Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 20:22
Reklama KD Market
Reklama

#PrzemocWChicago. Kolejne krwawe lato?

#PrzemocWChicago. Kolejne krwawe lato?

U progu krwawego lata władze Chicago szukają rozwiązania problemu przemocy z bronią. Burmistrz Lori Lightfoot wzywa rząd federalny do pomocy.

Już nie upalny lub świąteczny weekend, lecz zwykły powszedni dzień, wtorek 15 czerwca, przejdzie do historii jako jeden z najbardziej krwawych dni bieżącego roku. Tego dnia w Chicago łącznie 26 osób zostało ranionych od strzałów – osiem z nich zmarło. Według niektórych statystyk, to najwyższy bilans zabójstw w Chicago w ciągu jednego dnia od początku roku. Aktywiści biją na alarm, a burmistrz Lori Lightfoot wzywa na pomoc rząd federalny, jednocześnie zapewniając, że „​Chicago jest bezpieczne”.

We wtorek 15 czerwca Chicago pobiło kolejny niechlubny rekord związany z przemocą z bronią palną. Tego dnia 26 osób zostało ranionych od kul, osiem z nich śmiertelnie. Również tego dnia w Wietrznym Mieście doszło do trzeciej masowej strzelaniny w ciągu niespełna dwóch tygodni.

Policja odpowiedziała na zgłoszenie w sprawie licznych strzałów, które padły około 5.30 am w rejonie 6200 South Morgan Street w dzielnicy Englewood na południu Chicago. Władze ustaliły, że strzelanina wywiązała się podczas kłótni, do której doszło podczas zgromadzenia w prywatnym domu.

Na miejscu stwierdzono śmierć czterech osób, które były mieszkańcami domu – trzech kobiet i mężczyzny. Cztery inne osoby – troje mężczyzn i kobieta – zostały ranne i trafiły do szpitali. Co najmniej dwie z nich były w stanie krytycznym. Do szpitala na obserwację miało też trafić dwuletnie dziecko, choć zdaniem władz nie zostało trafione kulą.

Tego samego dnia pięć osób, które koło 9.20 wieczorem były w grupie w rejonie 3800 W. Monroe Street w dzielnicy West Garfield Park, zostało rannych w kolejnej strzelaninie. Cała piątka trafiła do szpitali.

W innych strzelaninach w różnych częściach miasta ranione były pojedyncze osoby. Wśród ofiar śmiertelnych jest też 16-latek, który ze starszym kolegą szedł ulicą w Gage Park na południowych zachodzie, gdy ktoś otworzył ogień w ich stronę.

Temat przemocy z bronią zdominował wtorkowe wystąpienie publiczne burmistrz Lori Lightfoot, które miało dotyczyć rozwoju miejskiego i zmian klimatycznych. Winą za przelew krwi w Chicago Lightfoot obarczyła nielegalną broń. Wezwała władze federalne do podjęcia działań w celu powstrzymania plagi przemocy.

Burmistrz powiedziała, że rząd federalny musi wkroczyć do akcji i pomóc zatrzymać napływ nielegalnej broni do amerykańskich miast, w tym do Chicago. Dodała, że miasta nie mogą indywidualnie poradzić sobie z tym problemem.

„​W Chicago zrobiliśmy absolutnie wszystko i potrzebujemy pomocy od rządu federalnego, ponieważ jest to ogólnokrajowy problem” – powiedziała Lightfoot.

Powszechne zdziwienie wywołało również twierdzenie burmistrz, że Chicago jest bezpieczne.

„​Miasto jest otwarte, ludzie zabawiają się w każdej dzielnicy, nie tylko w rejonie śródmieścia, a naszym celem i naszą misją jest upewnienie się, że mogą to robić bezpiecznie i spokojnie i właśnie to robimy”.

Problem przemocy w dużych miastach został podniesiony również na wtorkowej konferencji burmistrzów, podczas której Lightfoot ponownie apelowała do ogólnokrajowego działania przeciw przemocy z bronią.

„​Musimy zwiększyć nasze wysiłki na rzecz wezwania rządu federalnego do pomocy w powstrzymaniu napływu nielegalnej broni do naszego miasta” – powiedziała Lightfoot. „Wiele z tego, co dzieje się w mediach społecznościowych, przeradza się w strzelaniny – pretensje jednej osoby do drugiej lub jednej grupy do drugiej. Jeśli nie ma broni, jest zupełnie inna dynamika”.

fot. JOSHUA LOTT/EPA-EFE/REX/Shutterstock
fot. JOSHUA LOTT/EPA-EFE/REX/Shutterstock

Kolejne rekordowo krwawe lato?

Według chicagowskiej policji, od początku tego roku liczba morderstw wzrosła o 5 procent, a liczba strzelanin o 17 proc. Różne władze przypisują problem przemocy różnym czynnikom.

Gwałtowny wzrost liczby strzelanin budzi poważne obawy co do wystąpienia kolejnego, rekordowego, krwawego lata. Niepokoi działaczy na rzecz zaprzestania przemocy z bronią i dodatkowo przeciwdziała wysiłkom miasta zmierzającym do przyciągnięcia z powrotem do Chicago konsumentów, turystów i biznesu. Czołówki krajowych gazet, donoszące o masowych strzelaninach w Chicago, wywołują niepewność i zakłócają nadzieje na popandemiczny, bardzo potrzebny miastu boom gospodarczy.

Prokurator stanowa powiatu Cook Kim Foxx podczas niedawnego seminarium internetowego cytowała dane, według których chicagowska policja, radząc sobie z problemem przemocy z bronią, aresztuje niewłaściwe osoby – nie tych z bogatą przeszłością kryminalną, lecz „​początkujących” przestępców.

Nie zgodziła się z tym burmistrz Lightfoot, która winę za przemoc przypisała faktowi, że nasze miasto jest „​zalane” nielegalną bronią, która „​powoduje głęboki ból i śmierć”. Wcześniej burmistrz komentowała również, że sądy muszą być otwarte i muszą znów odbywać się rozprawy, aby ofiary czuły, że „​są słyszane przez system sprawiedliwości”.

Szef chicagowskiej policji David Brown niedawno wzywał sędziów do surowszego podejścia do bezprawnego posiadania broni.

Ksiądz Michael Pfleger, który od 40 lat działa na rzecz zapobiegania przemocy na południu Chicago, uważa, że skoro w walce z koronawirusem władze Illinois zastosowały podejście typu „​wszyscy na pokład”, tak samo Chicago powinno zjednoczyć się w zmasowanej akcji na rzecz prewencji przemocy.

Dużo mówi się również o konieczności zwiększenia bezpośredniej współpracy z lokalnymi społecznościami i liderami grup dzielnicowych. Grupy działające na rzecz zaprzestania przemocy wspólnie szkolą setki tzw. peacekeepers, czyli „​rozjemców”, których zadaniem jest zażegnywanie konfliktów prowadzących do przemocy z bronią we wszystkich punktach zapalnych miasta. W rejonach, gdzie obecni są ci „​strażnicy pokoju” już zauważono pozytywne rezultaty. Innym z podejmowanych działań są programy mentorskie organizowane dla tysięcy młodych mężczyzn zagrożonych byciem ofiarami i/lub sprawcami przemocy z bronią w Chicago.

Na „​pocieszenie” można dodać, że Chicago nie jest jedynym miastem, gdzie zaobserwowano wzrost przemocy. Według „​Washington Post”, w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2021 roku, ponad 81 tysięcy osób zostało zabitych w strzelaninach, co przekłada się na 54 osoby dziennie.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama