Z Joanną Marszałek rozmawia Joanna Trzos. Podcast "Dziennika Związkowego"powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM
Kolejny zwrot akcji w sprawie Rufusa Carsona, oskarżonego o brutalny gwałt na Polce w 2018 r. W poniedziałek mężczyzna potwierdził przed sądem, że chce reprezentować samego siebie podczas rozprawy.
W poniedziałek 12 kwietnia podczas przesłuchania na platformie Zoom Rufus Carson potwierdził przed sądem powiatu Cook, że rezygnuje ze swoich obrończyń publicznych i chce reprezentować samego siebie podczas rozprawy z udziałem ławy przysięgłych.
Zanim sędzia Thaddeus Wilson oddalił obecne na Zoomie obrończynie publiczne, oskarżony musiał odpowiedzieć twierdząco na szereg pytań sądu. Sędzia pytał go m.in., czy rozumie postawione mu zarzuty, czy zdaje sobie sprawę z kompleksowości procesu obrony i wiedzy wymaganej podczas rozprawy. Wyjaśnił, że oskarżonemu reprezentującemu samego siebie nie przysługują żadne specjalne względy, ulgowe traktowanie przez sąd ani dodatkowy czas na przygotowanie. Rufus Carson potwierdził zrozumienie wszystkich tych faktów, rezygnację z przysługującej mu bezpłatnej obrony i wolę reprezentacji samego siebie.
Do kolejnego przesłuchania, które odbędzie się w czerwcu prokuratura ma przekazać oskarżonemu dokumentację sprawy, w tym medyczną z wielomiesięcznego pobytu ofiary w szpitalu, oraz umożliwić mu przegląd nagrań z kamer. Sędzia zapowiedział, że wyznaczy wówczas termin rozprawy.
Carson zgłaszał wolę rezygnacji ze swoich obrończyń podczas dwóch ostatnich przesłuchań. W lutym powiedział, że nie mogą go one dobrze reprezentować, ponieważ są kobietami. Sędzia wyjaśniał wówczas oskarżonemu, że zmianę obrony może zatwierdzić tylko w niektórych przypadkach biuro obrońcy publicznego.
Wcześniej, w 2019 i 2020 r. Carson trzykrotnie odrzucił ofertę ugody z prokuraturą, która oferowała mu 30 lat więzienia w zamian za przyznanie się do winy. Mężczyzna oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa i brutalny gwałt.
Do bestialskiego ataku doszło 26 sierpnia 2018 roku rano. Młoda Polka, studentka na wakacjach odwiedzająca rodzinę w Chicago, szła z kolejki do Starbucksa przy Ogden i Grand w chicagowskiej dzielnicy West Town.
Według prokuratury i nagrań okolicznych kamer, Carson rzucił się w pościg za dziewczyną jadącą na górę ruchomymi schodami. Zaciągnął ją w jedną z bocznych uliczek, gdzie pobił ją i zgwałcił. Carson zniknął z zasięgu kamery, lecz na nagraniach słychać krzyk dziewczyny oraz tępe dźwięki, zdaniem prokuratury będące uderzeniami głową 18-latki w betonową nawierzchnię.
Nieprzytomną, umierającą dziewczynę na tyłach placu budowy znalazł dopiero półtorej godziny później pracownik budowlany. Przez następnych parę dni dziewczyna była w śpiączce w szpitalu Northwestern Memorial. Po wyjściu ze śpiączki spędziła kilka miesięcy w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie od nowa uczyła się chodzić i mówić.
Rufus Carson został aresztowany następnego dnia po zdarzeniu. Testy DNA potwierdziły, że był sprawcą ataku i gwałtu. Mężczyźnie postawiono zarzuty usiłowania zabójstwa, uprowadzenia i napaści seksualnej. Ma on już za sobą bogatą przeszłość kryminalną. W chwili gwałtu był na zwolnieniu za kaucją.
W poniedziałek sędzia przypomniał Carsonowi, że jeżeli zostanie uznany winnym, grozi mu kara od 22 do 120 lat więzienia, z czego będzie musiał odsiedzieć 85% kary (za przestępstwo seksualne). Prokuratur Mikki Miller wcześniej zapowiadała, że będzie domagać się maksymalnej kary.