Zmieniała się władza w USA, ale nie strategiczna polityka USA w budowaniu obszarów bezpieczeństwa i dotrzymywania sojuszniczego słowa; prezydent Joe Biden potwierdza zobowiązania NATO wobec naszych państw - oświadczył prezydent Andrzej Duda po szczycie państw B-9 w Bukareszcie.
Podczas wspólnego wystąpienia z prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem, prezydent Duda podkreślił, że obecność prezydenta USA na szczycie B-9 pokazuje, że "więź euroatlantycka jest cały czas żywa".
"Zainteresowanie prezydenta Stanów Zjednoczonych naszym spotkaniem, jako sojusznika, jako członka Sojuszu Północnoatlantyckiego, jako największej armii w ramach Sojuszu (...), głównodowodzącego tej armii, jasno pokazuje, że rzeczywiście współpraca euroatlantycka jest żywa także w jej bardzo szczegółowym aspekcie, jakim jest wschodnia flanka Sojuszu Północnoatlantyckiego, a więc tylko część Europy, jeszcze w dodatku ta najbardziej oddalona od Stanów Zjednoczonych" - zaznaczył.
Prezydent ocenił, że obecność prezydenta USA można uznać za "absolutnie widomy znak rzeczywiście poważnego zainteresowania Stanów Zjednoczonych także naszą częścią Europy i naszym bezpieczeństwem". Zwrócił jednoczesnie uwagę na fragment poniedziałkowego wystąpienia Joe Bidena, w którym prezydent USA "mocno podkreślił zarówno fakt obowiązywania art. 5 dotyczącego gotowości do kolektywnej obrony" oraz "obecności fizycznej wojsk Stanów Zjednoczonych na wschodniej flance NATO, a więc w naszych krajach".
W tym kontekście Duda odniósł się do - jak mówił - "toczących się różnych dyskusji na temat obecności amerykańskiej" i przypomniał, że wspólne działania z prezydentem Rumunii w ostatnich latach.
"Ciągle mówi się, że Stany Zjednoczone się wycofają, pojawiają się różne pogłoski. Ja chciałbym jedną rzecz podkreślić do analizy wszystkim tym, którzy o tym dyskutują. (...) W 2014 roku nie było tutaj żadnej obecności militarnej Stanów Zjednoczonych w tej części Europy, nie było tutaj wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego, poza naszymi własnymi wojskami, którzy oczywiście byliśmy wtedy członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale sojuszniczej obecności tu nie było. Ta obecność to jest efekt naszej współpracy i pracy z panem prezydentem stworzenia formatu Bukareszteński Dziewiątki, którą pan prezydent (Rumunii) tu właśnie w Bukareszcie gościł w 2015 roku, tych ustaleń, które wtedy przyjęliśmy, i które później zawieźliśmy na szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku, cały czas nad tym pracując" - zaznaczył Duda.
Przypomniał też, że działo się to za czasów "demokratycznej" administracji prezydenta Baracka Obamy, "w czasie prezydentury którego decyzje, także w Stanach Zjednoczonych o obecności amerykańskiej na wschodniej flance, i oczywiście obecności NATO na wschodniej flance, zapadły". Prezydent Duda zwrócił uwagę, że decyzje te były konsekwentnie podtrzymywane i następnie "rozszerzane" za czasów następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, i jego "republikańskiej" administracji.
"Więc zmieniła się władza w Stanach Zjednoczonych, a polityka strategiczna Stanów Zjednoczonych w tym obszarze budowania obszarów bezpieczeństwa i dotrzymywania słowa sojuszniczego, cały czas była kontynuowana. Dziś mamy kolejną administrację amerykańską, mamy znów demokratycznego prezydenta Stanów Zjednoczonych, pana prezydenta Joe Bidena, który jest obecny na szczycie państw Bukareszteńskiej Dziewiątki, potwierdza zobowiązania NATO wobec naszych państw, potwierdza amerykańską obecność w naszej części Europy" - podkreśłił Duda.
Ocenił, że również obecność sekretarza generalnego NATO na B-9 "jednoznacznie pokazuje wartość także naszej współpracy, jako części Sojuszu Północnoatlantyckiego w tym fragmencie Europy". (PAP)