Mam słabość do grzybów. Mam również wielką słabość do wegetariańskich przepisów. Tak się szczęśliwie składa, że te dwa czynniki przyniosły ze sobą ten przepis – bo uwielbiam szarpaną karkówkę lub łopatkę wieprzową. Jednak staram się nie jeść dużo mięsa i tu w sukurs przyszły boczniaki.
Boczniaki to fantastyczne grzyby. Są łatwo dostępne cały rok, ponieważ są hodowane. Przypominają w kształcie ostrygi, dlatego też mają przymiotnik boczniaki ostrygowate (są też inne gatunki tych grzybów). Ale przede wszystkim są super zastępnikiem dla mięs, a nawet ryb. O czym pozwolę sobie napomknąć bliżej Bożego Narodzenia, ale to jeszcze kilka miesięcy…
Wracając do przepisu – postanowiłam ugościć moich znajomych burgerami z takimi właśnie grzybami. Na dodatek nic nie mówiłam, że to nie wieprzowina. I wiecie co? W ogóle się nie poznali. Dopiero, jak to powiedziałam, to pojawiły się okrzyki – ale no co Ty mówisz? Ale to pyszne! I właśnie takich zachwytów życzę oraz smacznego.
Składniki:
1 lb świeżych boczniaków
2 duże cebule
½ szklanki wody
4 ząbki czosnku
2 łyżki papryki wędzonej w proszku
½ łyżeczki pieprzu cayenne (opcjonalnie)
4 łyżki ciemnego sosu sojowego
sól, pieprz
3 łyżki oleju
Czas przygotowania: 30 minut
Porcje: 6 burgerów
Cebulę pokrój w cienkie piórka. Na patelni rozgrzej olej, wrzuć cebulę i lekko zeszklij. Dodaj wodę i podduś. W tym czasie grzyby cienko porwij dłońmi. To bardzo proste. Paski powinny być dosyć cienkie, żeby przypominały włókna mięsa.
Gdy cała woda wyparuje, dorzuć boczniaki i czosnek. Następnie wszystko zrumień, wsyp paprykę, wymieszaj, dopraw sosem sojowym, pieprzem, a jeśli trzeba, także solą, dokładnie połącz, wyłącz ogień.
Podawaj w ulubionych bułkach do burgerów z piklami, sałatką coleslaw, świeżą cebulą oraz ulubionymi sosami.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks