Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 05:23
Reklama KD Market

Tokio - Polska - Litwa 69:88. Koszykarze bez olimpijskich biletów

Reprezentacja Polski koszykarzy przegrała w Kownie z Litwą 69:88 (19:23, 26:23, 6:16, 18:26) w półfinale turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk i straciła szanse na występ w Tokio. Litwini o olimpijski bilet zmierzą się w niedzielę ze Słoweńcami, mistrzami Europy z 2017 r.

Polacy walczyli ambitnie z gospodarzami jak równy z równym przez dwie kwarty, ale w drugiej połowie meczu Litwini pokazali, że byli mocniejszym, lepiej zorganizowanym zespołem, który zdominował mecz w walce pod tablicami (38:20).

Biało-czerwoni spotkanie "o być albo nie być" w Tokio rozpoczęli stałą piątką (A.J. Slaughter, kapitan Mateuszu Ponitka, Michał Sokołowski, Aaron Cel i Aleksander Balcerowski), ale w przeciwieństwie do wcześniejszych pojedynków w Kownie pierwsze minuty nie układały się po ich myśli. Przegrywali po akcjach środkowego Memphis Grizzlies Jonasa Valanciunasa 0:7 i 2:9.

Sygnał do odrabiania strat dał najmłodszy na parkiecie w ekipie Mike'a Taylora - 20-letni Balcerowski, trafiając zza linii 6,75 m, co przyprawiło trenera Litwinów, znanego z polskich parkietów Dariusa Maskoliunasa (dwukrotny mistrz z Prokomem Treflem) o grymas twarzy. Po tej akcji Litwa prowadziła tylko 9:7, a kolejne minuty były wyrównaną walką przy minimalnym prowadzeniu gospodarzy, wspieranych dopingiem przez ponad 5000 tysięcy kibiców.

Po 10 minutach Litwa wygrywała 23:19. Druga część w wykonaniu podopiecznych trenera Mike'a Taylora była lepsza w obronie, choć zatrzymywanie Valanciunasa i innego podkoszowego z NBA Domantasa Sabonisa (Indiana Pacers), syna słynnego Arvydasa, często przychodziło Polakom niezgodnie z zasadami gry w koszykówkę. Biało-czerwoni grali też lepiej w ataku. W połowie kwarty było 22:32 dla Litwy i sztab trenerski gospodarzy poprosił o czas. Uwagi Maskoliunasa niewiele pomogły, bo po kolejnym rzucie A.J. Slaughtera Polacy objęli prowadzenie 35:33, a chwile później po akcji naturalizowanego Amerykanina wygrywali 38:35 (16. min.). Zbyt mało zespołowości biało-czerwonych sprawiło, że w końcówce Litwini przejęli inicjatywę i po dwóch kwartach prowadzili 46:45.

Katastrofalny w wykonaniu polskiej drużyny początek trzeciej kwarty, gdy przez ponad pięć minut biało-czerwoni nie zdobyli kosza, zadecydował nie tylko o przegranej w tej części (6:16), ale i końcowej porażce. Litwini wzmocnili defensywę i praktycznie "odcięli" od gry lidera A.J. Slaughtera.

W 25. minucie gospodarze prowadzili 54:45, mając liderów w Sabonisie i rówieśniku Balcerowskiego Rokasie Jokubaitisie. Polacy przegrywali po 30 minutach 51:62. Niewidoczni byli podkoszowi, z wyjątkiem Balcerowskiego, a obwodowi nie potrafili wykreować rzutowych pozycji i dla siebie i dla kolegów. Biało-czerwoni nie potrafili też wykorzystać nadmiernego pobudzenia emocjonalnego lidera rywali Valanciunasa. Był on "uspokajany" gwizdkami nie tylko sędziów, ale i uwagami szkoleniowców Litwy, którzy po jednym z fauli, zakwalifikowanych jako niesportowy, posadzili go na ławce rezerwowych.

Aktywnie czwartą kwartę rozpoczął Jakub Garbacz - zdobył pięć punktów z rzędu i Polska przegrywała tylko 56:63. Rzutem z dystansu odpowiedział jednak Eimantas Bendzius, a Litwini cały czas kontrolowali sytuację na parkiecie, utrzymując 10-punktowa przewagę. Z minuty na minutę bardziej zmęczonym Polakom coraz trudniej przychodziło zdobywanie punktów. Polscy zmiennicy, oprócz Garbacza, także nie mieli wiele do powiedzenia w rywalizacji z silniejszymi fizycznie i lepiej zorganizowanymi Litwinami. Gospodarze grali natomiast płynnie i na większym "luzie". Po rzutach Sabonisa było 81:65 w 36. minucie.

Sukces gospodarzy przypieczętował rzutem zza linii 6,75 m Marius Grigonis na 100 sekund przed końcową syreną, po którym na tablicy ukazał się wynik 84:67.

Litwini, którzy od odzyskania niepodległości w 1990 uczestniczyli we wszystkich turniejach olimpijskich i mają w dorobku trzy brązowe medale, zmierzą się w niedzielę ze Słowenią w walce o bilet do Tokio.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama