Transport z polską pomocą humanitarną przeznaczoną do uchodźców na Białorusi czeka przed przejściem granicznym w Bobrownikach (woj. podlaskie). Ciężarówka przyjechała w eskorcie policyjnej w nocy z poniedziałku na wtorek. "Jak tylko dostaną zgodę na wjazd, to jadę” – mówi PAP kierowca Tira, Siergiej. Dodaje, że został uprzedzony, iż może czekać dwa, a nawet trzy dni.
Ciągnik siodłowy z naczepą oznakowany czerwonym krzyżem stoi w tzw. zatoczce przy drodze prowadzącej do granicy. Samochód wiozący namioty, łóżka, koce, a także środki ochrony osobistej wysłała w poniedziałek na polecenie premiera Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. W kolejce do przejścia czeka przed nim kilkadziesiąt ciężarówek.
"Czekam na decyzję o wjeździe. Agencja rezerw prowadzi rozmowy ze stroną białoruską. Jak tylko dostaną zgodę na wjazd, to jadę" – mówi PAP kierowca tira, Siergiej. Dodaje, że został uprzedzony, iż może czekać na wjazd na Białoruś dwa, a nawet trzy dni. Jest również przygotowany na to, że Białorusini odmówią przyjęcia pomocy i będzie musiał wracać.
W poniedziałek późnym wieczorem prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski poinformował PAP, że ze składnicy RARS wyjechał transport z pomocą humanitarną dla imigrantów na terenie Białorusi. Wyjaśnił, że aby mógł on przekroczyć granicę, potrzebna jest zgoda władz białoruskich. PAP poprosiła MSZ Białorusi o komentarz, jednak na razie nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Na zdjęciach: uchodźcy z Afganistanu na granicy polsko-białoruskiej