Sprzeciw Francji wobec wojny w Iraku wzbudził niechęć do tego kraju i "patriotyczne" porywy członków Kongresu. Zanim doszło do wojny, jej zwolennicy przeświadczeni o irackim zagrożeniu, wylewali francuskie wina do ścieków i przypominali Francuzom, komu zawdzięczają uwolnienie spod hitlerowskiego buta.
Kongresmeni pozwalali sobie na żenujące manifestacje antyfrancuskie. Szaleństwom przewodniczył republikanin z Północnej Karoliny Walter "Frytka" Jones, który to zamienił nazwę frytek z "french fries" na "freedom fries" (frytki wolności). Wytworem mózgu tego samego kongresmana była wymiana "french toastu" na "freedom toast" w restauracjach na Kapitolu.
Dziś, w rozmowie z lokalną gazetą News and Observer Walter "Frytka" Jones zapewnia, że zmiany nazw były pomyślane jako dowcip. Wstydzi się, że rozpętał akcję, którą zagranica potraktowała jak głupi, dziecięcy wybryk. Przed wojną Jones mówił, że pomysł z odrzuceniem wszystkiego co francuskie, wpadł mu do głowy jako "kombinacja ręki boskiej i życzeń wyborców".
Chociaż Walter Jones głosował za wojną, dziś stał się jednym z najbardziej zagorzałych jej przeciwników. Zmianę opinii w tej sprawie wyraża fotografiami żołnierzy zabitych w Iraku, umieszczonymi na ścianie przed jego biurem.
"Jeśli ludzie z tej administracji umyślnie wprowadzili nas w błąd na temat Iraku, to takie postępowanie uważam za złe. Kongres musi znać prawdę", powiedział Walter "Frytka" Jones. (eg
Frytka zmienia zdanie
- 05/27/2005 02:47 PM
Reklama