Szef Pentagonu Lloyd Austin zapowiedział w środę, że jego resort przyjrzy się błędom popełnionym w trakcie 20 lat wojny w Afganistanie i wyciągnie z nich "każdą możliwą lekcję". Austin oraz gen. Mark Milley, najwyższy rangą amerykański wojskowy, przyznali, że patrząc na ostatnie dwie dekady, "wszyscy czują ból i gniew" związany z tą misją.
"Właśnie zakończyliśmy największą ewakuację powietrzną cywili w historii Ameryki. Była heroiczna, była historyczna i mam nadzieję, że wszyscy Amerykanie zjednoczą się w podziękowaniu naszym żołnierzom za ich odwagę i poświęcenie" - powiedział Austin podczas konferencji prasowej podsumowującej zakończoną misję i 20 lat wojny w Afganistanie. Jak dodał, misja ewakuacji ponad 124 tys. cywili odbyła się za cenę życia 13 amerykańskich żołnierzy, którzy - jak zaznaczył - byli w większości zbyt młodzi, by pamiętać zamachy 11 września 2001 r.
"Oddali swoją przyszłość za przyszłość ludzi, których nie znali" - dodał występujący z nim gen. Milley, szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów.
Odnosząc się do współpracy wojskowych USA z talibami podczas ewakuacji, generał ocenił, że była ona "wąska" i dotyczyła tylko ewakuacji.
"Na wojnie robisz to, co musisz, nie to, co chcesz" - powiedział. Jednocześnie nie wykluczył przyszłej współpracy z talibami w walce przeciwko dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie.
Milley przyznał, że podobnie jak wielu innych weteranów wojny w Afganistanie odczuwa "ból i gniew" patrząc na 20 lat wojny, okupionej życiem ponad 200 żołnierzy, którymi dowodził.
"Ale jestem zawodowym żołnierzem. Powstrzymam swój ból i gniew i będę nadal pełnił misję" - oznajmił. Jak dodał, USA będą analizować swoje działania w Afganistanie "z pokorą, przejrzystością i szczerością" i wyciągną z niej lekcje na przyszłość.
Szef Pentagonu zapowiedział, że zakończona misja w Afganistanie nie oznacza końca walki z grupami terrorystycznymi. Zastrzegł jednak, że USA skupią m.in. na "wzywaniach" związanych z Chinami, pogłębianiem relacji z krajami regionu Indo-Pacyfiku i wzmacnianiu sojuszy.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)