Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 07:14
Reklama KD Market

Euro 2020 - Francja - Szwajcaria 3:3 po dogrywce, karne 4-5. Mistrzowie świata wracają do domu

W niedzielę z mistrzostwami Europy pożegnała się broniąca tytułu Portugalia oraz jeden z kandydatów przynajmniej do najlepszej czwórki - Holandia. Po poniedziałkowym dreszczowcu w Bukareszcie nie ma już w tegorocznym turnieju także mistrzów świata - Francuzów.

"Trójkolorowi", mający w swoim składzie takie gwiazdy jak Paul Pogba, Antoine Griezmann, Kylian Mbappe, Karim Benzema czy N'Golo Kante, teoretycznie mieli dominować w stolicy Rumunii i zepchnąć znacznie niżej notowanych Szwajcarów do defensywy, a bramki dla triumfatorów mundialu sprzed trzech lat miały być tylko kwestią czasu.

Takie prognozy zupełnie nie sprawdziły się w pierwszej połowie, po której powody do radości mieli wyłącznie Helweci. W 15. minucie po główce Harisa Seferovica objęli prowadzenie, ale wcale nie skupili się później na defensywie i rozbijaniu ataków rywali - sami też próbowali prowadzić grę, i to z niezłym skutkiem. Świadczą o tym statystyki, np. 4-4 w strzałach (ale Francja nie oddała ani jednego celnego) czy 3-3 w rzutach rożnych. Także liczba podań wcale nie świadczyła o tym, że mistrzowie świata swobodnie rozgrywali piłkę: 288 do 252 na korzyść "Trójkolorowych".

W 37. minucie zawody na chwilę przerwał kibic, który wbiegł na murawę. Służby porządkowe szybko złapały intruza, a piłkarze obu drużyn wykorzystali przerwę na uzupełnienie płynów w organizmie. Mecz w Bukareszcie rozgrywany był przy wysokiej temperaturze i wilgotności powietrza.

Po zmianie stron Szwajcarzy rzeczywiście bardziej skupili się na obronie i wyprowadzaniu groźnych kontrataków. W 50. minucie prawym skrzydłem w pole karne wdarł się Breel Embolo, ale po jego podaniu do nieobstawionego partnera jeden z obrońców Francji delikatnie trącił piłkę i to uchroniło mistrzów świata przed stratą drugiej bramki.

Kilka chwil później lewą stroną boiska rajd przeprowadził Steven Zuber i gdy przekroczył linię pola karnego, został sfaulowany przez Benjamina Pavarda. Początkowo argentyński arbiter Fernando Rapallini faulu nie zauważył, ale na sygnał sędziego VAR obejrzał powtórkę i zmienił decyzję.

Do piłki podszedł Ricardo Rodriguez, ale jego strzał z 11 metrów obronił bramkarz Hugo Lloris. To był moment przełomowy, bowiem - jak wyliczył serwis statystyczny Opta - dokładnie cztery minuty i trzy sekundy później Francja prowadziła 2:1. Dwukrotnie bramkarza Helwetów pokonał Benzema, najpierw po podaniu Mbappe, a potem - Griezmanna.

Wydawało się, że dla początkowo podłamanych Szwajcarów nie ma już powrotu, szczególnie po 75. minucie, kiedy pięknym, technicznym strzałem z ponad 20 metrów prosto w "okienko" popisał się Paul Pogba. Jednak tak jak we wcześniejszym spotkaniu w Kopenhadze Chorwaci, przegrywając z Hiszpanią 1:3, doprowadzili do dogrywki, tak i w stolicy Rumunii 90 minut nie wystarczyło do wyłonienia zwycięzcy.

Helweci z czasem zaczęli wyprowadzać coraz groźniejsze ataki. Wpłynęły na to zmiany, na jakie zdecydował się selekcjoner Vladimir Petkovic, który na plac gry wprowadził m.in. Kevina Mbabu i Mario Gavranovica.

Pierwszy z rezerwowych popisał się asystą przy drugim golu głową Seferovica w 81. minucie, a w 90. po prostopadłym podaniu od Granita Xhaki z zimną krwią akcję wykończył Gavranovic. W doliczonym czasie obie ekipy miały jeszcze okazje na zdobycie czwartej bramki, ale Szwajcar źle przyjął piłkę, a Francuz trafił w poprzeczkę...

W pierwszej połowie dogrywki poziom był wyrównany, w drugiej przeważała Francja, ale zmęczeni piłkarze obu ekip nie potrafili już precyzyjnie wykańczać akcji. Konieczne były zatem rzuty karne.

W nich pierwszych dziewięciu strzelców było skutecznych, choć Lloris był bliski obronienia strzału innego szwajcarskiego rezerwowego - Rubena Vargasa. Francuz odbił rękawicą piłkę, która jednak i tak wylądowała w siatce.

Przy prowadzeniu Szwajcarii 5-4 do "jedenastki" podszedł Mbappe, największa gwiazda Paris Saint-Germain, reprezentacji Francji i - po odpadnięciu w niedzielę Portugalii z Cristiano Ronaldo - całego turnieju. Tym razem jednak się nie popisał - jego uderzenie obronił Yann Sommer.

Szwajcaria awansowała do ćwierćfinału ważnego turnieju po raz pierwszy od 1954 roku, kiedy uległa w nim Austrii 5:7 w mistrzostwach świata, których była gospodarzem.

Helweci o awans do najlepszej czwórki powalczą w piątek z Hiszpanią, która wcześniej w poniedziałek pokonała po dogrywce Chorwację 5:3.

Po meczu powiedzieli:

Didier Deschamps (trener reprezentacji Francji): "Potrzeba czasu, żeby to przetrawić. Musimy zaakceptować porażkę, nawet jeśli to boli. Bez wątpienia nie zasługiwaliśmy na więcej. Taka jest piłka nożna. Zrobiliśmy wszystko, co trzeba, żeby prowadzić 3:1, ale potem okazaliśmy słabość, co jest dla nas nietypowe. Odpadnięcie po karnych zawsze jest okrutne. (Spytany o ewentualną dymisję) To nie jest temat na dzisiaj. Teraz odczuwam smutek, podobnie jak cała drużyna".

Vladimir Petkovic (trener reprezentacji Szwajcarii): "Dzięki takiemu zwycięstwu robimy krok naprzód jeśli chodzi o mentalność i wiarę w siebie. Pod koniec meczu nie mogłem już mówić, byłem wykończony, głos mi wysiadł. Drużyna grała bardzo dobrze przez 120 minut. Biegali na 100 procent, a gdy to robimy, możemy trzymać się naszego sposobu gry. Teraz czas na radość, a jutro odpoczynek, bo przed nami kolejny mecz. Osiągnęliśmy kolejny poziom i teraz będę wymagał od zespołu tego samego za każdym razem".

Raphael Varane (obrońca reprezentacji Francji): "To oczywiście ogromne rozczarowanie. W pierwszej połowie nas nie było, w drugiej dobrze zareagowaliśmy. Potem zostawiliśmy rywalom za dużo miejsca, pozwoliliśmy im wrócić do gry, mimo prowadzenia dwoma bramkami. Niestety, Euro się dla nas kończy".

Yann Sommer (bramkarz reprezentacji Szwajcarii): "Jestem megadumny z całej drużyny. Francuzi byli silni, ale przyszedł moment, w którym stali się zbyt pewni siebie. Powiedzieliśmy sobie, że musimy spróbować wszystkiego. To nie do wiary, że nam się udało. Chce mi się płakać. To, czego dokonał ten zespół, jest szalone".

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama