Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 05:23
Reklama KD Market

Wimbledon - Hurkacz po raz pierwszy w 1/8 finału Wielkiego Szlema. Porażka Linette

Rozstawiony z numerem 14. Hubert Hurkacz pokonał reprezentującego Kazachstan Aleksandra Bublika 6:3, 6:4, 6:2 w trzeciej rundzie Wimbledonu. Tenisista z Wrocławia po raz pierwszy w karierze awansował do 1/8 finału rywalizacji wielkoszlemowej. Nie powiodło się natomiast Magdzie Linette, która w trzeciej rundzie przegrała z rozstawioną z numerem 30. Hiszpanką Paulą Badosą 7:5, 2:6, 4:6. Tenisistka z Poznania jeszcze nigdy w karierze nie dotarła do czołowej "16" w wielkoszlemowej rywalizacji.

Kolejnym rywalem Hurkacza, który po raz 13. występuje w głównej drabince zmagań tej rangi, będzie wicelider rankingu ATP Rosjanin Daniił Miedwiediew lub rozstawiony z numerem 32. Chorwat Marin Cilic.

Zajmujący 18. miejsce na światowej liście ATP Polak ma w dorobku trzy wygrane turnieje ATP, ale dotychczas jego bolączką były występy w Wielkim Szlemie. W zmaganiach tej rangi tylko raz udało mu się dotrzeć do trzeciej rundy i miało to miejsce w poprzedniej edycji Wimbledonu dwa lata temu (ubiegłoroczną odwołano z powodu pandemii COVID-19).

Tym razem londyńska trawa również okazała się dla niego szczęśliwa. Przed rozpoczęciem występu na niej przegrał bowiem pięć kolejnych meczów w singlu, a na wygranie co najmniej dwóch spotkań w ramach jednych zawodów czekał trzy miesiące.

Atutem zarówno jego, jak i 38. w rankingu tenisistów Bublika jest serwis. W sobotę obaj postawili na ryzykowną i agresywną grę, ale lepiej na tym wyszedł Hurkacz. W pierwszym oraz w drugim secie zanotował po jednym przełamaniu, a sam ani razu nie dały rywalowi szansy na nie.

Tuż po tym jak wrocławianin wywalczył pierwszego "break pointa", prowadząc 3:2, mecz został przerwany z powodu deszczu na półtorej godziny. Po wznowieniu gry reprezentant Kazachstanu, który do listopada 2016 roku grał w barwach Rosji, bronił się jeszcze przed stratą podania, ale Hurkacz wykorzystał czwartą szansę na to, a potem nie pozwolił sobie na roztrwonienie wypracowanej przewagi.

Podobny przebieg miała druga odsłona. Tym razem wyżej notowany z zawodników rozstrzygnął na swoją korzyść pierwszą szansę na przełamanie i zrobił to w piątym gemie. W trzecim secie Bublik prowadził z nim równorzędną walkę tylko do stanu 2:2, a potem kolejne gemy zapisywał na swoim koncie tylko Polak.

Co prawda ten ostatni zdobył mniej punktów bezpośrednio dzięki serwisowi (siedem, przy 10 u rywala), ale reprezentant Kazachstanu dołożył do tego pięć podwójnych błędów i miał znacznie słabszą skuteczność w trafianiu pierwszym podaniem oraz w wygrywaniu akcji po drugim. Popełnił też o 13 niewymuszonych błędów więcej niż gracz z Wrocławia.

24-letni Polak zrewanżował się w sobotę będącemu jego rówieśnikiem przeciwnikowi za porażkę w ich jedynej dotychczas konfrontacji, która miała miejsce w ubiegłym roku w pierwszej rundzie turnieju ATP w Dubaju.

Bublik jak na razie większe sukcesy odnosił w deblu. W tej konkurencji wygrał cztery imprezy ATP, z czego dwie w tym sezonie. Poza tym w niedawnym wielkoszlemowym French Open dotarł do finału, a w ubiegłorocznym Australian Open do półfinału. Indywidualnie po raz drugi dotarł do trzeciej rundy w zmaganiach tej rangi - po raz pierwszy udało mu się to w US Open 2019. W Wimbledonie do tego roku nie był w stanie wygrać meczu otwarcia.

Dzięki awansowi do "16" Hurkacz awansuje po Wimbledonie prawdopodobnie co najmniej na 16. miejsce w rankingu, jego najwyższe w karierze.

Zajmująca 44. pozycję na liście WTA Linette błysnęła, gdy w drugiej rundzie londyńskiego turnieju wyeliminowała w dwóch setach rozstawioną z "trójką" Ukrainkę Jelinę Switolinę, półfinalistkę poprzedniej edycji. W sobotę jednak nie sprostała kolejnej wyżej od siebie notowanej rywalce.

29-letnia Polka po raz pierwszy zmierzyła się z młodszą o pięć lat Badosą. Po awansie do trzeciej rundy przyznała, że wie mniej więcej, jaką siłą rażenia dysponuje Hiszpanka, ale musi jeszcze przeanalizować jej grę na kortach trawiastych.

Sobotnia konfrontacja zaczęła się od problemów z utrzymaniem podania u obu zawodniczek. O ile jednak poznanianka straciła je na otwarcie, to jej przeciwniczka obroniła zaraz potem dwa "break pointy". W trakcie siódmego gema, przy stanie 4:2 dla zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego, mecz przerwano na około półtorej godziny z powodu deszczu.

Po powrocie na kort Badosa objęła prowadzenie 5:3. Co prawda w tej odsłonie częściej zdobywała punkty bezpośrednio dzięki serwisowi, ale wielokrotnie w ogóle nie trafiała pierwszym podaniem. W drugiej części tej partii zaczęła też częściej mylić się w trakcie wymian, z czego skorzystała podopieczna Dawida Celta. Zapisała ona na swoim koncie cztery gemy z rzędu i objęła prowadzenie w meczu.

Jej szczęście nie trwało jednak długo. Rywalka poprawiła serwis - w drugiej odsłonie zanotowała pięć asów. Polka zaczęła się zaś częściej mylić. Przy wyniku 0:3 zasygnalizowała prowadzącej spotkanie sędzi stołkowej potrzebę skorzystania z przerwy medycznej. Po rozegraniu dwóch kolejnych gemów, gdy Hiszpanka prowadziła 4:1, przy Linette pojawiała się fizjoterapeutka, która skupiła się w swojej pracy na dolnej partii pleców i okolicy stawu biodrowego tenisistki.

Po wznowieniu gry poznanianka nie była w stanie mocniej przeciwstawić się przeciwniczce. Co prawda w szóstym gemie miała "break pointa", a w kolejnym obroniła trzy piłki setowe, ale w kolejnym już spasowała.

Decydującą partię zaczęła w wymarzony sposób - odrodziła się po poprzedniej odsłonie i odskoczyła na 3:0. Badosa, która mocno stawiała opór rywalce w trzecim gemie, podczas przerwy usiadła na krześle i zakryła głowę ręcznikiem. Potem znów zawodniczki długo walczyły w kolejnym gemie. Urodzona w Nowym Jorku Hiszpanka, która jest triumfatorką juniorskiego French Open z 2015 roku, tym razem obroniła podanie, a potem poszła za ciosem, doprowadzając do remisu.

Linette znów radziła sobie słabiej i w dalszej części trwającego prawie dwie i pół godziny pojedynku zapisała na swoim koncie już tylko jednego gema, a trzy ostatnie padły łupem przeciwniczki. W ostatnim z nich poznanianka nie wykorzystała okazji na przełamanie, a tym samym wyrównanie stanu rywalizacji. Potem obroniła pierwszą piłkę meczową, ale drugiej już nie była w stanie.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama