Ealing to jedna z największych dzielnic Londynu...
Ealing zamieszkuje dziś około 350 tys. mieszkańców, różnych narodowości i wyznań...
...w tym wiele tysięcy Polaków...
Liczymy, że jest nas tu ponad 30 tysięcy łącznie z drugim i trzecim pokoleniem oraz nowymi rodakami z kraju. Jesteśmy tu nieźle zorganizowani. Nie wszystkie środowiska polonijne w Anglii mają takie same możliwości. Mamy poza tym dobrze wydeptaną ścieżkę do zarządu miasta, dużo angielskich przyjaciół oraz dobrą opinię, co się tu bardzo liczy.
Na Ealingu życie wspólnoty polonijnej obraca się wokoło parafii polskiej. Tam też mieści się klub parafialny oraz ma zaplecze około 40 innych polonijnych organizacji. Jest też największa w Anglii polska sobotnia szkoła przedmiotów ojczystych, do której uczęszcza 550 dzieci. Przy naszym kościele jest wszystko, co nam potrzeba. To jest taka mała Polska.
Na Ealingu i w pobliskiej okolicy znajdują się również liczne pamiątki polskie...
Zacznijmy od naszego kościoła. W roku 1993 zorganizowałem tam odsłonięcie tablicy pamiątkowej upamiętniającej Polaków, którzy stracili życie ratując żydów.
Dużo się tu w Anglii mówiło wcześniej o polskich obozach koncentracyjnych, zapominając zawsze dodać, że budowane były przez Niemców i były to niemieckie obozy, którzy mordowali tam ludzi podbitych narodów Europy. Mało zawsze natomiast nagłaśniany był fakt, że Polacy ratowali żydów i że tylu z nas straciło przez to życie.
Do odsłonięcia naszej tablicy wykorzystałem moment, kiedy merem Ealingu była radna pochodzenia żydowskiego, której dziadkowie przyjechali z Polski. Ona się naszym pomysłem strasznie zainteresowała. Odsłaniając tablice, swoim przemówieniem wszystkich rozczuliła do łez. Powiedziała wówczas m. in. Moje serce jest dzisiaj przepełnione emocją. Stoję tu nie tylko jako żydówka, lecz także jako mer Ealingu. Wierzę, że jakaś niewidoczna ręka skierowała mnie tu, w to miejsce, w tym właśnie czasie ażeby oddać hołd Sprawiedliwym pośród Narodów, żeby świat nie zapomniał pamięci tych, którym dziś tę cześć składamy... Sprawa Polaków ratujących w czasie II wojny żydów jest jednak na Zachodzie ciągle zbyt mało znana.
Na Ealingu są jeszcze inne Polonica...
Właściwie w pobliżu naszej dzielnicy. Mam tu na myśli pomnik w Northolt ku czci 1500 poległych w czasie wojny polskich lotników oraz pomnik katyński na cmentarzu Gunnersbury.
Ealing współpracuje też od lat z warszawskimi Bielanami. Na czym ta współpraca polega?
Umowę bliźniaczą z Bielanami o wzajemnej współpracy podpisaliśmy dwa lata temu. Stało się to dzięki naszym staraniom oraz naszych angielskich przyjaciół z urzędu miasta. Umowa dotyczy współpracy kulturalnej oraz spraw socjalnych.
Nasza współpraca rozwija się, choć żadna ze stron nie dysponuje odpowiednio wielkimi środkami finansowymi. Ealing jest wprawdzie jedną z najbogatszych dzielnic Londynu, ale jego zarząd nie przeznacza zbyt dużych sum na tego rodzaju współpracę.
Obie strony były już u siebie z oficjalną wizytą. Nasi polscy goście mieli okazję zobaczyć jak wygląda samorząd angielski i jak jest zorganizowana praca w poszczególnych działach. Pokazaliśmy też sam Ealing z jego przemysłem.
Także nasza delegacja na czele z merem, licząca dwudziestu radnych i członków komitetu, gościła na Bielanach. Polacy pokazali nam swoje osiągnięcia. Zostaliśmy tam fantastycznie przyjęci. Anglicy tak wielkich fet nie robią.
Co jeszcze udało się obu dzielnicom wspólnie zrobić?
Radni Ealingu byli szczególnie zainteresowani polską ekologią. A ponieważ Bielany są bardzo zazielenione dlatego zdecydowały się zorganizować konferencję ekologiczną o ochronie środowiska. Konferencja się jeszcze nie odbyła. Mamy jednak nadzieję, że dojdzie niebawem do skutku.
Udała się natomiast londyńska wystawa...
Wystawa, pod hasłem CELEBRATING POLAND, ciągle trwa. Będzie ją można zobaczyć do końca stycznia 2005 roku. Jest ona naszą drugą wspólną inicjatywą. Chcieliśmy ją rozszerzyć i połączyć z wielką promocją Polski w Londynie. Wystawa eksponowana jest na Ealingu w muzeum Gunnersbury Park. Tam też przyjmowana była w ubiegłym roku królowa brytyjska w czasie swoich uroczystości jubileuszowych.
Otwarcie wystawy, pod honorowym patronatem prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, miało miejsce 15 października. Wystawę otworzył ambasador RP w Londynie. Na otwarciu było ponad sto czterdzieści osób połowę Anglików i połowę Polaków, przedstawiciele królowej, londyńskich VIPów, polityków, członków parlamentu, dziennikarzy. Z Warszawy przyjechał burmistrz Bielan Cezary Pomarański, który reprezentował prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego i przewodniczący rady Bielan dr Aleksander Kapłon.
To była największa promocja Polski w Wielkiej Brytanii jaką kiedykolwiek zrobiliśmy. Wiele informacji ukazało się z tej okazji w angielskiej prasie i telewizji. Tego samego dnia Londyn obchodził wielki jubileusz w St. Pauls Cathedral 1400lecia założenia Diecezji Londyńskiej przez św. Mellitusa w roku 604, na której wraz z delegacją Bielan i merem Ealingu byliśmy honorowymi gośćmi London Corporation.
Promocja Polski w Wielkiej Brytanii jest dziś sprawą bardzo ważną. Jak więc najlepiej trafić z nią do przeciętnego Anglika?
Promocją na taką skalę nie może się zajmować wyłącznie ambasada RP. Przedstawicielstwo dyplomatyczne ma przecież zupełnie inne zadania. Najważniejszym jednak i najbardziej nośnym elementem promocji Polski w Anglii jest samo środowisko polonijne, takie jak te nasze na Ealingu. Angielska Polonia ma przecież dojścia do lokalnej społeczności poprzez swoje szerokie znajomości, zawodową pracę i fakt zamieszkiwania tu od wielu już lat. Tylko trzeba to wykorzystać, choć nie wszyscy to robią.
Wśród licznych pana społecznych funkcji i obowiązków jest jeszcze prezesowanie polskiemu oddziałowi St. John Ambulance?
Polski oddział St. John Ambulance pracuje w ramach największej charytatywnej organizacji angielskiej pod patronatem królowej. Jest to organizacja wywodząca się z czasów wypraw krzyżowych do Ziemi świętej, gdzie rycerski zakon St. John był głównym obrońcą Ziemi świętej, licząca dziś około 45 tys. wolontariuszy. Królowa Viktoria nadała Zgromadzeniu St. John królewski przywilej, The Charter of the Royal Order of Chivalry (Królewskie Zgromadzenie Rycerskie) i od tego czasu każdorazowy monarcha angielski jest głową St. John.
Struktura organizacyjna St. John jest oparta na tradycjach wojskowych włącznie z umundurowaniem czarnego koloru i hierarchicznym dowództwem. Symbolem jest krzyż maltański białego koloru, którego cztery ramiona symbolizują cztery cnoty główne: Roztropność, Sprawiedliwość, Umiarkowanie i Męstwo. Osiem mniejszych ramion symbolizuje osiem Błogosławieństw. Mottem Zgromadzenia jest Pro Fide Pro Utilitate Hominum.
Mój dobry przyjaciel, przedstawiciel królowej na Ealingu płk Leslie Clark, zaproponował mi, aby powołać polski oddział St. John Ambulance. Potem znaleźli się młodzi ludzie, tu już urodzeni.
W tym roku polski oddział St. John Ambulance obchodzi jubileusz swego 10lecia...
Nasz oddział jest jednym z większych w Londynie, ma około pięćdziesięciu członków i liczna grupę kadetów. Ciągle też napływają do nas najnowsi ochotnicy przyjeżdżający z Polski. Mamy swój własny ambulans wyposażony w nowoczesne środki do ratowania życia, aparaturę do elektrycznego rozruchu serca i radiokomunikacją. Wszyscy oni muszą przejść najpierw gruntowne przeszkolenie z zakresu pierwszej pomocy. Później są służby na terenie całego miasta, w czasie koncertów, festiwali, meczy futbolowych czy różnych publicznych spotkań. Pracujemy społecznie, jako polski oddział, dla wszystkich mieszkańców Londynu. Przepracowaliśmy już ponad 50.000 godzin społecznie na polskich i angielskich uroczystościach i przewieźliśmy około 800 osób. Polski Oddział jest stawiany za przykład i bardzo ceniony przez władze angielskie. To też jest pewnego rodzaju promocja Polski na wyspach.
Pozostaje mi więc złożyć gratulacje z okazji pierwszego jubileuszu i podziękować za wszystko, co robi Pan dla sprawy polskiej w Wielkiej Brytanii oraz za naszą rozmową.
Leszek Wątróbski