W ciągu ostatnich 8 miesięcy niemal 900 tys. osób podjęło próbę nielegalnego przekroczenia południowej granicy USA - wynika z opublikowanych we wtorek danych Urzędu Celnego i Ochrony Granic (CBP). To najwięcej od 2006 r., choć do końca roku fiskalnego zostały jeszcze 4 miesiące.
Jak podaje portal Axios, który pierwszy pozyskał rządowe dane, tylko w ubiegłym miesiącu służby graniczne zatrzymały 170 tys. osób, kontynuując rekordowy trend z marca i kwietnia.
"Sytuacja na granicy jest ciężka, delikatnie mówiąc. Czegoś takiego nie widzieliśmy od dawna" - powiedział PAP urzędnik Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego.
Choć zdecydowaną większość migrantów stanowią Meksykanie (40 proc.) oraz obywatele trzech państw tzw. "trójkąta północnego" - Gwatemali, Salwadoru i Hondurasu - coraz częściej na podróż przez tysiące kilometrów decydują się także mieszkańcy krajów Ameryki Południowej, a także Kuby i Haiti. Straż graniczna zatrzymała m.in. 32 tys. Ekwadorczyków i 20 tys. Brazylijczyków.
Tysiące z nich w drodze do USA pokonuje m.in. niebezpieczne dżungle Panamy, co alarmuje tamtejsze władze. To efekt ponownego otwarcia granic z tym krajem przez Kolumbię.
Gwałtowny napływ migrantów - często niepełnoletnich - wywołał w pierwszych miesiącach przeludnienie tymczasowych ośrodków dla migrantów. Choć, jak podaje Axios, sytuacja pod tym względem się poprawiła, to powstrzymanie fali nieregularnej migracji jest jednym z priorytetów polityki Joe Bidena.
Jest to też główny cel trwającej pierwszej zagranicznej podróży wiceprezydent Kamali Harris. W poniedziałek Harris odwiedziła Gwatemalę, gdzie wprost zaapelowała do mieszkańców Ameryki Środkowej by "nie przyjeżdżali", ostrzegając że USA będą z całym rygorem egzekwować swoje prawa i zawracać nieuprawnionych migrantów. We wtorek Harris będzie z kolei rozmawiać z prezydentem Meksyku Andresem Manuelem Lopezem Obradorem, by skłonić go do uszczelnienia granic i powstrzymania tranzytu migrantów z Ameryki Środkowej przez Meksyk.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)