Prezydent Joe Biden przyznał w piątek Medal Honoru 94-letniemu weteranowi wojny koreańskiej emerytowanemu pułkownikowi armii Ralphowi Puckettowi Jr. Otrzymał on wyróżnienie za "nadzwyczajne bohaterstwo”.
Biden nadał odznaczenie Puckettowi Jr. za wykazanie się "nadzwyczajnym bohaterstwem i bezinteresownością" w wojnie koreańskiej ponad 70 lat temu. Odniósł się także do służby Pucketta poza wojną koreańską i pochwalił Rangersa za jego przywództwo. Zaznaczył, że w 2015 roku oficer poparł w ramach równych szans powierzanie stanowisk bojowych kobietom.
"On prowadzi z przodu. Prowadzi poprzez przykład. Prowadzi sercem. On jest Rangersem. I tak właśnie prowadzą Rangersi, tak właśnie pan prowadzi" - ocenił prezydent.
ABC przypomina, że 25 listopada 1950 roku, porucznik Puckett Jr. ściągnął na siebie ogień wroga i wielokrotnie naraził się na niebezpieczeństwo, aby umożliwić swoim Rangersom odkrycie i zniszczenie pozycji wroga podczas zmasowanego ataku, w którym został poważnie ranny i prawie stracił stopę.
Według Białego Domu, kiedy wróg rozpoczął czterogodzinny kontratak, Puckett "nieustannie kierował wsparciem artyleryjskim, które zdziesiątkowało atakujące formacje wroga, wielokrotnie opuszczał miejsce, gdzie było względnie bezpiecznie, aby przechodzić od okopu do okopu w celu sprawdzenia kompanii i rozprowadzał amunicję wśród Rangersów". Został zraniony granatem ręcznym.
"Niezwykłe bohaterstwo i bezinteresowność porucznika Pucketta, wykraczające poza obowiązki służbowe, były zgodne z najwyższymi tradycjami służby wojskowej", stwierdził Biały Dom w oświadczeniu.
Puckett służył też w Wietnamie jako członek 101 Dywizji Powietrznodesantowej. Podczas swojej 22-letniej kariery otrzymał wiele odznaczeń. W 1992 roku uhonorowano go wprowadzeniem do galerii sław Rangersów (Army Rangers Hall of Fame), a w 2004 roku nazwano wyróżniającym się absolwentem Akademii Wojskowej w West Point.
Medal of Honor jest najwyższym odznaczeniem wojskowym, nadawanym przez prezydenta w imieniu Kongresu członkom Sił Zbrojnych USA wyróżniającym się wybitną walecznością i nieustraszeniem z narażeniem życia.
Biden zaprosił na uroczystość przebywającego z wizytą w USA prezydenta Korei Południowej Moon Jae-in. Był to pierwszy przypadek, kiedy zagraniczny przywódca wziął udział w takim wydarzeniu w Białym Domu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)