W Schiller Park położonym w sąsiedztwie lotniska O’Hare, gdzie mieści się dom Fundacji Dar Serca i sala bankietowa Allegra Banquets, 26 proc. około 11,6–tysięcznej populacji stanowią mieszkańcy polskiego pochodzenia. Burmistrz Nick Caiafa, który jest dumny ze swojego włoskiego pochodzenia, po wygranych kwietniowych wyborach rozpoczął swoją drugą kadencję.
Joanna Trzos: Ponieważ spotykamy się w ostatnim dniu sierpnia, na kilka dni przed weekendem połączonym z obchodami święta Labor Day, podsumujmy ten sezon letni. Czy było to udane lato w Schiller Park?
Nick Caiafa: Na pewno cieszy to, że w porównaniu do lata ubiegłego roku działo się więcej i ludzie mogli wyjść z domu. Nie mieliśmy jednak tyle imprez, ile normalnie mamy zaplanowanych w naszym w kalendarzu imprez letnich, bo niektóre zostały przełożone z powodu obaw, że frekwencja nie dopisze. Przekonaliśmy się po organizacji niektórych imprez, na które zamiast kilkuset osób przyszło tylko kilkadziesiąt, że ludzie ciągle obawiają się COVID-19.
Czy w tym roku odbędzie się festiwal „Pierogi and Fun”? Od 2017 r. jest Pan współorganizatorem tego dorocznego festiwalu, z którego dochód przeznaczany jest na potrzeby chorych i niepełnosprawnych dzieci sprowadzanych na leczenie z Polski.
– Ta wspaniała impreza została zaplanowana na 11 września, ale Fundacja Dar Serca zdecydowała, że powinniśmy się wstrzymać do przyszłego roku z powodu właśnie obaw związanych z COVID-19.
To właśnie w Schiller Park mieści się dom Fundacji Dar Serca, która od wielu lat pomaga w leczeniu chorych polskich dzieci i organizuje ich rodzinom pobyt w Stanach Zjednoczonych, a Pan jest wielkim przyjacielem fundacji.
– To niesamowite, co robi Dar Serca, tym bardziej, że są to w większości wolontariusze. Cenię sobie naszą współpracę i długoletnią przyjaźń.
Czy mógłby Pan opisać społeczność mieszkającą w Schiller Park?
– Jest to mała społeczność z populacją szacowaną na około 11,5 tys. do 11,6 tys., w zależności od spisu powszechnego. Co najmniej 26 proc. naszej populacji stanowią mieszkańcy pochodzenia polskiego. To wspaniali ludzie, którzy mają u nas rodziny, domy i biznesy. Schiller Park można porównać do miejscowości na przedmieściach określanych „sypialniami”, ale bliskie sąsiedztwo międzynarodowego lotniska O’Hare pomaga nam w zdobywaniu źródeł finansowania. Z ostatniego spisu powszechnego wstępnie wynika, że nasza populacja spadła tylko o 93 mieszkańców, więc jest to dobra wiadomość.
Czy Polacy i Amerykanie polskiego pochodzenia obecni są także w biurach miejskich?
– Tak, oczywiście. W samym Urzędzie Miasta mamy trzy polskojęzyczne osoby, które nie tylko pomagają tym, którzy mogą mieć problemy z językiem angielskim, ale są naszymi łącznikami ze społecznością polonijną. Polskie biznesy promują naszą miejscowość i pomagają nam.
Jakiego rodzaju biznesy znajdują się na terenie zarządzanego przez Pana miasta?
– W Schiller Park swoją siedzibę mają biznesy związane z sektorem budowlanym. Będziemy wkrótce też mieć jedną z firm, która związana jest z NASA i zajmuje się eksperymentalną technologią wykorzystywaną w kosmosie. Firma ta ma się wprowadzić do budynków przy Lawrence Avenue i muszę przyznać, że jesteśmy tym bardzo podekscytowani. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, co wiemy na podstawie złożonego wniosku o pozwolenie na działalność biznesową. Mamy też trzy budynki biurowe, które kilka lat temu zostały zamienione na parking, a teraz przekształcają je z powrotem na biura. Mamy też kilka nowych obiektów przemysłowych, więc ciągle się rozwijamy. Polacy doskonale znają Allegra Banquets, zlokalizowaną w Schiller Park popularną salę bankietową.
Jest Pan człowiekiem biznesu, wynalazcą i właścicielem patentu, prezesem Motor Control Systems, firmy zajmującej się projektowaniem zaawansowanych paneli elektrycznych używanych na całym świecie. Co skłoniło Pana do pracy w strukturach władzy miasta?
– Stanowisko burmistrza postrzegam jako służbę na rzecz społeczeństwa. Zaczynałem jako komisarz w Fire and Police Commission w Schiller Park, byłem od 2012 r. radnym Leyden Township, a potem zdecydowałem się na start w wyborach na burmistrza Schiller Park. W tegorocznych kwietniowych wyborach zostałem wybrany na drugą kadencję.
Czy zgodzi się Pan z opinią, że zarządzanie miastem można porównać do zarządzania biznesem?
– Całkowicie, bo podobnie jak w biznesie, mamy do czynienia z budżetowaniem. Musimy wiedzieć, na jakie wydatki możemy sobie pozwolić, no i trzeba zawsze szukać źródeł dochodów, by zapewnić mieszkańcom usługi na najwyższym poziomie.
Jak ocenia Pan obecną sytuację budżetową Schiller Park?
– Życzyłbym sobie, aby była lepsza. Odzieczyliśmy po uprzedniej administracji problemy związane z rezerwą budżetową, ale jesteśmy na dobrej drodze, aby ją odbudować. Kiedy uderzyła w nas pandemia koronawirusa, nie mieliśmy żadnej rezerwy w budżecie, a wpływy z podatków drastycznie spadły, i to chcemy zmienić.
Ożywienie gospodarcze i inwestycje w infrastrukturę – takie główne cele znalazły się w Pana programie do zrealizowania w czasie tej drugiej kadencji na stanowisku burmistrza.
– Będziemy nadal modernizować naszą bazę przemysłową, by powstawały nowoczesne budynki. Schiller Park graniczy z dystryktem rozrywkowym Rosemont i zaczynamy dostrzegać u nas podobne inwestycje np. w restauracje. Na październik zaplanowane jest otwarcie halloweenowej atrakcji, czyli Haunted House, a potem w tym miejscu odbywać się będą mogły inne wydarzenia. Staramy się cały czas inwestować w infrastrukturę, w ulice, w system kanalizacyjny. Mieszkańcy widzą, że my inwestujemy, więc oni także inwestują.
A co z podatkami od nieruchomości? Wysokie podatki dają się we znaki wielu społecznościom w powiecie Cook.
– Proszę pamiętać, że wydatki miasta w całym rachunku podatkowym to zaledwie 12 proc., a pozostała porcja trafia m.in. na szkoły, do kasy powiatu, itd., więc nasza część jest w ogólnym rozrachunku bardzo mała, co sprawia, że czasami jest bardzo trudno zarządzać tymi miejskimi finansami. Nie chcemy podnosić podatków, bo jesteśmy najbliżej mieszkańców.
Bezpieczeństwo publiczne jest bardzo ważne dla mieszkańców. Czy Schiller Park jest bezpiecznym miejscem do życia?
– U nas jest bezpiecznie, ale mogą niepokoić rzeczy, które dzieją się dookoła nas. Uważam, że nasze departamenty policji i straży pożarnej wykonują świetną pracę, bo to fenomenalni ludzie dbający o naszą społeczność. Jeżeli chodzi o te najpoważniejsze przestępstwa, to nasza straż pożarna wzywana była do przypadków przedawkowań w hotelach przy lotnisku, a policja do bójek w barach czy wydarzeń na tle przemocy domowej, i to chyba są najpoważniejsze przestępstwa kryminalne, do których dochodziło.
Czy trudno się sprawuje urząd burmistrza w dzisiejszych czasach?
– Jest to wyzwanie, ale bardzo satysfakcjonujące. Ma się świadomość, że można poprawić jakość życia mieszkańców, a to niweluje cały stres towarzyszący tej pracy.
Czy pochodzi Pan z imigranckiej rodziny?
– Moi dziadkowie wyemigrowali z Włoch. Rodzice mówią po włosku, ale ja i moja siostra już niestety nie. Jestem jednak dumny z mojego włoskiego pochodzenia. Byłem we Włoszech i jestem pod urokiem tego wspaniałego kraju, który ma tak wspaniałą historię.
Czy był Pan kiedykolwiek w Polsce?
– Miałem jechać do Polski w ubiegłym roku, ale przez pandemię musiałem zmienić plany. Czekam na odpowiedni czas, bo bardzo chcę odwiedzić Polskę.
Życzę Panu realizacji tych planów i dalszych sukcesów na stanowisku burmistrza Schiller Park. Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiała: