Tradycyjnie w pierwszy weekend września obchodzimy w USA Święto Pracy, które jest jednocześnie nieoficjalnym pożegnaniem lata. Wiele osób udaje się w podróż. To już drugie Labor Day w warunkach pandemii koronawirusa.
Labor Day to święto federalne. Zamknięte są więc rządowe agencje, instytucje finansowe, poczta, szkoły i uniwersytety. To również dzień wolny od pracy dla większości pracowników władz stanowych i miejskich.
Tradycyjnie długi weekend oznacza świąteczne wyjazdy za miasto. W tym roku w związku z nadal panującą pandemią koronawirusa władze ds. zdrowia publicznego po raz kolejny odradzają podróżowanie. Ci, którzy pozostają w swych domach oddają się grillowaniu i piknikom.
Święto Pracy ma swoje korzenie w Chicago. Pierwsze obchody Święta Pracy w USA sięgają roku 1882. Ale dopiero w 1894 roku Kongres dość szybko i jednomyślnie przegłosował ustawę stanowiącą, że pierwszy poniedziałek września jest dniem honorującym ludzi pracy. Do tej uchwały doprowadziła fala strajków w fabryce Pullmana na południu Chicago w czerwcu i lipcu tego roku zdławiona przez wojsko. W wyniku protestów zginęło 13 robotników, a 56 zostało rannych.
Prezydent Grover Cleveland po niefortunnej decyzji o interwencji wojskowej (która otworzyła dyskusję na temat konstytucyjnych uprawnień prezydenta) w pośpiechu przeforsował ustawę przez Kongres obawiając się rozszerzenia robotniczych akcji protestacyjnych. Wybór września także nie był przypadkowy. Nie chciano skojarzeń z wydarzeniami z Haymarket w Chicago z 1886 roku oraz łączenia amerykańskiego święta z Międzynarodowym Dniem Pracy uchwalonym zaledwie rok wcześniej.
(jm)