Audycja pomaga w kryzysie i pandemii – mówią jej twórcy i gospodarze
Rozmowa Katarzyny Korzy z założycielami i prowadzącymi popularne wśród Polonii Radio Chicago – Waldemarem Ładą i Sławomirem Bielawcem z okazji okrągłego jubileuszu. Twórcy audycji nadawanej na falach WPNA 1490 AM opowiadają nam o jej genezie, osiągnięciach i współpracy z naszą gazetą.
Katarzyna Korza: Radio Chicago obchodzi 30-lecie na antenie. To wspaniały jubileusz. Jak doszło do tego, że ten program powstał w 1991 roku?
Waldemar Łada: Poznaliśmy się właściwie w szkole muzycznej. Później studiowaliśmy i ukończyliśmy Akademię Muzyczną w Warszawie. Przyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych jako zespół muzyczny przez polską agencję Pagart w 1990 roku. Występowaliśmy z Czerwonymi Gitarami, Eleni, Ryszardem Rynkowskim, Krzysztofem Krawczykiem, Jackiem Skubikowskim, Boni M, Savage I wieloma innymi gwiazdami. Kilka miesięcy po przyjeździe otrzymałem propozycję pracy w radio 1330 AM, stacji Waltera Kotaby. Staszek Kędzia zaproponował mi prowadzenie segmentu związanego z muzyką klasyczną, więc radio szybko mnie wciągnęło. Dzisiaj to już jest legendarny program, który wtedy prowadzili Staszek Kędzia, Andrzej Czuma, Jerzy Jurak. Była to dla mnie dobra szkoła radia, choć radio – jako mikrofon, jako kontakt z ludźmi i słuchaczami – nie było mi obce. Nasze koncerty to również konferansjerka, żywe słowo do publiczności, radio było więc pośrednio nam pisane. Słuchaczy się nie widziało, ale czuło. Fantastyczna sprawa, byłem szczęśliwy, że udało mi się nawiązać współpracę. Sławomir Bielawiec w tym czasie był już w WPNA 1490 AM – zaliczał swoje szlify radiowe. I tak narodziła się koncepcja, żeby zrobić swój program autorski.
Sławomir Bielawiec: Zaczęło się od programu krótkiego, jednej godziny w sobotę. Ponieważ jesteśmy muzykami, był to program muzyczny „Rytm i aktualności”, mieliśmy zamiar opowiadać tam o przebojach, hitach, mieliśmy wielu znajomych muzyków w Polsce, których mogliśmy wykorzystać w programie. . Szybko okazało się, że trzeba zrobić coś więcej. Wydłużyliśmy program, przenieśliśmy się na inne godziny, ważniejsze stały się aktualności, a muzyka była uzupełnieniem. Jeszcze później kolejne zmiany i powstał program w obecnym kształcie, stricte informacyjnym. Dzięki temu, że nadawaliśmy w czasie, kiedy ludzie w porannych godzinach jadą do pracy, docierała do nich codzienna porcję najświeższych, solidnych informacji. Na początku więcej informacji pochodziło z Polski, teraz dominują informacje ze Stanów Zjednoczonych – bazujemy na informacjach amerykańskich, bo uważamy, że tego nasz słuchacz potrzebuje najbardziej.
WŁ: Pozyskaliśmy sponsorów. Naszym pierwszym znaczącym sponsorem był pan Adam Kuhiwczak z firmy ubezpieczeniowej ABI, bardzo nas wspomógł w momencie, kiedy byliśmy na starcie. Udało się stworzyć dział reklamy. Program rozwijał się, nabierał wigoru, wielobarwności, było wiele wywiadów, spotkań, które prowadzimy. Robiliśmy wszystko, żeby zainteresować słuchacza i wciągnąć go w słuchanie naszego programu. To zaangażowanie przekuliśmy w zorganizowanie wyborów „Człowieka Roku Radia Chicago” od 2004 roku. Organizowaliśmy także cykl „Rewia Talentów Polonijnych”: muzycznych, aktorskich, tanecznych, dla sympatyków polskiego folkloru organizowaliśmy imprezy: „Raz na Ludowo”. Cieszyło się to wszystko ogromnym zainteresowaniem naszych słuchaczy.
Gdyby mieli Panowie zarysować jakiś profil słuchacza, kto Panów słucha i co najbardziej słuchaczy interesuje?
WŁ: Jest takie grono, które słucha wszystkich polonijnych programów radiowych. Na pewno słuchaczy i Polonię najbardziej interesuje polityka, sprawy polskie, sprawy przyszłości naszej Ojczyzny, ale i historii. Nie brakuje na tej płaszczyźnie sporów i kłótni. Ale naszych słuchaczy interesują również sprawy dotyczące egzystencji: emerytur, stypendiów, pożyczek dla studentów. Teraz kwestia pandemii, mamy głosy ekspertów, opinie specjalistów. Nasi słuchacze to ludzie dojrzali ale wszystkie grupy wiekowe mają w tym gronie swoją reprezentację.
SB: Polonia amerykańska jest zbiorem różnych poglądów, temperamentów, charakterów, zapatrywań politycznych, chcemy, żeby nasz program był uniwersalny. W tej chwili bardzo dużą grupę naszych słuchaczy stanowią osoby, które mieszkają w innych miastach Stanów Zjednoczonych – np. – w Kalifornii, na Florydzie, ale też w Polsce, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Nawet Ci, którzy opuścili USA, nie chcą często rozstać się z naszym programem i nadal go słuchają.
Radio Chicago „ma swoje lata”, ale nie jest staroświeckie. Można Was słuchać w odbiornikach radiowych, w Internecie i dzięki specjalnej aplikacji. W jakim kierunku będzie rozwijało się radio, jakie są Panów estymacje i jakie są plany Panów na najbliższy rok?
SB: Faktycznie, można nas słuchać wszędzie. Technicznie ubiegły rok był przełomowy. Oprócz studia, które mieści się w radiostacji WPNA w Oak Park, otworzyliśmy drugie, nowoczesne, prywatne studio i w nim robimy większość nagrań pozaantenowych.
Technologicznie jesteśmy na bieżąco, nasza strona internetowa jest nowoczesna, ma wszystkie linki do słuchania, audycji można słuchać także za pośrednictwem Amazona czy iTunes. Jeśli na tym rynku pojawi się coś nowego, to na pewno za tym podążymy.
WŁ: Dbamy o to, żeby mieć nowoczesne rozwiązania. Staramy się, żeby technika pomagała nam w dobrym, sprawnym prowadzeniu programu. I na pewno ta dbałość pozostanie.
Słuchacze podkreślają, że podajecie Panowie solidne, sprawdzone informacje i nie zawodzicie w tym zakresie. Jakie wydarzenia w ciągu tych 30 lat, o których informacje podawali Panowie na antenie, były najtrudniejsze do przekazania słuchaczom? Innymi słowy – czy były takie wydarzenia, które zawładnęły słuchaczami na długo? Proszę o przykłady.
SB: Dla mnie były to dwa wydarzenia: pierwsze – tragedia World Trade Center, którą relacjonowaliśmy na żywo. Mieliśmy połączenia z korespondentami w Polsce i Stanach i staraliśmy się jak najrzetelniej informować, choć bazowaliśmy na strzępach informacji, które byliśmy w stanie na bieżąco uzyskać. Było to niesamowite wydarzenie w wymiarze osobistym i dziennikarskim, dla nas było to potężne wyzwanie. Nie zapomnę tego, tych setek telefonów do studia często od przerażonych ludzi, którzy nie wiedzieli, co robić i jak się zachować, pytali, co będzie dalej i dziękowali za to, że dzięki nam mogli usłyszeć o tym po polsku na bieżąco. Z polskiego punktu widzenia – pamiętam, jak Polska dostała się do NATO po latach zabiegów, którym przewodził Kongres Polonii Amerykańskiej, a i my próbowaliśmy wspierać te wysiłki. Było to dla nas bardzo ważne wydarzenie.
WŁ: Tak, wejście do NATO i Unii Europejskiej. Przy czym, jeśli chodzi o wejście do NATO, nie było żadnych wątpliwości, przy wejściu do UE zdania słuchaczy były już podzielone. Staraliśmy się to rzetelnie przedstawiać. Wybory prezydenckie tutaj – Baracka Obamy, które były przełomowe i wybory, w których brał udział Donald Trump. Zresztą, w ostatnim dziesięcioleciu położyliśmy nacisk na politykę amerykańską, to, co nas otacza i co widzimy z bliska. Nie ukrywam, że zależy nam na tym, żebyśmy byli czynni w tym środowisku, w którym jesteśmy i żyjemy, w naszej pierwszej lub drugiej Ojczyźnie. Duże emocje budziła od początku katastrofa smoleńska. Staraliśmy się rzetelnie przedstawiać te informacje. było kontrowersji, które towarzyszą nam do dzisiaj. Staramy się zachować obiektywizm, chłodny, zdrowy rozsądek, staramy się, żeby to słuchacze kreowali swoje zdania i swoje poglądy.
Goszczą Panowie na antenie znakomite osobowości z różnych dziedzin. Jakie spotkanie wspominają Panowie jako ważne albo takie, które miało dla Was szczególne znaczenie dla radia?
WŁ: Wywiad z premierem Janem Olszewskim w latach 90. Była to wielka postać. Wielu ludzi ze świata polityki i sportu przewinęło się przez nasze studio. Mieliśmy ekskluzywny wywiad z Tonim Kukocem z NBA, Chorwatem, którego wszyscy nam zazdrościli. Jako zespół koncertowaliśmy dla George’a W. Busha w czasie jego kampanii wyborczej – był to znaczący moment na pograniczu muzyki i radia. Setki osób ze świata kultury i polityki. Mamy archiwum, w którym znajdują się rozmowy z 300 osobami z pól takich jak polityka, sport, kultura, ale i administracja – w tym amerykańska, chicagowska.
SB: Ciężkie pytanie. Setki ludzi, ze wszystkich dziedzin. Gościmy polityków różnych opcji. Często wewnętrznie nie zgadzamy się z ich poglądami, ale osąd i opinie zostawiamy naszym słuchaczom. I oni wyciągają swoje wnioski. Głęboko wierzymy, że nasi słuchacze robią to dobrze, natomiast my dajemy im bazę do tych przemyśleń. Jeżeli miałbym przytoczyć jedno spotkanie, to ważne było dla nas spotkanie z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Zostaliśmy zaproszeni na wizytę w bardzo małym gronie, kilku dosłownie dziennikarzy chicagowskich, mogliśmy nagrać całą rozmowę, spotkanie trwało ponad 2 godziny. Prezydent opowiadał o historii Polski, o miejscu Polski w stosunkach międzynarodowych, o tych wszystkich rzeczach, które się wtedy działy. Wywarło to w dużej mierze wpływ na nasze zapatrywanie na temat sytuacji politycznej w Polsce i na świecie. Nie przenosimy tego na antenę, sympatie zostają sympatiami, a informacje to informacje.
WPNA AM uchodzi za radio dla słuchaczy o różnych poglądach. Jak udało się przyciągnąć przed odbiorniki słuchaczy różnorodnych? Czy za przyciągnięciem słuchaczy różnych stoi – oprócz deklarowanej neutralności – jeszcze jakiś magiczny trik radiowca?
SB: Myślę, że kluczowe znaczenie ma rzetelność i tempo przekazywania informacji. 7 rano to siłą rzeczy moment, kiedy wszystkie informacje spływają na nasze biurka, i to natychmiast trafia na antenę. To, że program jest wypełniony wyłącznie informacją, powoduje, że ludzie tego słuchają.
WŁ: Ale trzeba też powiedzieć, że radiowiec na pewno musi mieć iskrę, talent, musi się podobać i zainteresować, ludzie muszą lubić jego osobowość. W naszym przypadku chyba pomogło to, że jesteśmy muzykami i jesteśmy po prostu na ludzi otwarci. W programie dajemy serce na dłoni. Jesteśmy otwarci na wszystko, każdy problem. Myślę, że to wszystko razem spowodowało, że prowadzimy ten program tyle lat.
Współpracują Panowie z licznym gronem dziennikarzy i współpracowników, również z „Dziennikiem Związkowym” i wielu naszych czytelników słucha Radia Chicago.
SB: Szalenie cenimy zawodowstwo, które reprezentuje „Dziennik Związkowy”, który przecież miał mnóstwo przeobrażeń przez 30 lat naszej działalności. W tej chwili jest to gazeta nowoczesna, która szybko reaguje na wszystkie rzeczy, zorientowana na to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Współpracujemy z red. Alicją Otap, która jest naszym gościem codziennie, korzystamy z informacji, które przekazuje dziennik, wymieniamy się wiedzą, materiałami, poglądami, jest to korzystne dla obu stron, a przede wszystkim – dla słuchaczy i czytelników.
WŁ: Red. Alicja Otap jest w gronie wielu naszych współpracowników długoletnich. Spoza Dziennika, najdłużej współpracują z nami Krystyna Skoczylas, która miała kiedyś swój program na 1490 AM – redaktor ma ogromną wiedzę i doświadczenie, jak również wyraziste poglądy polityczne, z którymi się nie kryje. My nie robimy żadnych nacisków, ale każdy z naszych dziennikarzy odpowiada za swoje poglądy. Red. Barbara Bartel akredytowana przez Radio Chicago do współpracy z polskim Sejmem, Senatem i Urzędem Prezydenta. Żaden z chicagowskich programów radiowych nie może się tym poszczycić. Cenimy również współpracę z red. Zbigniewem Banasiem, red. Andrzejem Mikołajczykiem, red. Grzegorzem Grdeniem. Jest to trzon naszego zespołu. Mamy grono swoich ekspertów, którym – korzystając z okazji – dziękujemy za tak długą i wspaniałą współpracę – mowa o dr. Bogusławie Rogalskim, dr. hab. Andrzeju Zapałowskim, red. Aldonie Zaorskiej, prof. Andrzeju Jaroszyńskim i red. Robercie Knapie.
Chcieliby Panowie dodać od siebie coś, co uważają za ważne przesłanie do słuchaczy?
WŁ: Tylko i wyłącznie podziękowania, że przez tyle lat byli, są i – mamy nadzieję – będą z nami. Cieszymy się, że program jest na tyle interesujący, że słuchacze są nam wierni.
SB: Jedna z naszych ostatnich reklam ma takie hasło, że Radio Chicago jest receptą na kryzys. Kryzysem teraz jest pandemia. Drugi rok żyjemy w innej rzeczywistości. Chcielibyśmy, żeby nasze radio było receptą na kryzys i pomagało radiosłuchaczom przeżyć okres pandemii.
Tego „Dziennik Związkowy” życzy Radiu Chicago. I gratulujemy wspaniałego jubileuszu. Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Korza[email protected]