Przez Pojezierze Drawskie (Zachodniopomorskie) wiedzie kilkudziesięciokilometrowy szlak kajakowy im. kardynała Karola Wojtyły.
Rzeką Drawą w latach 50. i 60. ubiegłego stulecia Jan Paweł II, zanim jeszcze został papieżem, wielokrotnie spływał kajakiem. Na pamiątkę tamtych wydarzeń trasę tę nazwano jego imieniem.
Jak wspominali uczestnicy kajakowych wypraw Karola Wojtyły, każdy dzień rozpoczynał się mszą św. przy ołtarzu z kajaków lub wioseł, a kończył śpiewami i modlitwą przy ognisku. W ostatni wieczór ks. Karol Wojtyła podsumowywał spływ.
Papież nie tylko brał udział w spływach kajakami po Drawie. Uczestniczył także w spływach Rurzycą. Ostatni jego spływ po Rurzycy odbył się w 1978 roku latem, na krótko przed tym, jak stał się głową Kościoła.
Jak wspominał wybitny publicysta katolicki Vittorio Messori, ksiądz Karol Wojtyła dowiedział się o nominacji na biskupa także podczas spływu kajakowego.
Kardynał Wojtyła brał też udział w spływach kajakowych rzekami Słupią, Brdą i Wdą. Na tej ostatniej rzece od kilku lat organizowany jest Spływ Kajakowy "śladami Jana Pawła II".
Wiele tych miejsc papież wspominał podczas swoich pielgrzymek do Ojczyzny.
Na każdą wycieczkę ksiądz Karol zabierał ze sobą "turystyczny sprzęt liturgiczny": relikwiarz, skręcany z dwóch części kielich, mały mosiężny krzyż, dwie plastikowe ampułki na wino i wodę, srebrną małą tackę, dwa pudełeczka na hostię i komunikanty, dzwoneczek, do tego szaty liturgiczne z bardzo lekkich materiałów oraz specjalne tenisówki.
Kajakarstwo to nie jedyna dyscyplina, którą uprawiał papież. Jeszcze jako uczeń Karol Wojtyła grał w piłkę, najchętniej na bramce. Był też wielkim miłośnikiem górskich wędrówek i jazdy na nartach.
Po wyniesieniu na Tron Piotrowy Jan Paweł II nieustannie zaskakiwał swoje najbliższe otoczenie sportowymi pomysłami i wyczynami: codziennie gimnastykował się, dużo biegał, spacerował, jeździł na nartach, pływał.
Polecił wybudowanie basenu w swej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Na pytanie, czy warto realizować tak kosztowną inwestycję, odpowiedział wówczas dziennikarzom, że "więcej kosztuje nowe konklawe".
Chętnie i często spotykał się ze sportowcami.