Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 10 stycznia 2025 02:49

Rajd Dakar – świetna jazda Dąbrowskiego, pech załogi Brochocki – Komar i Gospodarczyka

Rywalizujący w motocyklowej klasie Rally 2 Konrad Dąbrowski (KTM) zajął czwarte miejsce na piątym etapie Rajdu Dakar z Al-Ula do Hail. Bardzo dobrze radzący sobie do tej pory w rywalizacji pojazdów SSV Grzegorz Brochocki i Grzegorz Komar nie przystąpili do etapu i są bliscy wycofania się z rajdu.
  • Źródło: PAP
Konrad Dąbrowski znakomicie sobie radził na trasie piątego etapu Rajdu Dakar fot. Facebook/Konrad Dąbrowski

Poważne kłopoty na trasie ma litewsko-polska załoga startująca w klasie samochodów Benediktas Vanagas – Szymon Gospodarczyk. W połowie odcinka specjalnego ich Toyota uderzyła w skałę i na razie nie może kontynuować jazdy. Litwin i Polak starają się ją naprawić.

Środa i czwartek, to składający się z etapów czwartego i piątego odcinek maratoński, w przerwie którego nie można było korzystać z serwisu, a zawodnicy nocowali w namiotach na zaimprowizowanym na pustyni biwaku. Wszyscy narzekali na przenikliwe zimno, bo temperatura w nocy zbliżała się do zera stopni.

Dąbrowski, który narzekał na trudy środowego odcinka, w czwartek poradził już sobie bardzo dobrze.

„Dzisiaj też było dosyć ciężko, ale nie tak, jak w środę. Za to nawigacja była bardzo trudna, ale dobrze sobie z nią poradziłem. Prowadziłem nawet grupę zawodników i na szczęście nie popełniłem błędu” – powiedział na mecie.

W klasyfikacji generalnej uwzględniającej także zawodników zespołów fabrycznych 23-letni Polak był 15.

„Kiedyś byłem już 13., więc to nie jest rekord, ale jestem bardzo zadowolony. Poprawiłem sobie humor przed dniem przerwy, po którym będę startował w gronie najszybszych zawodników” – podkreślił.

W klasie Rally 2 zawodnik Duust Rally Teamu awansował z 11. na dziewiąte miejsce. Do prowadzącego w tej kategorii Hiszpana Edgara Caneta (KTM) traci 1:29.37. Bartłomiej Tabin (Husqvarna) dotarł na metę jako 40. w Rally 2.

W Rally GP etap wygrał Argentyńczyk Luciano Benavides (KTM), a prowadzenie w klasyfikacji generalnej rajdu utrzymał 12. w czwartek Australijczyk Daniel Sanders (KTM).

W rywalizacji samochodów już drugi etap w tegorocznym Dakarze wygrał jadący Toyotą Amerykanin Seth Quintero. Drugi, zaledwie sekundę za nim, był Katarczyk Nasser Al-Attiyah (Dacia), który stracił zwycięstwo przez dziesięciominutową karę. Czwarty był lider rajdu Henk Lategan z RPA (Toyota).

Al-Attiyah po sporych kłopotach technicznych pierwszego dnia etapu maratońskiego, na drugim do Lategana odrobił niespełna minutę i traci do niego 35 minut.

Etap maratoński okazał się pechowy dla Vanagasa i Gospodarczyka. W środę trzykrotnie przebijali opony, a że mieli tylko dwa koła zapasowe, to musieli liczyć na czyjąś pomoc. Udzieliła im jej chińska załoga, ale strata czasowa była duża.

Jeszcze gorszy okazał się czwartek. Przed punktem pomiaru czasu na 260. kilometrze uderzyli w skałę i nie mogą jechać dalej. Jeśli nie uda im się naprawić samochodu, będą musieli czekać na przyjazd ciężarówki serwisowej, a to oznacza wielogodzinną stratę i koniec marzeń na wysokie miejsce w rajdzie.

Etap maratoński pokonał także Brochockiego i Komara. Polacy zajmowali przed nim wysokie 12. miejsce. Jednak z powodu przebitych opon nie ukończyli środowego etapu. Nie przystąpili też do czwartkowego, ale tym razem z powodu kłopotów zdrowotnych Brochockiego. Teoretycznie mogą jeszcze uczestniczyć w rajdzie poza klasyfikacją w kategorii experience, ale, jak przyznali, są bliscy wycofania się.

„W środę około 250. kilometra złapaliśmy dwa kapcie naraz. A że już wcześniej zużyliśmy oba zapasy, to musieliśmy czekać na serwis, który nas tu obsługuje. Jedną oponę udało nam się załatać, ale trzy pozostałe były tak rozerwane, że nie mieliśmy szans. Daliśmy znać naszej ciężarówce serwisowej, a oni nas uspokoili, że zaraz będą. W międzyczasie Zollowie (bracia Łukasz i Michał – PAP) się zatrzymali i chcieli oddać jedno swoje koło, ale powiedzieliśmy, że zaraz będziemy mieli swoje i żeby jechali. Tymczasem ta ciężarówka, która do nas dotarła, nie miała kół w naszym rozmiarze, a ta co miała, stała zepsuta na starcie. Oni nas po prostu oszukali. Dopiero koło drugiej w nocy przyjechali nasi chłopcy i nas ściągnęli” – powiedział Brochocki.

W tej sytuacji Polacy nie wystartowali także w czwartek, do drugiej części etapu maratońskiego. Powodem jest uraz kręgosłupa, z którym Brochocki przyjechał już na Dakar.

„Ponieważ można nie ukończyć dwóch etapów i pozostać w Dakarze w kategorii experience, to postanowiliśmy czwartek i następujący po nim dzień przerwy wykorzystać na dochodzenie do zdrowia. Przyznam, że nie czuję się dobrze, mogę siedzieć w aucie, ale jakikolwiek ruchy sprawiają mi straszny ból. Niestety, to z dnia na dzień się pogarsza. Zobaczymy, jutro cały dzień fizjo, ale nie jestem optymistą” – przyznał kierowca.

W piątek uczestników Dakaru czeka dzień przerwy w Hail. W sobotę wyruszą na trasę

6. etapu z Hail do Al Duwadimi, o długości 829 km, w tym 606 km to odcinek specjalny.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama