Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 17 listopada 2024 22:28
Reklama KD Market

Burmistrz George Alpogianis: Niles jest ciągle polskie

Burmistrz George Alpogianis: Niles jest ciągle polskie
Burmistrz Niles George Alpogianis fot. Katarzyna Korza

George Alpogianis stanowisko burmistrza Niles – położonego na północno-zachodnich przedmieściach i licznie zamieszkałego przez Polonię – objął po łatwej wygranej w kwietniowych wyborach. W maju został zaprzysiężony na urząd zajmowany od 2013 r. przez Andrew Przybyło. Limity kadencyjne nie pozwoliły „polskiemu burmistrzowi Niles” ubiegać się o reelekcję. Następca Przybyło, burmistrz Alpogianis, w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi Związkowemu” podczas wizyty w siedzibie Polish National Alliance, mówi o swoich relacjach z Polonią. Znany restaurator, który ma za sobą także lata pracy w miejskich strukturach władzy w Niles, uważa, że swoje bogate doświadczenie biznesowe może przełożyć na sukces w zarządzaniu Niles. „Zarządzanie miastem jest jak prowadzenie biznesu. Uważam, że gdyby więcej ludzi miało takie poczucie, byłoby o wiele więcej dobrze prosperujących miast, takich jak Niles” – mówi burmistrz Alpogianis.

Joanna Trzos: Nazwisko Alpogianis wskazuje na Pana greckie pochodzenie?

Burmistrz Niles George Alpogianis: – Moi dziadkowie przybyli z Grecji do Stanów Zjednoczonych na początku XX wieku. Pierwszy wyemigrował w 1912 roku mój dziadek ze strony ojca. Jak wspominali, początki były trudne, podobnie jak dla większości imigrantów. Zawsze staramy się robić rzeczy, aby życie było trochę łatwiejsze na emigracji, ale jest to jednak drastyczna zmiana. W porównaniu do Europy życie w Stanach Zjednoczonych jest pełne pośpiechu. Ludzie przybywają jednak do tego kraju z różnych zakątków świata, bo wiedzą, że jest to kraj możliwości. Mój dziadek, imigrant z Grecji, zmywał naczynia, a my z bratem jesteśmy teraz właścicielami sześciu restauracji. Nasi dziadkowie i rodzice wpoili nam dobrą moralność i poszanowanie pracy.

Czy zna Pan osobiście skarbnik powiatu Cook Marię Pappas?

– Oczywiście, znam ją bardzo dobrze.

Maria Pappas, która jest naszym częstym gościem, za każdym razem podkreśla silne relacje pomiędzy Grekami i Polakami mieszkającymi w Stanach Zjednoczonych.

– Tak, łączy nas wiele. Widoczne jest to na różnych płaszczyznach: biznesowej i społecznej. Przywołam też moje wspomnienia z dzieciństwa, bo proszę sobie wyobrazić, że jako chłopiec grałem w klubie piłkarskim i często rozgrywaliśmy mecze właśnie tutaj na boisku, na terenie PNA.

A teraz powraca Pan do PNA jako burmistrz Niles. Po wygranych wyborach w kwietniu objął Pan stanowisko burmistrza Niles zajmowane przez ostatnie lata od 2013 r. przez dobrze znanego Polonii Andrew Przybyło.

– Miałem przyjemność pracować z burmistrzem Przybyło, bo zajmowałem różne stanowiska w strukturach władzy miejskiej. W ostatnich latach byłem w zarządzie Rady Miasta Niles. Od 2001 do 2009 r. byłem komisarzem w miejskiej komisji planowania i do spraw zagospodarowania (Plan Commission and Zoning Board of Appeals), a następnie przez dwie kadencje zajmowałem stanowisko radnego (2013-2017, 2017-2021).Jako radny byłem przewodniczącym komisji finansowej, a wcześniej przewodniczącym komisji ds. technologii informacyjnych.

Czy można powiedzieć, że Niles jest „polskie”?

– Zdecydowanie. Z ostatniego spisu powszechnego ludności wynikało, że mieszkańcy Niles pochodzenia polskiego zajmowali pierwsze miejsce wśród wszystkich grup etnicznych w naszym mieście. W pierwszej piątce byli jeszcze Niemcy, Włosi, Irlandczycy i Grecy. Polacy stanowią największą grupę etniczną w Niles.

Od ilu lat mieszka Pan w Niles?

– Wychowywałem się w Chicago, ale w okolicach Niles, do którego przeniosłem się we wrześniu 2000 roku. Razem z żoną Sophią mamy pięcioro dzieci: Evangeline, Constantine, Kyriaki, Maria i Anna. Mieszkamy w Niles już ponad dwie dekady. Trójka moich dzieci jest już dorosła, a dwoje uczęszcza jeszcze do szkół. Razem z moim bratem jesteśmy właścicielami sześciu restauracji Kappy’s.Tak jak w polskich rodzinach dzieci pomagają przy rodzinnych biznesach, tak my z bratem spędziliśmy dzieciństwo, pomagając naszemu ojcu w restauracji. Całe moje życie spędziłem w okolicy Niles i mogę powiedzieć, że znam problemy tych społeczności.

Czy dlatego zdecydował się Pan na start w wyborach na burmistrza Niles?

– Z tym wiąże się ciekawa historia. Były burmistrz Niles, śp. Nicholas „Nick” Blase zawsze jadał ze mną i z kilkoma innymi osobami codziennie śniadanie, taki miał zwyczaj. To było chyba 20 lat temu, kiedy pewnego dnia powiedziałem mu, że zostanę burmistrzem Niles.Po prostu ciężko pracowałem i miałem wokół siebie wielu dobrych ludzi, mentorów. Dorastałem w Chicago, więc całkiem dobrze rozumiałem politykę i zawsze starałem się robić dobre rzeczy dla społeczności. Kilka lat temu, kiedy zdecydowałem, że wystartuję w wyborach na burmistrza, zacząłem prowadzić rozmowy z innymi członkami Rady Miasta, a potem otrzymałem poparcie całego zarządu.

Burmistrz Niles George Alpogianis

Niektórzy mogą mówić, że to były dla Pana łatwe wybory, bo nie miał kontrkandydatów?

– Powinni się raczej zastanowić, dlaczego nikt inny nie wystartował.

No właśnie, dlaczego?

– Mogło być wiele powodów, nie ma jednej odpowiedzi. Ale mogę powiedzieć, że nie jest łatwo. Wiele osób nie chce wchodzić obecnie na scenę polityczną. Są tacy, którzy mogliby być świetnymi kandydatami na różne miejskie stanowiska, ale nie startują. Negatywne kampanie wyborcze i wywlekanie wszystkiego z przeszłości stało się stałym elementem wyborów. Ludzie popełniają błędy, w niektórych przypadkach są to błahe sprawy, ta przeszłość nie powinna przekreślać ich przyszłości. Na podstawie tych błędów nie można osądzać ludzi. Oceniajmy ich pod kątem tego, co już zrobili dla społeczności.

Czym może pochwalić się Niles?

– Niles zajmuje obszar 5,4 mil kwadratowych i ma 29 tys. mieszkańców. Uwielbiam opowiadać ludziom o tych wszystkich wspaniałych rzeczach, które mamy. To naprawdę świetne miejsce do życia, z wieloma biznesami. Mamy dwa sklepy sieci Walmart, dwa Targety i dwa Home Depot oraz 12 sklepów spożywczych i oczywiście Costco. Niles jest dość dobrze zaludnione, ale nie jest ciasno. Mamy wspaniały rynek nieruchomości i świetne szkoły, dystrykt parków, bibliotekę. Nad naszym bezpieczeństwem czuwa wspaniały Departament Policji w Niles. Mamy wspaniałe kościoły różnych wyznań. Niles  jest dużą rodziną. Po prostu jest to naprawdę silna społeczność.

W ostatnich latach dla wielu rodzin podstawowym kryterium, którym się kierują przy wyborze miejsca do życia jest bezpieczeństwo publiczne. Czy Niles jest bezpiecznym miejscem do życia?

– W Niles jest bardzo bezpiecznie. To bardzo bezpieczne miejsce do życia, dzięki naszym służbom reagowania w nagłych wypadkach. Nasze departamenty policji i straży pożarnej wykonują świetną pracę. Oczywiście zdarzają się przestępstwa, ale są to przeważnie drobne sprawy. Zdarzają się co jakiś czas strzelaniny, tak jak wszędzie, ale są to bardzo odosobnione przypadki. Pod kątem bezpieczeństwa jest to bardzo dobre miejsca do życia.

Jedna z pierwszych decyzji podjętych przez Pana, jeszcze przed zaprzysiężeniem na burmistrza, dotyczyła wewnętrznego dochodzenia w sprawie nadużyć w szeregach departamentu policji w Niles. Czy może Pan przybliżyć szczegóły tej sprawy?

– Sprawa ciągle jest w toku. Mogę powiedzieć to, że trzech funkcjonariuszy objętych wewnętrznym dochodzeniem złożyło rezygnację.

W ostatnich tygodniach dużo słyszeliśmy o Niles w związku z protestami części mieszkańców po ogłoszeniu cięć budżetowych przez zarząd biblioteki w dystrykcie Niles-Maine. To gorąca sprawa, której kulminacja miała miejsce dosłownie na kilka godzin przed naszym wywiadem. Czy jest Pan zadowolony z osiągniętego porozumienia?

– Nowo wybrani członkowie zarządu dystryktu biblioteki chcieli się wykazać odpowiedzialnością fiskalną, ale zaproponowane przez nich cięcia w budżecie byłyby zbyt duże. Problem polegał na tym, że nie było woli do kompromisu. Wierzę w budowanie mostów, a nie murów. Chociaż jako burmistrz nie mam jurysdykcji nad biblioteką, bo kierują nią wybieralni w dystrykcie urzędnicy, zaoferowałem swój udział w negocjacjach, ale nie zostało to przyjęte. Ostatecznie osiągnięto kompromis i jestem z tego zadowolony, bo myślę, że to dobry początek. Obserwujemy to na różnych szczeblach władzy, obecnie na szczeblu federalnym, między dwiema głównymi partiami, jak bardzo brakuje woli do kompromisu w sprawach ważnych dla naszych obywateli.

Porozmawiamy o Pana planach na pierwszą, ale jak przypuszczam, nie ostatnią kadencję?

– Moim zdaniem musimy patrzeć na miasto jak na biznes. Mamy w planach wiele korzystnych dla dalszego rozwoju gospodarczego projektów. W planach jest duża przebudowa Golf Mill w północnej części naszego miasta, gdzie znajduje się działka o powierzchni 90 akrów. O wielu szczegółach nie mogę jeszcze mówić, ale w ciągu najbliższych kilku lat będą widoczne zmiany i to na lepsze. Zwykle znajdujemy się w pierwszej 10. albo 15. miast w Illinois z najwyższym dochodem z podatków, a to zasługa tego, że jesteśmy ważnym centrum handlowym. Będziemy w dalszym ciągu pracować w zakresie rynku nieruchomości, by podnieść wartość domów. Niles jest znane z bardzo niskich podatków od nieruchomości, dlatego promujemy nasz rynek mieszkaniowy. Niskie podatki od nieruchomości, dobre szkoły, świetny dystrykt parków ze wspaniałą biblioteką, bezpieczne okolice – to sprawia, że Niles jest najlepszym miejscem do założenia rodziny i wychowywania dzieci.

Wśród atrakcji Niles jest Leaning Tower będąca repliką krzywej wieży w Pizie. Ale obiekt jest zamknięty, bo jeszcze trwają w nim prace renowacyjne…

– Po ostatnich remontach wieża jest strukturalnie znowu bardzo „zdrowa” i jesteśmy na ostatnim etapie prac, aby ją ponownie udostępnić dla zwiedzających. Zachęcamy, aby już wkrótce każdy sprawdził, jaki z jej szczytu rozciąga się wspaniały widok na panoramę Chicago.

Życzymy powodzenia na stanowisku burmistrza i dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała:

Zdjęcia:

Katarzyna Korza[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama