Wczoraj ja i moja żona Linda wstaliśmy wcześniej, udaliśmy się do dealera U-Haul i wypożyczyliśmy ciężarówkę.
Następnie przejechaliśmy 70 mil – z naszego nowego domu w Lynchburg w Virginii do naszego starego domu w Danville w Virginii i załadowaliśmy pozostawione tam meble do ciężarówki. Nie było to nic szczególnie ciężkiego, po prostu dużo krzeseł i stolików, komoda, lustra i około tuzina pudełek wypełnionych rzeczami, które powinniśmy zostawić na ulicy dla śmieciarzy.
W Danville było gorąco, około 94 stopnie F i roiło się od komarów. Jakimś sposobem dowiedziały się o nas także lokalne kleszcze, które oblazły całą torbę z narzędziami ogrodowymi, które chciałem zabrać z powrotem do Lynchburga. Zdecydowałem, że zostawię torbę tam, gdzie jest.
Linda prowadziła ciężarówkę z powrotem do naszego nowego domu, gdzie rozpakowaliśmy wszystkie te rzeczy.
Mając te wszystkie nowe meble w Lynchburgu, doszliśmy do wniosku, że powinniśmy przenieść niektóre meble, wymienić je na coś innego, na przykład zastąpić duże ciemnobrązowe krzesło dużym jasnobrązowym krzesłem.
Zadzwoniliśmy do naszej córki Lillian, która mieszka niedaleko, a ona pomogła nam z przenoszeniem bardzo ciężkich rzeczy. To była naprawdę ogromna dwuosobowa kanapa, którą trzeba było zabrać z sypialni i przenieść do drugiego pokoju dziennego na dole. Oczywiście ten mebel był tak duży i nieporęczny, że musieliśmy go wyjąć frontowymi drzwiami i zejść na podjazd, aby dostać się na dół. Następnie musieliśmy przenieść kolejny kawałek z dołu do sypialni, aby zastąpić kanapę. Ciężko było to wnieść na górę, ponieważ podjazd znajduje się na wzgórzu.
Kiedy skończyliśmy z tym wszystkim, Lillian powiedziała, że pomogła nam, a teraz ona potrzebuje sama trochę pomocy. Odpowiedziałem, że z radością jej pomogę. Poprosiła mnie, żebym przyszedł do niej i skosił jej trawnik. Odpowiedziałem: oczywiście i poszedłem do niej i skosiłem. Jej dom jest położony na zboczu, niemal jak każdy dom w Lynchburgu. Część tej nieruchomości jest płaska, ale większość położona jest pod kątem 80 stopni. W Lynchburgu też było gorąco, więc ciągnąłem i pchałem tę kosiarkę po tych zboczach w chmurze komarów, takiej jak ta w Danville.
Tak więc, o co w tym wszystkim chodzi?
A myślicie, że w każdej historii musi o coś „chodzić”?
Old Man’s Blues
Yesterday, my wife Linda and I got up early and went over to the U-Haul dealer and rented a truck.
Then we drove the 70 miles from our new home in Lynchburg, Virginia, to our old home in Danville, Virginia, and loaded the furniture we left there into the truck. There wasn’t anything particularly heavy, just lots of chairs and tables, chests of drawers and wall mirrors, and about a dozen boxes filled with stuff we should have just left in the street for the garbage men.
It was hot in Danville, about 94 degrees, and the gnats were swarming. Somehow the local ticks heard about us too, and they were all over a bag of garden tools I had planned to take back to Lynchburg with us. I decided to leave the bag right there.
Then Linda drove the truck back to our new home, and we unloaded all that stuff.
Having all that new furniture here in Lynchburg, we figured we should move some of the old furniture around, replace something with something else, replace a big dark brown chair for example with a big light-brown chair.
We called up our daughter Lillian, who lives close by, and she helped us with the really heavy lifting. There was an enormous loveseat that needed to be carried out of a bedroom and taken to the second living-room downstairs. Of course, this piece of furniture was so big and awkward that we had to take it out the front door and down the driveway to get it into the downstairs area. Then we had to move another piece up from the downstairs into the bedroom to replace the loveseat. It was harder getting it up the driveway because the driveway is on a hillside.
When we were all done with that, Lillian said she had helped us and now wanted some help herself. I said that I’d be happy to help. She asked me to come over to her house and mow her lawn. I said sure, and I went to her place and mowed. Her house is on a slope, just like almost every other house in Lynchburg. Some of her property is flat, but most of it is at an 80 degree angle. It was hot in Lynchburg too, and I dragged and pushed that lawn mower up those slopes in a cloud of gnats just like the ones in Danville.
So what’s my point?
You think every story needs a point?
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.