Liczba zatrzymanych imigrantów próbujących przekroczyć południową granicę USA w zakończonym niedawno roku fiskalnym wyniosła 1,7 mln – podał w środę dziennik „Washington Post”. Jest to najwyższa liczba od 1986 r.Gazeta powołuje się na niepublikowane statystyki Służby Celnej i Ochrony Granic (CBP), obejmujące okres od początku października 2020 do końca września 2021 r. Jak notuje „WP”, choć liczba nielegalnych przekroczeń granicy z Meksykiem zaczęła wzrastać jeszcze w ubiegłym roku, tendencja ta przyspieszyła po objęciu prezydentury przez Joe Bidena.Najwięcej zatrzymanych pochodziło z Meksyku (608 tys.) i państw tzw. „północnego trójkąta”: Hondurasu (309 tys.), Gwatemali (279 tys.) i Salwadoru (96 tys.). Nadzwyczajnie dużą liczbę przekraczających granicę (367 tys.) stanowili obywatele krajów spoza Ameryki Środkowej – głównie Haitańczycy, Wenezuelczycy i Brazylijczycy.„WP” pisze, że polityka imigracyjna jest wskazywana w sondażach jako najgorzej oceniany aspekt pracy obecnej administracji. Jest to też przedmiot intensywnej krytyki ze strony byłego prezydenta Donalda Trumpa, który oskarża Bidena o „niszczenie kraju” i celowe wpuszczanie „zatwardziałych kryminalistów”. Bidena krytykuje też lewica za utrzymanie części restrykcji imigracyjnych wprowadzonych przez jego poprzednika, m.in. deportacje Haitańczyków.Odkąd Biden objął władzę, wstrzymał budowę ogrodzenia na granicy z Meksykiem, poluzował część restrykcji ograniczających prawo do azylu i zakończył politykę zobowiązującą ubiegających się o azyl do oczekiwania na decyzję w Meksyku. Ta ostatnia decyzja została jednak odwrócona za sprawą niedawnej decyzji sądu.Poza częściowym złagodzeniem polityki imigracyjnej do fali imigracji przyczyniły się też klęski żywiołowe w Ameryce Środkowej, kryzys polityczny w Haiti, a także sytuacja na amerykańskim rynku pracy, gdzie pracodawcy zmagają się z brakiem rąk do pracy.Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
Reklama