Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 09:24
Reklama KD Market

Trzy osoby nie żyją, czwarta jest ranna w strzelaninie w powiecie Baltimore

W sobotę w strzelaninie i pożarze nieopodal Baltimore zginęły trzy osoby, jedna jest ranna. Policja zastrzeliła domniemanego napastnika.

„Policja i straż pożarna odpowiedziały na wezwanie w sprawie pożaru, jak również o uzbrojonym, strzelającym napastniku. Kiedy nasi funkcjonariusze reagując na wezwanie przybyli na miejsce, znaleźli na zewnątrz uzbrojonego mężczyznę" – poinformowała cytowana przez CNN rzecznika policji powiatu Baltimore Joy Stewart dodając, że podejrzany został zabity przez policję.

Jak powiedziała ofiarami napastnika są dwaj mężczyźni i kobieta. Kolejny mężczyzna doznał obrażeń niezagrażających życiu.

Według rzecznika straży pożarnej powiatu Baltimore, w stanie Maryland, Tima Rostkowskiego, dwa pożary zaczęły się w "wielokondygnacyjnym budynku i rozprzestrzeniły na dwa sąsiednie wielokondygnacyjne domy". Wyjaśnił, że dwa budynki się zawaliły, a trzeci lokal mieszkalny jest poważnie uszkodzony.

Przyczyny wybuchu ognia nie są jeszcze ustalone. Przedstawiciel władz wykonawczych powiatu Baltimore Johnny Olszewski napisał na Twitterze, że zbadanie w pełni „przerażającego incydentu” zajmie trochę czasu.

"Dzisiaj modlimy się za ranne ofiary i rodziny, które straciły bliskich. (…) Udostępnimy wszystkie możliwe zasoby mieszkańcom dotkniętym tą tragiczną sytuacją" – tweetował Olszewski.

W rozmowie z lokalną gazetą „Baltimore Sun” świadek zdarzenia Kweku Quansah relacjonował, że usłyszał eksplozję i wyszedł na zewnątrz, aby sprawdzić, co się dzieje. Zobaczył dom sąsiada w ogniu, a następnie napastnika chodzącego między samochodami i strzelającego.

"Strzelał w naszą stronę. Wtedy zobaczyłem kobietę leżącą na ziemi. Odwrócił się i ponownie do niej strzelił” – mówił Quansah.

Według relacji mieszkańców napastnik mieszkał w okolicy i groził sąsiadom. Oskarżał ich o szpiegowanie i donoszenie do rządu federalnego.

"Nie wiemy, dlaczego to robił, ale to działo się w kółko. (…) Wiele osób próbowało złożyć w tej sprawie skargę, ale nic nie zostało zrobione" – mówił Quansah dodając, że sam też zgłaszał o tym w przeszłości na policji.

"Czy wszyscy chcecie, żeby popełnił przestępstwo, zanim przyjdziecie nam pomóc?', a oni [policja] powiedzieli, 'Tak, takie jest prawo Maryland'” – opowiadał Quansah dziennikowi „Baltimore Sun”.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama