówno mój dziadek, jak i pradziadek i ich rodzice urodzili się w Polsce, a następnie przybyli do Ameryki przez Ellis Island i Baltimore. Mój zmarły dziadek mówił po polsku i próbował nas uczyć, kiedy byliśmy małym dziećmi.
Czy pochodzi Pani z St. Charles?
– Do St.Charles przeprowadziliśmy się w 2012 r., kiedy moja córka była w pierwszej klasie, bo chcieliśmy wychowywać nasze dzieci w społeczności takiej jak St. Charles. Wcześniej mieszkałam w Bartlett, a dorastałam na południowych przedmieściach Chicago.
We wpisie z 7 kwietnia br. umieszczonym na swoim profilu facebookowym „Lora Vitek Mayoral Campaign”, dziękując wyborcom za udzielone poparcie, które doprowadziło do Pani zwycięstwa w wyborach na burmistrza, napisała Pani także: „Jestem podekscytowana, że mogę rozpocząć pracę i kontynuować postęp, który sprawia, że St. Charles jest miejscem, które wszyscy z dumą nazywamy domem”.
– Pamiętam, jak byłam bardzo szczęśliwa i podekscytowana tym, że mogę teraz prowadzić to miasto jako kobieta i matka, tak jak zostałam wychowana – z wielką etyką pracy, by robić wielkie rzeczy dla tej społeczności.
Przed startem w wyborach na burmistrza zdobyła już Pani doświadczenie w strukturach władzy lokalnej poprzez sprawowanie urzędu radnego.
– Radną byłam przez cztery lata. Reprezentowałam w Radzie Miasta w latach 2017–2021 obszar obejmujący centrum St. Charles. Wiedziałam, że mogę jeszcze więcej zrobić dla naszej społeczności.
I dlatego zdecydowała się Pani kandydować na to stanowisko?
– Lubię oddawać się pracy na rzecz społeczeństwa i zawsze działałam w organizacjach non profit i pomagałam ludziom. Pomyślałam, że mogę wykorzystać to doświadczenie i zdobyte umiejętności w zarządzaniu miastem. Chciałam także, by moje dzieci zobaczyły, że dzięki zaangażowaniu i pracy można osiągać w życiu różne cele.
Co było najtrudniejsze w kampanii wyborczej?
– Najtrudniejsze było bycie w centrum publicznego zainteresowania, a także w centrum publicznej debaty. Jak wiemy, są różni ludzie i mają różne opinie. Wiem, że kampanię można prowadzić na wiele sposobów, ale wybrałam pozytywny przekaz. Skupiłam się na swoich umiejętnościach, a nie na negatywnych przekazach, atakach oponentów, tak jak się to robi w kampaniach politycznych. Oczywiście prowadzenie kampani wymaga poświęceń, a nie było mi łatwo, bo mam dwójkę dzieci i pracę zawodową.
Jakie są już Pani doświadczenia po miesiącach sprawowania władzy burmistrza?
– Ze stanowiskiem wiąże się dużo pracy, oczywiście jeżeli chcemy solidnie wypełniać obowiązki. Miałam szczęście spotkać i pracować ze wspaniałymi osobami. Jest to na pewno wyzwanie, ponieważ mam też pracę na cały etat, więc godzę obowiązki burmistrza z pracą zawodową i rolą matki. Podjęłam się jednak tego wyzwania z właściwych powodów, bo chcę, aby nasze miasto się rozwijało i odnosiło sukcesy. Poza tym pracuje ze mną wspaniały zespół, któremu nie brakuje energii i poświęcenia.
Czy może Pani przybliżyć nam St. Charles i opisać jego społeczność?
– St. Charles jest unikalnym połączeniem „sennego” miasta położonego nad rzeką (Rivertown), ale z tętniącymi życiem dzielnicami. Malownicze centrum naszego miasta znajduje się nad rzeką Fox. Nasze miasto jest pięknie położone, mówi się o nas jako o „klejnocie na Fox River” i mieszkańcy mogą cieszyć się pięknymi parkami nad rzeką, ale również korzystać z usług lokalnego biznesu. Populację naszego miasta, leżącego w granicach powiatów DuPage i Kane, określamy obecnie na około 33 tys. Nie mamy dokładnych danych, ale populację mieszkańców pochodzenia polskiego można ocenić na 1 proc. Oczywiście w naszym mieście mamy przedstawicieli różnych grup etnicznych.
Czy w ostatnim spisie powszechnym St. Charles straciło czy zyskało mieszkańców?
– Liczba naszych mieszkańców wzrosła. Nasze miasto nadal się powiększa, ciągle powstają nowe budynki z apartamentami i domy. St. Charles to miasto, które ma bardzo bogatą historię i dziedzictwo, ale rozwija się i doceniają to młode rodziny, które przeprowadzają się do nas z Chicago lub innych obszarów. Chcę, aby St. Charles było dalej postrzegane jako miejsce w Illinois, w którym warto zamieszkać.
Czy są jakieś polskie biznesy w St. Charles?
– Wiem, że mamy biznesy, których właścicielami są osoby pochodzenia polskiego.
Przed jakim najważniejszym wyzwaniem stoi obecnie St. Charles?
– Jednym z większych wyzwań, podobnie jak w przypadku innych miast w Illinois, jest zawsze budżet, który chcemy dobrze zbalansować. Naszym celem jest jak najlepsze wykorzystanie stanowych i federalnych dolarów, które wpływają do miasta. Chcemy zrobić jak najwięcej dla St. Charles.
A jakie wydatki czekają zarządzane przez Panią miasto w najbliższej przyszłości?
– Zdecydowanie musimy zainwestować w infrastrukturę. Wielu naszych mieszkańców ma problemy z wodą. Musimy zmodernizować system wodociągów, aby miasto się dalej rozwijało. Potrzeby w tym zakresie stają się coraz większe, rosną także koszta utrzymania przestarzałej infrastruktury, więc będziemy musieli się tym zająć. Mam nadzieję, że uda nam się pozyskać jakieś dotacje na ten cel. Chcemy inwestować w infrastrukturę, a jednocześnie zachować zrównoważony budżet, by nie obciążać naszych mieszkańców dodatkowymi kosztami.
Tym bardziej, że mieszkańcy już są obciążeni podatkami.
– Około 10 proc. z rachunku podatku od nieruchomości trafia bezpośrednio do miasta, więc nie jest to bardzo wysoka stawka, którą utrzymujemy przez około 10 lat. Mieszkańcy mają do dyspozycji świetne szkoły dla swoich dzieci i parki miejskie. Jak już wcześniej wspomniałam, nie chcemy sięgać do kieszeni naszych mieszkańców, ale poszukujemy innych sposobów, aby przynieść pieniądze do miasta, czy to poprzez granty, czy podatki, które nie dotykają bezpośrednio życia naszych mieszkańców.
Czy w St. Charles mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie?
– Tak, ale nie oznacza to, że jesteśmy całkowicie pozbawieni przestępczości, nie mamy jej dużo w porównaniu do innych miast. Uważam, że co najmniej 96 proc. zapytanych o to mieszkańców odpowie, że w St. Charles czuje się bezpiecznie. Czuwa nad tym nasz wspaniały Departament Policji i Departament Straży Pożarnej.
Kilku burmistrzów, z którymi miałam przyjemność rozmawiać, zgodziło się z opinią, że zarządzanie miastem można w pewnym sensie porównać do zarządzania biznesem. Czy podziela Pani ten pogląd?
– Tak, zgodzę się z tym, a pomaga mi w tej pracy moje wykształcenie i wykonywana praca zawodowa. Jestem dyrektorem wykonawczym Delta Dental of Illinois Foundation. Mam wyższe wykształcenie w zakresie biznesu i zarządzania (Master of Business Administration i Master of Management). Myślę, że są pewne rzeczy, które trzeba zrobić w mieście, które są tradycyjnie zorientowane na nasz rząd, ale jeśli chodzi o rozwój miasta, musi być przywództwo, musi być strategia. Wykorzystałam wiele z moich umiejętności, które nabyłam dzięki mojej karierze biznesowej. Uważam, że to doświadczenie zdecydowało o moim wyborze na to stanowisko.
Czy będzie się Pani ubiegać o reelekcję? Czy może jest jeszcze za wcześnie na takie plany?
– To zdecydowanie za wcześnie na planowanie reelekcji. Na razie jestem skupiona na realizowaniu moich celów na tę kadencję. Wszyscy, cały nasz zespół, który mi pomaga, jesteśmy oddani naszej pracy, ale jesteśmy podekscytowani tym, że możemy przyczynić się do rozwoju naszego miasta.
Życzymy Pani sukcesów na stanowisku. Dziękuję za rozmowę.
Joanna Trzos[email protected]