Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 24 grudnia 2024 07:36
Reklama KD Market

Przyjemne z pożytecznym

Cały czerwiec prezes Listkiewicz spędzi w Niemczech, jest bowiem członkiem Komitetu Organizacyjnego Pucharu Konfederacji (grają mistrzowie Kontynentów oraz gospodarze mundialu). - Mam zamiar zaprosić trenera Janasa oraz kierownika kadry Krzysztofa Rolę-Wawrzeckiego i połączymy sobie przyjemne z pożytecznym. Objedziemy wszystkie interesujące nas ośrodki, a przy okazji obejrzymy ważne szkoleniowo dla trenera mecze takich drużyn jak Brazylia, Argentyna, Niemcy czy Grecja - mówi szef PZPN.


 


Kazimierz Górski - trener reprezentacji w 1974 r., która na Mś w Niemczech zajęła trzecie miejsce


Jak trafiliśmy do ośrodka Sonne-Post w Murrhardt? Polecił mi go trener Sepp Herberger, którego spotkaliśmy na losowaniu grup Mś. Herberger był trenerem Niemców przed wojną i tuż po. To poprzednik Helmuta Schoena, który prowadził Niemców w 1974 r. Już wtedy wiedzieliśmy, że gramy dwa mecze grupowe w Stuttgarcie. Szukaliśmy jednak jakiejś miejscowości poza miastem. Dlaczego? Bo miasto jest pełne pokus, tłumów ludzi, dziennikarzy, a nam potrzebne były cisza i spokój. Herberger polecił nam Murrhardt, bo tam przygotowywał się do Mś w Szwajcarii w 1954 r., na których zdobył złoty medal.


 


Murrhardt to malownicza miejscowość położona w Schwarzwaldzie, 30 km od Stuttgartu. Są góry, ale niewysokie, a wszędzie dookoła piękny las. W miasteczku mieszkali wówczas głównie emeryci, którzy uciekali na stare lata od miejskiego zgiełku. To nam pasowało.


 


Hotel Sonne-Post był nieduży, ale w całości do naszej dyspozycji. Mieliśmy też boisko, basen, a naprzeciwko hotelu była restauracja, w której jadaliśmy posiłki. Właścicielem wszystkiego był Wilhelm Bofinger, który traktował nas bardzo dobrze, był wyśmienitym kucharzem.


 


Wspaniale traktowali nas też mieszkańcy. Gdy wracaliśmy z meczów, witali nas na ulicy. Kiedyś wieczorem, po wygranej z Włochami, burmistrz kazał zapalić w całym miasteczku lampki - jak na Boże Narodzenie. Innym razem odwiedził nas chór! śpię sobie, a tu przychodzi właściciel hotelu, że przyjechał chór i specjalnie dla nas będą śpiewać. Schodzę, a tam same staruszki w tym chórze. Więc mówię chłopakom: "Tylko żadnych śmiechów! Poważne miny, żebyście mi wstydu nie narobili". No i jakoś poszło. One ładnie śpiewały, a chłopaki trzymały fason. Pamiętam też, że jak już wygraliśmy kilka spotkań, to kierownictwo naszej reprezentacji wymyśliło, że może trzeba się "zabezpieczyć" i przywozić jedzenie z Polski. Nie zgodziłem się: "Czy wyście powariowali? Tak nas tu wspaniale traktują, a wy jakiś afront chcecie robić". I dobrze, bo naprawdę wszyscy Niemcy bardzo się starali.


Byliśmy bardzo zadowoleni, tak bardzo, że gdy już w drugiej rundzie graliśmy mecze poza Stuttgartem, nie chcieliśmy się przenosić. Zostaliśmy w Murrhardt i dojeżdżaliśmy. Dlatego obecnej reprezentacji bardzo polecam to miasto. A czy awansujemy? No... mamy wielką szansę, dobry układ meczów. Nie można tego zmarnować.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama