Pięć dziewczynek z Hondurasu i Gwatemali w wieku od niemowlęcia do siedmiu lat przebywało na pustkowiu, na granicy z Meksykiem. Kiedy je zatrzymano, były same.
Urząd ds. ceł i ochrony granic (CBP) poinformował w poniedziałek, że miało to miejsce poprzedniego dnia przy granicy w południowym Teksasie. Dzieci nie posiadały dokumentów. Żadne z nich nie wymagało pomocy medycznej.
Miejscowy farmer zauważył w niedzielę dziewczynki w pobliżu miejscowości Normandia, na południowy zachód od San Antonio. Mężczyzna powiadomił służby graniczne. Udzielił też dziewczynkom schronienia, przyniósł jedzenie i wodę do picia. Temperatura powietrza w tym dniu sięgała 103 st. F.
"To łamie serce, gdy znajdujemy tak małe dzieci, które walczą o życie w środku pustkowia" - mówił cytowany przez amerykańskie radio publiczne (NPR) Austin L. Skero, dowódca patrolu w sektorze Del Rio.
CBP powiadomił, że zatrzymane dzieci zostały najpierw przewiezione do ośrodka przetwarzania danych imigrantów. Później zajął się nimi Departament Zdrowia i Usług Społecznych.
Wcześniej, w piątek, sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Alejandro Mayorkas przekonywał, że liczba dzieci-imigrantów bez opieki, przetrzymywanych na granicy, po największym od 20 lat wzroście obecnie gwałtownie spadła. Jak dodał w ośrodkach zatrzymań patroli granicznych przebywało ich 700. Rekordową liczbę na granicy z Meksykiem, niemal 6 tys., odnotowano w marcu tego roku.
Zdaniem Mayorkasa, który był w piątek w Teksasie, czas pozostawania dzieci w areszcie spadł ze średnio 139 godzin do 24. Ministerstwo przypisuje to usprawnieniom podczas załatwiania formalności oraz usunięciu barier, które uniemożliwiały umieszczanie dzieci u krewnych i sponsorów.
"Administracja Biden-Harris odziedziczyła zdemontowany system pełen chaosu i okrucieństwa" - argumentował Mayorkas. Dodał, że jest "dumny" z ogromnego postępu, jakiego dokonano w reformowaniu systemu.
(PAP, Inf. wł.)