Słynny bokser Dariusz Michalczewski wciąż nie podjął decyzji, czy będzie kontynuował sportową karierę. Jedno jest niemal pewne - pozostanie przy pięściarstwie. Nie wykluczone, że zajmie się sprawami menedżersko-promotorskimi jednej z niemieckich grup zawodowych.
"Nie chcę się jeszcze określać, czy będę boksował, czy też nie. Chcę robić coś takiego w życiu, co będzie moją wielką pasją, będzie zajmowało mi czas. Mam różne propozycje, które rozważam. Być może zostanę dyrektorem sportowym hamburskiej grupy Universum, której barwy od lat reprezentuję, albo innej niemieckiej +stajni+. Znam się na tej pracy i wiem, że mógłbym ją z powodzeniem wykonywać - powiedział PAP Michalczewski.
- Boks jest sportem indywidualnym, ale do osiągnięcia sukcesu potrzebny jest sztab ludzi, tworzących zgraną drużynę. Coś wiem na ten temat..." - dodał pięściarz, który miesiąc temu przegrał, przez techniczny nokaut w szóstej rundzie, walkę z Francuzem Fabricem Tiozzo o mistrzostwo świata organizacji WBA. To była pierwsza zawodowa przegrana Polaka (wieloletni czempion organizacji WBO) przed czasem.
Michalczewski zaznaczył, że nie interesuje go zawód trenera. "Nie mam do tego cierpliwości" - uważa. Chętnie natomiast pomógłby polskim zawodnikom rozpoczynającym profesjonalne kariery. "Aleksy Kuziemski już podpisał kontrakt z Universum, po pomoc do mnie zgłaszał się też Grzegorz Proksa, ale ostatecznie zrezygnował z przyjazdu do Hamburga. Wybrał inną ofertę. Chciałbym za sprawą mojej fundacji wspomóc najmłodszych adeptów pięściarstwa w Polsce, organizować im np. zawody" - powiedział 37-letni sportowiec.