Art Gallery Kafe od lat promuje wszelkiego rodzaju kulturę i rozrywkę, od fotografii po muzykę. Podobnie było w sobotę 31 lipca, kiedy to na scenie kameralnej kafejki wystąpił polonijny zespół Parkoreum Entertainment.
Znana i popularna galeria w Wood Dale już od dekad jest miejscem spotkań chicagowskiej Polonii. Od ponad 20 lat Polacy z Chicago i okolic mogą mile spędzić czas w tym przytulnym lokum, nawiązującym klimatem do popularnych warszawskich kafejek lat trzydziestych minionego wieku, gdzie Mieczysław Fogg podbijał serca melomanek, a zdobywający popularność jazz porywał brzmieniem wyemancypowaną i zbuntowaną młodzież. Czas nie znosi próżni. Poprzedni właściciele Art Kafe, Anna i Wiesław Gogacz, wrócili na zasłużoną emeryturę do Polski. Kawiarenka jednak nadal działa pod rządami nowych gospodarzy – Roberta i Moniki Bort. Po remoncie i zmianie dekoracji lokal prezentuje się naprawdę imponująco. Przyozdobione ściany dziełami polonijnej malarki Kasi Szcześniewskiej przyciągają uwagę już od samego wejścia do lokalu.
Nowi właściciele, ale ten sam, dobrze nam znany rozmach organizacyjny. W sobotni wieczór kameralna kafejka wypełniła się po brzegi miłośnikami twórczości zespołu „Stare dobre małżeństwo”. Retrospektywę twórczości tej kultowej grupy przedstawił polonijny zespół Parkoreum Entertainment. Nurt poezji śpiewanej i piosenki turystycznej ma wielu miłośników w naszym mieście.
Podczas koncertu publiczność miała okazję przenieść się do krainy łagodnych dźwięków i mądrych tekstów, ciągle aktualnych od czterdziestu lat. Zespół w składzie: Konrad Stankiewicz, Jurek Barnaś, Przemek Łukasz, Mateusz Szpak i Oskar Łukasz, zaprezentował wszystkie znane utwory SDM. Już na początku koncertu utwór „Nie rozdziobią nas kruki” wprawił publiczność we wspaniałą, rozrywkową atmosferę. Następne piosenki do tekstów Edwarda Stachury, Adama Ziemianina, Józefa Barana, Bolesława Leśmiana czy Jana Rybowicza i muzyki lidera „Starego dobrego małżeństwa”, Krzysztofa Myszkowskiego rozgrzewały słuchaczy. Wesołe, nie pozbawione głębszych wartości komentarze do utworów, prezentowane przez gitarzystę Konrada Stankiewicza, dodawały uroku sobotniemu koncertowi. Oklaski publiczności towarzyszyły utworom: „Znów piąta nad ranem”, „Nie Brookliński most”, „Srebrne wesele”, „Pod kątem rozwartym”, „U studni”, czy „Pieśni na wyjście”. Przy wspólnym śpiewie „Majka” zapłonęły zapalniczki i latarki w telefonach. Dla urozmaicenia repertuaru zespół dał krótki popis gry na oryginalnych afrykańskich bębnach.
Gitarzysta i główny wokalista zespołu Jurek Barnaś w kilku słowach przedstawił swoje związki z muzyką SDM. – Zamiłowanie do muzyki „Starego dobrego małżeństwa” wywodzi się jeszcze z dzieciństwa. Zaczynali grać, kiedy byłem nastolatkiem. Przez lata wciągały mnie ich kolejne płyty. Fajnie jest powspominać tą nieprzemijająca muzykę.
Przemek Łukasz dodał: – Wychowałem się w Bieszczadach. SDM jest przesiąknięta kulturą, w jakiej się wychowałem, z ludźmi z którymi wzrastałem, górami po których wędrowałem. Ta muzyka wiąże się z beskidzką kulturą i moimi pieszymi rajdami po górach.
Po koncercie zapytany o wrażenia z sobotniego występu Paweł Ozga powiedział: – To zespół, który kocha muzykę. Muzyka jest w ich krwi i bez niej nie potrafią żyć.
Euforia po koncercie potwierdzała tę opinię. Chociaż muzyka SDM towarzyszy nam już czterdzieści lat, to w wykonaniu polonijnych muzyków pachniała świeżością i nowym entuzjazmem.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka